"Boskie jak diabli", reż. Agustín Díaz Yanes
TASZQ • dawno temu"Boskie jak diabli" ("Sin noticias de Dios"), film Agustína Díaza Yanesa z 2002, właśnie wchodzi na ekrany polskich kin.
Podczas, gdy w Piekle aż roi się od wszelkiej maści złoczyńców, rozpustników i krętaczy, Niebo świeci pustkami. Ponieważ dusze trafiają tu coraz rzadziej, zanosi się na prawdziwą plajtę. I wtedy niespodziewanie do Nieba przychodzi petycja. Pewna matka chce uratować duszę syna, boksera Many'ego, który ma na swoim koncie ciemną przeszłość. O jego duszę będą walczyć anioły Dobra i Zła, Victoria Abril i Penélope Cruz, a pieczę nad pozytywnym przeprowadzeniem akcji "ocalenia" sprawować będą zwierzchnicy zaświatów, gwiazda kina francuskiego Fanny Ardant i meksykański aktor Gael García Bernal (znany polskiej publiczności z Amores perros).
Temat — walka Nieba i Piekieł o duszę grzesznika — choć mało oryginalny, jest w sumie dosyć wdzięczny. Przy dobrej reżyserii i z tak znakomitą obsadą aktorską można było z niego zrobić bardzo interesujący film. Można było, bo niestety mimo nominacji do Oscara (!) film rozczarowuje. Konstrukcja filmu jest schematyczna. Niebo i Piekło ukazane zostały bez finezji i głębi, jednowymiarowo i trywialnie. Nic w nich nie pociąga i nie intryguje. Metafory są mętne i brak im konsekwencji (przymierze sił dobra z mocami piekielnymi i obraz człowieka jako zła gorszego niż sam diabeł są naprawdę mało przekonujące). Wizja reżysera gdzieś po drodze się rozmywa, czego rezultatem jest brak wyrazistej wymowy. Tak naprawdę nie wiadomo czemu ten film ma służyć. Sam Yanes, który wcześniej zajmował się głównie pisaniem scenariuszy i którego Boskie jak diabli jest dopiero drugą próbą reżyserską (mimo sukcesu poprzedniego dzieła: Nadie hablará con nosotras cuando hayamos muerto), wyznał, że nie czuje się jeszcze całkowicie swobodnie w swojej nowej roli, jakby nie panował do końca nad tym, co robi. Niestety to widać. Wygląda na to, że film powstał tylko po to, by skonfrontować dwie wybitne aktorki kina hiszpańskiego. Taka przynajmniej idea przyświecała autorowi obrazu. Pomysł świetny, nie jedyny zresztą dobry w tym filmie. Gorzej z realizacją.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze