Skąd u mnie kompleks kurtyzany?
CEGŁA • dawno temuNiedługo trzydziestka, a jestem sama. Nigdy nie byłam z nikim dłużej niż kilka tygodni, czyli to się właściwie nie liczy. To przelotne znajomości. Nie rozumiem tego tym bardziej, że pochodzę ze zwykłej, tradycyjnej rodziny, w której nie było problemów. Rodzice kochali się wzorcowo, nas też. Nie było żadnych ekscesów, które nastawiłyby mnie negatywnie do mężczyzn. Myślę nawet, że wychowana przy trzech braciach znam ich i rozumiem lepiej, niż np. jedynaczka. I mam wielu przyjaciół. Ale nie spotkałam miłości.
Droga Cegło!
Mam 3 starszych braci. W czasach szkolnych uprawiali sport, a tata był ich trenerem. Ja też byłam aktywnym dzieckiem, ale piłką ręczną nie interesowałam się, byłam za słaba i za wolna do tej dyscypliny. Zresztą, dzięki facetom w domu nie tylko do dziś lubię sport, ale też myślę, że jestem zaradniejsza, nie przytłaczają mnie, jak innych koleżanek, codzienne trudności. Szukam rozwiązania, walczę i… często wygrywam. Jestem przerażona, jak wielu moich rówieśników przy każdym problemie bierze zaświadczenie od psychiatry i idzie do domu, zamiast spróbować coś zrobić.
Oczywiście, niektórych problemów nie da się rozwiązać samym działaniem i ja też taki problem mam, nie jestem maszyną. Niedługo trzydziestka, a jestem sama. Nigdy nie byłam z nikim dłużej niż kilka tygodni, czyli to się właściwie nie liczy. To przelotne znajomości. Nie rozumiem tego tym bardziej, że pochodzę ze zwykłej, tradycyjnej rodziny, w której nie było problemów. Rodzice kochali się wzorcowo, nas też. Nie było żadnych ekscesów, które nastawiłyby mnie negatywnie do mężczyzn. Myślę nawet, że wychowana przy trzech braciach znam ich i rozumiem lepiej, niż np. jedynaczka. I mam wielu przyjaciół. Ale nie spotkałam miłości.
Czy to dlatego, że niefortunnie trafiłam za pierwszym razem? Jako 16-latka zakochałam się w koledze z liceum, był klasę wyżej. Nosił brodę, był bardzo męski, uprawiał kajakarstwo. Lubiliśmy się, a ja wzdychałam po kryjomu do czegoś więcej. Był gejem. Koledzy i koleżanki trochę chichotali, że ja jako jedyna w szkole o tym nie wiedziałam… Widuję go sporadycznie, został świetnym lekarzem i — pozostał naprawdę fajnym facetem, w moim typie. Mieliśmy wiele szczerych rozmów, twierdził, że nie boi się samotności, akceptuje ją i ja też nie powinnam się bać, jeśli mi się nie uda. W życiu można odnaleźć sens bez trwałego stadła.
Nie wiem, czy działa prawo serii, ale spotkałam potem jeszcze wielu gejów, tylko orientowałam się w tym dużo szybciej. Podobno dużo kobiet zakochuje się i chce ich „leczyć”. Ja szczęśliwie uniknęłam takich nadziei, skupiałam się na przyjaźni, trochę angażowałam się w walkę o równouprawnienie. Jeśli chodzi o „normalnych” facetów, trafiałam źle, tzn. odwrotnie, niż bym chciała. Z wyglądu lubię mężczyzn silnych, postawnych, takich niby twardzieli, ale nie z charakteru – podobają mi się wrażliwi, inteligentni, łagodni. Nie cierpię nadambicji, agresji, zarozumialstwa – wszystkiego, co napędzane czystym testosteronem. Taki zestaw cech w jednej osobie zapewne trudno znaleźć. I ja nie znalazłam.
Kiedyś miałam bardzo nieprzyjemne przeżycie intymne. Zaprosiłam chłopaka, który mi się podobał, do domu, ale jemu nie spodobało się moje zachowanie w łóżku. Coś bąknął, że „przydałoby się więcej nieśmiałości na pierwszy raz”. Rano się zmył i więcej mnie nie szukał. Nie miałam złamanego serca, ale zabolało mnie to. Byłam naturalna, nie zrobiłam nic złego. Przypomniało mi się, jak kiedyś oglądałam z całą rodziną telewizję i jeden z braci skomentował scenę w filmie: „Ta laska coś za szybko klęka” – chodziło w podtekście o seks oralny. Wszyscy się roześmieli oprócz mnie i widocznie coś w tym jest. Może mężczyźni tylko udają, że lubią otwartość w tych sprawach, a tak naprawdę uważają, że kobieta otwarta to dziwka?
