Czy jestem chłodną materialistką?
CEGŁA • dawno temuOgarnia mnie rozżalenie, przez tyle czasu samotnie wyciągałam nas oboje z dołka… Teraz on ma super pracę, ale oddala się ode mnie. Chciałabym zainicjować dawną bliskość, ale boję się jego drwin no i nie wiem, kiedy to zrobić, skoro prawie się nie widujemy. A może brutalnie i po prostu ma kogoś?
Droga Cegło!
Miewaliśmy z mężem pod górkę i z górki, bo pobraliśmy się wbrew obu rodzinom zaraz po mojej maturze. Ale poprzedniego roku to już sięgaliśmy dna. Karol prawie dwa lata nie pracował w ogóle, poddał firmę, ojciec nie chciał go wziąć do siebie nawet na trochę, żeby pomóc, mimo że znał jego kwalifikacje. Musiałam przerwać studia i iść za biurko, to był wtedy nasz jedyny dochód. Chodziłam do pracy w błyszczących, wypastowanych kozakach z dziurami w podeszwach, miałam pod marynarkę dwie bluzki, które codziennie prałam w umywalce. Jak czułam przeziębienie, jechałam na bazarek i kupowałam najtańszy paracetamol albo kwas acetylosalicylowy. Z mojej pensyjki opłacaliśmy mieszkanie, rachunki i jedzenie, na nic innego nie było.
Właściwie nie kłóciliśmy się, chociaż Karol był bardzo bierny i bałam się, że ma depresję. Oczywiście na lekarza nie dałby się namówić, zresztą nie było nas stać. Jego apatia nie obejmowała tylko jednej dziedziny: zrobił się wyjątkowo namiętny i namawiał mnie na dziecko. Znalazłam się w głupiej sytuacji. Nasz seks zawsze był udany i ważny. W tamtym okresie rzadko jednak miałam ochotę na cokolwiek poza snem. Byłam zmęczona, zamartwiałam się. Przerażała mnie myśl o dziecku w naszej sytuacji, a Karol próbował łamać zasady metod naturalnych, które dotychczas stosowaliśmy. Zastanawiałam się nawet, czy jego nadmierne zainteresowanie seksem nie bierze się z nudy.
Odsunęliśmy się od siebie i tak już zostało, mimo że powodzi nam się o niebo lepiej. Karol po kilku pracach dorywczych dostał świetny kontrakt, nadzoruje roboty instalacyjne na budowie biurowca. Ma perspektywy zostania wspólnikiem szefa, z którym się błyskawicznie polubili. Kupił samochód, ja być może po wakacjach wrócę na studia. Tak gwałtownie wystrzelił w górę z poprzedniej apatii, że jakby ciągle jeszcze z rozpędu leci i nie może się zatrzymać. Cieszę się jego sukcesem, ale nie stosunkiem do mnie.
Karol pracuje o różnych porach, raczej nie przekracza 10 godzin dziennie i ma wolne weekendy. Niestety nie spędza ich ze mną. W każdy piątek pakuje się z kolegami z pracy do auta i jadą na Roztocze do „rezydencji” szefa, żeby „odreagować”. Wałkonią się tam, piją piwko, grają w kosza – nie dziwi mnie to, po ciężkiej pracy nie żałuję mężowi odpoczynku. Ale to nie wszystko. Karol traktuje mnie źle, jakby z hamowaną pogardą. Co miesiąc informuje mnie na przykład, cytuję dosłownie, że „ukochane siano jest już na koncie i mogę iść zaszaleć”. Jakby sugerował, że jestem pazerna na pieniądze!
Ogarnia mnie rozżalenie, przez tyle czasu samotnie wyciągałam nas oboje z dołka… Do tego przestał się ze mną kochać – zresztą, kiedy miałby to robić? Kilka razy rzucił dogryzkę, że teraz pewnie TEŻ się boję mieć dzieci, bo mogą mi przeszkodzić w studiach… Owszem, kiedy tylko ja miałam pracę, przebiegał mi przez głowę strach, co by było, w takiej sytuacji zajść w ciążę. O ile wtedy Karol mógłby się kochać i trzy razy dziennie, o tyle teraz mnie ignoruje pod każdym względem. Nie wiem, o co ma pretensje. Nie dość, że wyrachowana, to jeszcze zimna? Chciałabym zainicjować dawną bliskość, ale boję się jego drwin no i nie wiem, kiedy to zrobić, skoro prawie się nie widujemy. A może brutalnie i po prostu ma kogoś?
Grażyna
***
Droga Grażyno!
Myślę, że macie szanse i nie stało się jeszcze nic, czego nie można by „odkręcić”. Najpierw jednak trochę pozrzędzę.
Co tu dużo mówić. Dwuletni kryzys finansowy może człowieka wyjałowić, nawet zniszczyć. Z reguły fatalnie też wpływa na związek. Idealizm idealizmem, ale pieniądze są potrzebne, przede wszystkim do tego, by móc zachować godność i pewność siebie.
Nie lubię płakać nad rozlanym mlekiem, ale Wy dodatkowo utraciliście kontakt z rzeczywistością – jak na mój gust, aż do przesady. Przecież nawet bez zarejestrowania się jako bezrobotny Karol mógł znaleźć bezpłatną poradę psychologiczną, takich miejsc nie brakuje. A skuteczne leczenie farmakologiczne depresji to koszt nie przekraczający nawet 20 zł miesięcznie! Skąd pewność, że nie chciałby z takiej pomocy skorzystać?
Powinniście byli zresztą pójść oboje, zagrożenie było wspólne, a Twoja niechęć do współżycia sygnalizuje, że mogłaś być nawet w gorszym stanie psychicznym niż mąż. Fachowiec uświadomiłby Wam, jak wzajemnie możecie się wspierać i jak ustawić sobie priorytety, by nie przerywać więzi intymnej, niezwykle ważnej w związku. Prywatnie uważam na przykład, że w sytuacji krytycznej zmiana metody antykoncepcyjnej na taką, która daje większe poczucie bezpieczeństwa kobiecie, to mniejsze zło, niż sprzeniewierzenie się pewnym wartościom. Ale o tym, jak o wszystkim innym, trzeba umieć ze sobą rozmawiać. U Was był z tym problem, który obecnie narasta, pomimo teoretycznie lepszych warunków do pielęgnowania uczucia.
Wydaje mi się, że dążenie Karola do współżycia było wyrazem rozpaczy i próbą ratowania sytuacji w jedyny znany i dostępny Mu wówczas sposób. Może nawet „egoistycznie” i wbrew okolicznościom naprawdę pragnął dziecka, żeby mieć czym zająć myśli i wypełnić czas. Nie dziw się temu. Szukając na nowo drogi do niego, pamiętaj, że był niejako w potrójnym impasie: długotrwale odrzucony przez własną rodzinę, niezdolny do zarabiania pieniędzy, odsunięty – przynajmniej w swoim mniemaniu – przez Ciebie. Można powiedzieć, że to dźwignięcie się z czeluści zwątpienia do jakiejkolwiek pracy to cud. Na pewno tytaniczny wysiłek z Jego strony i wielki sukces. Przypomnij sobie, czy należycie Go za to dowartościowałaś, czy jedynie westchnęłaś w duchu „nareszcie!”.
Teraz Karol odradza się i szuka doceny poza domem – co absolutnie nie znaczy, że w ramionach innej kobiety, porzuć takie ponure myśli, bo i tak macie spory kłopot. Czemu zachowuje się w tak niesympatyczny sposób i izoluje się od Ciebie? Być może na swój sposób postrzega poprzedni okres Waszego życia, być może bolało Go i raziło coś, czego nie robiłaś intencjonalnie ani nawet świadomie. Ty odegrałaś z powodzeniem rolę tej silnej, zrezygnowałaś z nauki, poświęciłaś się, żebyście mogli przeżyć. Trudno oczekiwać, żebyś robiła to wszystko z szerokim uśmiechem na ustach. Niestety, ambicja to jeden z najczulszych męskich narządów. Mąż Twoje chroniczne zmęczenie i smutek mógł odebrać jako pretensję, odtrącenie, wystawienie złej cenzury. Domyślam się, że kiedy Jego firma prosperowała, Wam również się układało. Niedaleko stąd do dość prymitywnej, ale ludzkiej konstatacji Karola, że zależało Ci bardzo na statusie materialnym, a mąż bez pieniędzy przestał być dla Ciebie w jakikolwiek sposób interesujący i nie nadaje się nawet na ojca – to kolejny czuły punkt Karola, który bez wątpienia chciałby zrzucić brzemię swoich konfliktów rodzinnych poprzez dobry kontakt z własnymi dziećmi.
Błędną ocenę Ciebie musisz jak najszybciej pomóc Mu zweryfikować. Trudno, trzeba zacisnąć zęby, zapomnieć na moment o swoich zasługach i przełknąć gorzkie uwagi. Ignoruj na razie nieładne przytyki, ale nie ignoruj Jego jako osoby. Nie możesz, przede wszystkim, dawać dłużej milczącego przyzwolenia na ciągłą nieobecność męża, bo pomyśli, że Ci to odpowiada lub że czujesz się winna (być może już doszedł do takich wniosków). Nie kwestionując ciężkiej pracy Karola i respektując Jego prawo do relaksu, powinnaś jednak przypomnieć delikatnie o swoim istnieniu. Zrobić Mu prezent, zaproponować wspólne wyjście na miasto lub wyjazd gdzieś dalej. Jeśli na wyciągniętą dłoń zareaguje ironicznie lub niegrzecznie, chwyć byka za rogi i powiedz, że takie słowa Cię ranią. Od razu wytłumacz, dlaczego uważasz je za niesprawiedliwe. Odnoś się krytycznie tylko do konkretnych wypowiedzi, nie do męża w ogóle. Zachowaj spokój, jeśli zależy Ci na reakcji i dialogu. Nie zniechęcaj się przedwcześnie. Poczekaj na dobrą okazję (potrzebny jest czas), nim podejmiesz dłuższą rozmowę na tematy zasadnicze. I pamiętaj o rzeczowości – większość mężczyzn ceni konkrety.
Jednym z nich są Twoje studia w kontekście powiększenia rodziny. Kryzysów z pracą – czego Wam rzecz jasna nie życzę – może się w Waszym małżeństwie zdarzyć jeszcze kilka i musicie być na nie lepiej przygotowani, niż za pierwszym razem. Dlatego Twoja rezygnacja z nauki według mnie nie wchodzi w grę – każda umiejętność zwiększa szanse przetrwania. Czy można to pogodzić z rodzicielstwem, czy Karol utrzyma trzy osoby i sfinansuje Ci studia – to ważne punkty dyskusji. Może jednak najpierw jedno, potem drugie? Solidny przemyślany plan działania, zamiast obrażania się i pretensji o nieczułość?
Nie wiem, co ustalaliście przed ślubem, pamiętaj jednak, że brak zgodności co do kwestii posiadania dzieci bywa podstawą, również prawną, do rozpadu małżeństwa. Właśnie dlatego rozmowy na ten właśnie temat nie możecie odkładać w nieskończoność.
Będę za Was mocno trzymać palce!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze