Brakuje nam intymności! Matka wpada jak tornado!
ZOFIA BOGUCKA • dawno temuNie mamy w ogóle intymności. Matka Mirka wpada do nas do pokoju jak tornado. Niby zapuka, ale nie zdążymy zareagować, a ona już jest. Nasze życie intymne jest właściwie jego namiastką, bo przecież w każdej chwili mogą się otworzyć drzwi (a po co wy je w ogóle zamykacie?!). Dodatkowo mam wrażenie, że ta kobieta nasłuchuje, co się u nas dzieje. Nie mogę się spokojnie kochać, ubrać czy nawet porozmawiać – czy to przez telefon, czy z chłopakiem (no chyba, że szeptem). Ona się nawet tego nie wstydzi – śmiało komentuje, doradza w kwestiach, które podsłuchała. Dramat!
Pani psycholog!
Razem z narzeczonym mieszkamy u jego rodziców. Można powiedzieć, że wynajmujemy u nich pokój, bo normalnie dorzucamy się do opłat, więc żadna łaska.
Chodzi o to, że nie mamy w ogóle intymności. Matka Mirka wpada do nas do pokoju jak tornado. Niby zapuka, ale nie zdążymy zareagować, a ona już jest. Nasze życie intymne jest właściwie jego namiastką, bo przecież w każdej chwili mogą się otworzyć drzwi (a po co wy je w ogóle zamykacie?!). Dodatkowo mam wrażenie, że ta kobieta nasłuchuje, co się u nas dzieje. Nie mogę się spokojnie kochać, ubrać czy nawet porozmawiać – czy to przez telefon, czy z chłopakiem (no chyba, że szeptem). Ona się nawet tego nie wstydzi – śmiało komentuje, doradza w kwestiach, które podsłuchała. Dramat!
Co robić? Niestety nie stać nas na wynajęcie czegoś samodzielnego. Jak powiedzieć tej — w sumie miłej — kobiecie, że tak się nie da żyć? Mojemu chłopakowi aż tak bardzo to nie przeszkadza. Przyzwyczaił się, że matka zawsze wściubiała nos w jego sprawy. Zresztą jemu szybkie i ciche numerki w nocy wystarczą, przebierze się w łazience, a gadać nie lubi, więc spoko. A ja już nie mogę.
Alicja z Bytomia
Joanna Borowczak — psychoterapeutka z ponad 15-letnim doświadczeniem. Certyfikowana w ramach terapii systemowej. Specjalizuje się w pomocy rodzicom w problemach z dziećmi i terapii małżeńskiej. Pracuje z osobami dorosłymi starając się znaleźć maksymalnie dużo ich zasobów, dzięki którym poradzą sobie w trudnych dla siebie sytuacjach. Prowadzi własną praktykę w założonym przez siebie Ośrodku Psychoterapii i Treningu psychologicznego "KONTAKT": www.joannaborowczak.com. Prywatnie mama ruchliwego sześciolatka i samodzielnej już 26-latki. Uwielbia wiosnę i słońce, namiętnie układa puzzle.
Witam Pani Alicjo,
Opisuje Pani sytuację, która jest źródłem Pani dyskomfortu. Mieszka Pani wspólnie z narzeczonym w mieszkaniu jego rodziców – i choć dorzucacie się do opłat, nie czuje się Pani swobodnie, jak u siebie. Dotkliwie odczuwa Pani brak intymności, irytuje Panią intensywna ciekawość i nie przestrzeganie — przez przyszłą teściową — zasad dobrego, wspólnego mieszkania. Co istotne — Pani chłopak w zachowaniu swojej mamy nie widzi problemu.
W opisanej sytuacji jest kilka kwestii. Po pierwsze – i chyba najważniejsze — proponowałabym porozmawiać z narzeczonym o tym, co Pani przeszkadza i dlaczego. Wytłumaczyć mu, że zachowanie mamy jest nie do przyjęcia, bowiem intymność jest dla Pani ważna, że źle się Pani czuje, kiedy teściowa wpada znienacka do pokoju czy podsłuchuje. Być może Pani narzeczony nie jest zorientowany, być może będzie mógł – i umiał – porozmawiać z mamą, zwrócić jej delikatnie uwagę na jej zachowanie. Warto ustalić wspólny front wobec mamy (tj. ustalić, co dla Was jest wspólnie i ważne) i spokojnie z nią na ten temat porozmawiać.