Dla mnie nigdy nie było w seksie podziału na rzeczy dobre i złe, ponieważ nie interesują mnie praktyki ryzykowne. Wierzę, że ludzie powinni być ze sobą przed ślubem, poznawać się i dopasowywać także w tej dziedzinie. Niestety, ze wszystkich znanych mi mężczyzn najbardziej naturalni i tolerancyjni w tych sprawach są właśnie geje. Nie skreślają ludzi na podstawie tego, co kto robi w łóżku.
Zasadniczo zniechęciłam się do mężczyzn. Chciałam być sobą, a mimo woli czułam się upokarzająco, jak kurtyzana. Nie wiem, co mogło do tego doprowadzić. Nigdy nie byłam napastowana czy skrzywdzona, dojrzewałam bez zakłóceń.
Celes
***
Droga Celestyno!
Podejrzewam, że drobne zakłócenia mogły być, tylko ich nie zauważyłaś i nie zinterpretowałaś. Nie nastąpiły zresztą z niczyjej „winy” czy złych intencji. Tak po prostu bywa, że kształtują nas różne rzeczy, nie tylko ciosy i traumy.
Na pewno znaczący wpływ miała na Ciebie silna męska „drużyna” w domu. Z jednej strony wzorzec (głównie wizualny) idealnego partnera, z drugiej – potrzeba delikatności jako ucieczka od postaw typowo „męskich”. Tata i bracia byli wobec Ciebie fair, na pewno chronili Cię i przygotowywali do trudów życia. Sport jest wychowawczy, generuje dyscyplinę, ale też pewną surowość. Był moment, w którym nie dotrzymałaś chłopakom kroku w sensie treningu. Nie musisz tego pamiętać, ale może w jakiś sposób odbiło się to na Waszych relacjach i przede wszystkim na Twoim stosunku do siebie. Czasami są to wpływy bardzo subtelne, trudne do wychwycenia.
Dokładniej o seksie mogłabyś porozmawiać ze specjalistą. Z psychologicznego punktu widzenia wydaje się, że ścierają się w Tobie dwa pragnienia: znalezienia partnera podobnego Tobie, zatem nie tak twardego jak ojciec czy bracia (stąd krańcowa opcja — pociąg do przyjacielskich, bezinteresownych gejów), a z drugiej strony – zadowolenia spotkanego mężczyzny za wszelka cenę, udowodnienia mu, że jesteś OK, sprostasz każdemu wyzwaniu, nie zawiedziesz. To kompleks, obawa. Mężczyźni leczą swoje lęki i niepewności na boisku i w banku, kobiety – najczęściej w łóżku. Nie zawsze z powodzeniem.
Swoboda seksualna to nie to samo, co otwartość w intymnym spotkaniu dwojga ludzi. Mężczyzna, który myli te pojęcia, jest klasyczną ofiarą i głosicielem stereotypów. Może (choć nie musi) mieć schematyczne poglądy na związek także w innych dziedzinach. Dlatego nie namawiam Cię do „udawania skromnej” czy flirtowania wbrew swojej naturze, zalecam jednak uważne wsłuchiwanie się w partnera, zanim dojdzie do spełnienia. Nie ma powodu, byś czuła się upokorzona, będąc sobą. Takie ryzyko trzeba wyeliminować wcześniej, a zatem – warto czasem pokusić się o dłuższe „zaloty”. Sam seks również wymaga tak ważnej dla Ciebie delikatności – przecież nie rzucamy się dziko na nowo poznaną osobę, tylko ostrożnie badamy się nawzajem, na co mamy ochotę, a na co nie, prawda? Otwartość nie oznacza, że wszystko musimy akceptować – tak jak Ty na przykład nie lubisz doznań ekstremalnych…
Inny kierunek to przemyślenie tego, o czym już wspomniałam: czy przypadkiem nie starasz się czasem robić więcej, niż to na danym etapie „konieczne”. Miłość to nie wyczyn, nie trzeba na każdym treningu dawać z siebie wszystkiego. Lepiej poświęcić czas na głębsze poznanie partnera do gry… Może nawet zastanowienie się, czy w ogóle chcesz z nim grać?
Istnieje gdzieś pośrodku Twój niedoskonały ideał:), którego jeszcze nie spotkałaś, ten wrażliwiec o parametrach gladiatora, który nie jest ani gejem, ani macho. Staraj się nie izolować wyłącznie w środowisku dotychczasowych przyjaciół, naderwij troszkę ustalone modele więzi emocjonalnych. Relacja zawsze niesie ze sobą ryzyko rozczarowania. Jeśli szukasz tej jedynej, poważnej – potrzebujesz więcej cierpliwości, wytrwałości i wnikliwości. Nie martw się upływającym czasem. Śmielej zanurzaj się w świat różnych ludzi, nie odpuszczaj. Myślę, że nie zniechęciłaś się do miłości, tylko do jej jednej składowej. Czasami pomaga odrobina ascezy przed kolejnym skokiem na główkę. Lub przynajmniej odejście od dotychczasowego modus operandi.
Szczęścia jeszcze w tym roku Ci życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze