Szczęściodajna kobiecość
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuOtaczająca nas rzeczywistość skłania do refleksji, czy zainteresowania i osobowości naszych dzieci wynikają z ich rzeczywistych potrzeb i pragnień, czy ktoś nimi manipuluje? Czy rodzimy się kobietami i mężczyznami, ukształtowani przez naturę, czy przychodzimy na świat bez płci, a kształtuje nas kultura?
Gry dla dziewczynek: randki, ubieranki, fryzjer, manicure, ślub, gotowanie, torty i ciasta i niania. Gry dla chłopaków: smarowanie olejkiem plażowiczek, wyścigi samochodowe, zręcznościówki, demolka ciężarówką, niegrzeczna niania (!).
A reklamy dla dzieci na popularnym kanale z bajkami? Dla dziewczynek lalki-niemowlęta, miniaturowe kuchnie, miniaturowe pralki, lalki do przebierania, małe odkurzacze, sklepy, opieka nad zwierzętami, szycie ubrań, robienie biżuterii; dla chłopców – samochody, samoloty, garaże, małe zestawy narzędzi, klocki. Już ta pobieżna analiza uprawnia do stwierdzenia, że od maleńkości wtłaczamy w umysły naszych dzieci określone wzorce i role. Dziewczynki od najmłodszych lat przygotowuje się do opieki nad dziećmi i zwierzętami; pokazuje się im też, jak dbać o dom, jak prać, jak odkurzać. I – co chyba najważniejsze, jak być atrakcyjną, by na randce zrobić na chłopcu jak najlepsze wrażenie. Świat dziewczynek to świat paznokci, włosów, garnków i wózków. To spełnianie oczekiwań innych ludzi i służba innym. Do tego wystarczy ładnie wyglądać. I już. Więcej świat od dziewczynek nie wymaga.
Chłopcy mają do macania nagie nianie (którymi w przyszłości być może zostaną dziewczynki z wypranymi mózgami z akapitu powyżej) i plażowiczki, a więc uczy się ich, jak korzystać z ciała kobiety. Chłopcy są seksualni, mają na to przyzwolenie od najmłodszych lat. Ich zainteresowania ulokowane są na zewnątrz. Nie zawsze muszą być grzeczni, mogą demolować wirtualnymi ciężarówkami pobocza wirtualnych dróg, mogą ścigać się z innymi kierowcami i na rozmaite sposoby ćwiczyć swoją zręczność. Nikt nie każe im służyć nikomu i niczemu.
Przyjrzyjmy się ubraniom w sklepach dla dzieci. Znów ten sam podział: dla dziewczynek ubranka różowe, z brylancikami i brokatem. Chłopcy mają większy wybór kolorystyczny, nie muszą wpisywać się w jeden schemat. W No logo Naomi Klein pisała, że żyjemy w czasach, w których tożsamość kupuje się z wieszaka. Jaką tożsamość sprzedaje się w sklepach naszym córkom?
Nie lepiej jest w szkolnych podręcznikach, które powielają i pogłębiają podział na głupie, nieporadne kobiety i mądrych mężczyzn-zdobywców. Przedstawiona w podręcznikach rodzina zawsze składa się z mamy, taty, córki i syna. Klasyk. Ojciec jest demiurgiem, który zdobywa świat na zewnątrz, matka pilnuje domowego ogniska. Tata ma pasje i zainteresowania, mama – codzienne obowiązki. Jeśli ojciec i syn biorą udział w jakichś domowych czynnościach, zawsze w ramach pomocy mamie. W podręcznikach nikt nie pokazuje, że kobieta może być obywatelką zainteresowaną samorozwojem. Takie role zarezerwowane są dla mężczyzn.
Anna Wołosik, autorka tekstu: Edukacja do równości czy trening uległości? (Czy polskie podręczniki respektują zasadę równości płci?), pisze o podręcznikowej matce:
Wytrwała i wytrzymała, wierna i ofiarna, poświęcająca się dla innych, ale bez ambicji zawodowych i kompetencji społecznych, pozbawiona tożsamości indywidualnej i społecznej.
Nie inaczej, bo również stereotypowo i krzywdząco dla dziewcząt pokazana jest rzeczywistość szkolna, której podręczniki poświęcają sporo uwagi.
