I znów rodzima produkcja na naszych ekranach. Ale o kontynuacji dobrej passy polskiego kina w tym przypadku mówić nie można. Zamysł był chyba nawet ambitny - mozaikowa historia ze zbiorowym bohaterem podlana metafizycznym sosem i skąpana w katolickiej moralności. Szkoda tylko, że scenariusz okazuje się nieco zbyt płytki, by pomieścić tyle płynów.
„Piksele”, Jacek Lusiński
I znów rodzima produkcja na naszych ekranach. To mozaikowa historia ze zbiorowym bohaterem podlana metafizycznym sosem i skąpana w katolickiej moralności. Tonacja od poważnej stopniowo przechyla się w stronę komediowej, slapstickowej, by pod koniec wymieszać czarną komedię z chrześcijańską eschatologią.
Dorota Smela