A drugą taką radością jest literacka niespodzianka. Bezładne dotąd wątki, ludzie snujący się po kolejnych stronach zbierają się w sensowną całość, a i sam Nikita, utraciwszy szansę osobistego szczęścia, staje się z wolna człowiekiem czynu. Wyłaniają się ludzie, o których, zdać by się mogło, ani on, ani młoda autorka nie powinni pamiętać: starcy, bohaterowie wojny z III Rzeszą. Ich bohaterstwo – co za paradoks – scementowało radziecki komunizm i uczyniło go tak trwałym. Walczyli za młodu, pomogli, a system wali się akurat wtedy, kiedy przyszła starość. I choć ich geriatryczna krucjata skazana jest na klęskę, jest w niej jakaś piorunująca siła, zdolna obudzić ze snu najbardziej twardogłowych marzycieli.
Snem też Wagon Rosja się kończy, we śnie, zgodnie z jego regułami pojawiają się duchy. Ale te są obecne już wcześniej. Zdaniem Kluczariowej Rosją rządzą widma a ona, najpewniej, podjęła próbę wyliczenia najważniejszych duchów Rosyjskich. Lenin, Stalin, Hitler jako demon zła, ale i car Mikołaj I, dalej, owi starcy walczący za kraj, który w ramach wdzięczności o nich zapomniał (żeby tylko! Wręcz marzy o ich nieistnieniu!), Dostojewski i postacie z jego książek, polityk Limonow, karykaturujący rosyjskie sny narodowo-imperialne, wreszcie, dopiero się zagnieżdżające upiory z importu: Palahniuk, Hakim Bey, nowinki technologiczne. No i Bóg.
Są tu fragmenty młodzieńczo wręcz piękne: Jeśli ktoś raz rozbije twoją samotność, nigdy już nie nauczysz się jej z powrotem. To jak z rzucaniem palenia: wcześniej czy później zapalisz. (…) Nie pomaga świadomość, że człowieka, który przebił się do ciebie, już nie ma. Że zmienił się nie do poznania. I że nigdy już nie zdoła wkręcić cię w swoje czary. Nawet, jeżeli będzie chciał. Zresztą, wcale nie chce. takiej oto mądrości dowiaduje się porzucony Nikita i z tego co wiem, rzecz polega na prawdzie.
Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał, że ta powieść jest typowo młodzieńcza, momentami się sypie, a wyobrażenie rewolucji, opresji państwa itp. wywodzi się raczej z ciepłego snu lewicowej intelektualistki a nie z życia. Rosjanie jednak winni znać się dogłębnie przynajmniej na rewolucjach. Co mi tam! Te rzeczy, które nie uszłyby komu innemu, wybaczam Kluczariowej natychmiast i bez żalu, mam ochotę krzyknąć: pisz jak sobie chcesz, dziewczyno, jesteś świetna!
Jeśli Wagon Rosja jest opowieścią o rozpadzie tego kraju i wszelkich nadziei związanych z mitem Wojny Ojczyźnianej (taką interpretację też można dopuścić), to wydawca dołożył do tego szczególny komentarz edytorski. Powieść Kluczariowej podczas czytania rozleciała mi się w dłoniach.