Autorka pisze:
Obraz, jaki się z tych tekstów wyłania, można zatytułować: Dziewczynka siedzi cicho, a chłopiec ma pomysły. Z podręczników płynie sygnał, iż chłopcy to kreatywność, niezależność, ambicja i rywalizacja, a dziewczęta to pilność, pracowitość, uległość i przystosowanie. Chłopcy są aktywni, zaangażowani, mają wiedzę, nawet pozaszkolną i pomysły. To im nauczyciele poświęcają więcej uwagi, zadają więcej pytań i zlecają problemowe zadania. Nawet, jeśli chłopcy są mało pilni, nie przestrzegają reguł, to dyscyplinowanie ich przez nauczyciela jest łagodne i pełne zrozumienia.
Dziewczynki ucieleśniają cechy wzorcowego, a więc zdyscyplinowanego i zawsze przygotowanego ucznia. Są pilne, solidne, pracowite, systematyczne i obowiązkowe. To one odpowiadają na pytania powtórzeniowe i porządkujące przerobiony materiał, ale w czasie klasowej dyskusji otrzymują mniej wsparcia ze strony nauczyciela. Na wielu lekcjach pokazanych w podręczniku dziewczynki milczą bądź przytakują i nie mają odwagi zmierzyć się z chłopcami i przemówić własnym głosem. Takie odmienne, stereotypowe portrety dziewcząt i chłopców w środowisku szkolnym przynoszą w rezultacie trwałe zmiany i wywierają wpływ na osiągnięcia i samoocenę uczniów. Dziewczęta tracą wiarę we własne siły i możliwości, stają się mniej energiczne i ambitne. Dziewczęta płacą więc wysoką cenę za pełne uwewnętrznienie zasad szkolnych. Odmienne traktowanie chłopców idziewcząt pogłębia rozdźwięk między płciami i wzmacnia stereotypy.
Anna Wołosik pisze także, że kobiet nie ma w podręcznikach do WOS-u i historii. Z książek tych wyłania się obraz świata rządzonego przez mężczyzn, świata bez kobiet.
Wołosik pisze: Kobieta kołysze kolebką, a mężczyzna rządzi światem – żeby posłużyć się sformułowaniem znanej amerykańskiej psycholożki i feministki Dorothy Dinnerstein. (…) Na kartach podręczników kobieta nie występuje jako samodzielny podmiot. Istnieje tylko w relacjach z innymi, jako córka, żona, matka. Nie istnieje ani kobieta człowiek, ani obywatel.
Jak taka socjalizacja wpływa na nasze córki? Piszą o tym Judith M. Bardwick i Elizabeth Douvan w książce Nikt nie rodzi się kobietą (rozdział: Ambiwalencja: socjalizowanie kobiet).
Dorastające dziewczęta uzależniają swoje poczucie afirmacji od otoczenia. Jeśli nie wyróżniły się wcześniej zdobywczością, agresywnością czy seksualizmem typowym raczej dla chłopców i jeśli nie stykały się często z rodzicielskimi zakazami, jest mało prawdopodobne, by potrafiły znaleźć niezawisłe kryteria wartościowania, przywracające je samym sobie. Przeciwnie, utrata miłości wydaje się im czymś wyjątkowo dotkliwym i nie chcą wystawiać się na jakiekolwiek krytyczne oceny.
Wobec braku obiektywnych, niezależnych osiągnięć dziewczęta i kobiety szacują własną wartość na podstawie reakcji innych; rozpoznają swą tożsamość wyłącznie dzięki relacjom, w jakie wchodzą ze środowiskiem jako córki, narzeczone, matki – w dosłownym sensie personalizują świat. (…) Wedle Erika Eriksona najważniejszym zadaniem w młodości jest wyrobienie sobie poczucia tożsamości. Dziewczętom przychodzi ono znacznie trudniej. Ich seksualizm jest wewnętrzny i niedostępny, ich stosunek do funkcji systemu rozrodczego nacechowany ambiwalencją. (…) W dodatku dziewczęta zdają sobie sprawę z tego, że kultura preferuje osiągnięcia męskie i że nie ma prostej, pewnej drogi do szczęściodajnej kobiecości.
Pomóżmy naszym córkom odnaleźć prostą, pewną drogę do szczęściodajnej kobiecości. Pokażmy im, że tą drogą nie muszą biec zawsze uśmiechnięte, w różowej sukience, utartym szlakiem pomiędzy żelazkiem i wychowywaniem dzieci. Mogą, ale nie muszą. Dajmy im wybór.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze