Swoją podróż Konrad Wilk rozpoczyna właśnie od Kambodży. Kraj ten położony jest na Półwyspie Indochińskim, nad Zatoką Tajlandzką i słynie między innymi ze swoich buddyjskich świątyń. Niestety spokojne życie mieszkańcom Kambodży nie było dane. W latach 1975-1979 rządzili tam Czerwoni Khmerzy – komunistyczna organizacja, za sprawą której zginęła 1/4 obywateli kraju. Wilk o wszystkim pisze, nie pomijając żadnych, najbrutalniejszych, „niemalowniczych” opowieści. Opisuje więc piękno kambodżańskiej architektury, pochylając się nad losem tych, których dotknęły krwawe rządy Czerwonych Khmerów oraz choroby, ubóstwo i społeczna niesprawiedliwość: Z tajskiego punktu kontroli idziemy pieszo ku budce khmerskich strażników. Przechodzimy czymś w rodzaju alei. Aleja utworzona jest z wciąż żywych ludzkich wraków. Kilkadziesiąt metrów maszerujemy szpalerem utworzonym z różnych kalek, które leżą po obu stronach wąskiej ścieżki. Można tu obserwować wszelkie możliwe ubytki członków, deformacje, mutanty genetyczne, żywe trupy podrygujące, wrzeszczące, szarpiące się, potrącające kostuchami i kulami. Szpaler zdaje się nie mieć końca. Stada insektów, zajadle brzęcząc, wtórują ich pokrzykiwaniom i tańczą nad ich głowami szaleńczy taniec śmierci, wietrząc w nich rychłą padlinę.
Naga Asu to nie jest książka, którą możemy zabrać ze sobą w podróż. Chociaż autor opisuje w niej perły południowoazjatyckiej architektury, opisuje codzienność jej mieszkańców, wszystko to przefiltrowane jest przez pryzmat emocji. Ten reportaż staje się więc czymś na kształt podróży wewnętrznej, do głębin duszy. Bo tu najważniejsze są emocje oraz towarzyszące im przemyślenia: [...] nie jestem sam. U mojego boku stoi kobieta, partnerka, współuczestniczka podróży. Stoimy oniemiali, bez słów patrzymy przed siebie. Każde na swój własny sposób przeżywa to, czego wspólnie doświadczamy. I dla tych właśnie przeżyć i doświadczeń warto do książki sięgnąć.
Piękne zdjęcia to jeszcze jeden powód, dla którego warto zapoznać się z opowieściami Konrada Wilka (dziś przecież bez fotografii nie może obejść się żadna podróżnicza książka). Autor na swoich zdjęciach uchwycił przede wszystkim codzienność. Na jego fotografiach widzimy uśmiechnięte twarze ludzi, którzy – mimo biedy, chorób i braku perspektyw – wciąż się uśmiechają, śledząc skierowany w ich stronę obiektyw aparatu. W książce znajdziemy również zdjęcia azjatyckich pereł architektury: świątyni Angkor Wat o wschodzie słońca, majestatycznych twarzy Buddy wieńczących wieże świątyni Bayon. Są tu fotografie klasztoru Shey Gompa oraz słynnej figury Buddy Śakjamuniego. Jaki wielbiciel podróży nie chciałby znaleźć się w miejscach, które odwiedził Konrad Wilk?