Pyta mnie Pani, co zrobić, intuicyjnie czując, że należałoby właśnie porozmawiać („Jak powiedzieć (…), że tak się nie da żyć”). Nie pisze Pani, czy w ogóle podejmowała Pani ten temat. A to dobra droga! W spokojnej, rzeczowej rozmowie powinna Pani powiedzieć przyszłej teściowej, jak odbiera Pani jej zainteresowanie Waszym życiem. Może ona po prostu inaczej niż Pani wyobraża sobie mieszkanie pod jednym dachem („a po co wy je w ogóle zamykacie?!” – to o drzwiach)? Może nie czuje, że coś jest nie w porządku, bowiem jest sobą, u siebie i działa na swoich zasadach – nie wiedząc, jak to wygląda z Pani perspektywy. Skoro nie wstydzi się swego podsłuchiwania i jawnego zaangażowania, może to znaczyć, że nie widzi w tym nic niestosownego (Pisze Pani, że narzeczony „Przyzwyczaił się, że matka zawsze wściubiała nos w jego sprawy”, więc prawdopodobnie taka jest). Teściowa być może nawet próbuje przyswoić nowe zasady, szanuje Pani prywatność… na swój sposób. Pisze Pani, że wchodząc puka i „wpada jak tornado”. Proszę jej – choćby żartem – podpowiedzieć, że potrzebuje Pani więcej czasu na reakcję (albo proszę kilka razy dać się zaskoczyć… np. nago:)).
Przede wszystkim nie warto zakładać, że mama Pani narzeczonego ma złe intencje, że robi coś złośliwie, że jest przeciwko Pani. Sama Pani dostrzega, że jest miła – może po prostu jesteście bardzo różne, różnie widzicie i odbieracie pewne rzeczy — nie ma w tym nic złego. A może mama Mirka jest bardzo zainteresowana Waszym życiem, bo boi się odsunięcia "na boczny tor" (w końcu to jej syn, może jedyny?), może chroniąc się przed jej wścibstwem nic nie mówicie, separujecie się od niej? Może zawsze była bardzo zaangażowana w życie rodziny, a teraz boi się zostać sama lub z niecierpliwością czeka na wnuki:-). Naturalnie nic nie usprawiedliwia tego, że narusza w ten sposób granice – dobrego tonu, prywatności, ale jeśli wiadomo, co się dzieje, można zareagować, no i może łatwiej zrozumieć, spojrzeć na nią łagodniejszym okiem, a na sytuację – z innej perspektywy.
Żeby wspólne życie miało szansę się ułożyć, musicie wypracować nowe zasady — czasem oparte na porozumieniu, a czasem na kompromisie i pewnych ustępstwach. Dopóki jednak nie podejmie Pani tematu, nie wyłoży kawy na ławę, nie ma szansy na to, że nagle – ot tak – coś się zmieni na lepsze. Jedyne, co jest niemal pewne, to to, że Wasze relacje na tym stracą, a któregoś dnia sprawa może niebezpiecznie się zaognić — z dnia na dzień będą bowiem, przynajmniej z Pani strony, narastały nieporozumienia, złość, frustracje.
Jeszcze inna kwestia dotyczy współfinansowania mieszkania. Mieszkanie u kogoś to opłaty i czynsz, płacenie za jedzenie, chemię i inne potrzebne rzeczy w domu. Jeśli jest tak, że tylko dorzucacie się do opłat, to może jest to zbyt mało, by w oczach innych mieć status pełnoprawnego, dorosłego mieszkańca. Warto przyjrzeć się także temu.
Jedno jest pewne – jedyna droga to spokojne przedyskutowanie różnych kwestii związanych z tą sytuacją. To pozwoli zmienić ją na bardziej komfortową. Jeśli nie uda się dokonać i utrzymać zmian, warto przemyśleć kwestie wynajęcia pokoju choćby w mieszkaniu studenckim – to szansa na rozpoczęcie życia naprawdę dorosłego, na własny rachunek.
Trzymam kciuki!
Joanna Borowczak
kontakt do psycholog: joannaborowczak
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do psychologa, zofia.bogucka@kafeteria.pl (z dopiskiem — List do Psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze