Kiedy mama wraca do pracy
DOROTA ROSŁOŃSKA • dawno temuOd czasu porodu minęło już kilka miesięcy. Dziecko przestało być nieokiełznaną materią. Zakochałaś się w nim i wcieliłaś w nową rolę mamy. Czujesz stabilizację i cieszysz się swoim poukładanym życiem. Niestety. Czas wrócić do pracy. Zastanawiasz się, czy oddać komuś dziecko na całe dnie, czy zostać jeszcze trochę w domu, ale na garnuszku męża? To szalenie trudna decyzja, do której dojrzeć musi zarówno kobieta jak i jej dziecko.
Od czasu porodu minęło już kilka miesięcy. Dziecko przestało być nieokiełznaną materią. Zakochałaś się w nim i wcieliłaś w nową rolę mamy. Czujesz stabilizację i cieszysz się swoim poukładanym życiem. Niestety… Czas wrócić do pracy.
W Polsce podstawowy urlop macierzyński trwa 20 tygodni. Po tym czasie kobieta staje na rozdrożu – wrócić do pracy i oddać komuś dziecko na całe dnie lub zostać jeszcze trochę w domu, ale na garnuszku męża? To szalenie trudna decyzja, do której dojrzeć musi zarówno kobieta jak i jej dziecko. Kalendarz i polskie prawo schodzi w tym momencie na drugi plan. Trzeba wsłuchać się we własne potrzeby.
Dla Marleny, polonistki z Włocławka powrót do pracy nie był problemem. Wręcz przeciwnie: siedząc przez pół roku w domu z córeczką tęskniła za ludźmi i nowymi wyzwaniami. Cieszyła się każdą chwilą z małą. Tym bardziej, że dzieliła je z mężem, który wziął z okazji narodzin Agatki roczny urlop nauczycielski. Wspólnie dorastali do roli rodziców.
Podobnie po pół roku do pracy wróciła Ola, urzędniczka z Sopotu.
— Wiedziałam, że dłużej w domu nie wytrzymam – mówi Ola — Decyzję ułatwiły także finansowe potrzeby. Jednak co dwie pensje to nie jedna.
Mimo z góry ułożonego planu Ola bardzo przeżywała pierwszy dzień w pracy.
- Nie myślałam o niczym innym tylko o mojej małej Zosi. Jakie było moje rozczarowanie, gdy po powrocie do domu dowiedziałam się, że mała świetnie się bawiła - śmieje się Ola.
Z kolei Luiza, dziennikarka z Warszawy, przepłakała cały dzień przed powrotem do redakcji. W domu zostawiła z opiekunką ośmiomiesięcznego Piotrka. Dopiero po pół roku przyzwyczaiła się do nowej sytuacji.
Decyzja powrotu do pracy może okazać się wyjątkowo trudna. Tak było w przypadku Moniki, socjolożki z Suwałk. Jej powrót do pracy wymusił mąż, mimo że bez problemu wystarczała dla całej rodziny jego spora pensja.
— Dorotka miała wtedy prawie dwa lata. Znalazłam pracę jako przedstawiciel handlowy. Niestety nie było to stanowisko, które godziło życie rodzinne z zawodowym – mówi Monika — Jako traumę wspominam mój pierwszy służbowy wyjazd. To był tydzień spędzony na Śląsku z dala od dziecka.
Monika zostawiła córkę z opiekunką, której nie do końca ufała. Innej niestety nie zdążyła znaleźć.
— Podczas delegacji nie mogłam oglądać zdjęć Dorotki, mówić o niej ani patrzeć na inne dzieci na ulicy - wspomina Monika kryjąc wzruszenie.
Wytrzymała w tej pracy dwa miesiące. Wystarczyło jednak pół roku, by rozstanie z dzieckiem stało się dla niej czymś normalnym. Monika w końcu dorosła do tego.
— Dorotka poszła do przedszkola, które uwielbiała, a ja znalazłam pracę, którą kończyłam już o szesnastej. Czasem nawet o piętnastej – wspomina Monika — Reszta dnia należała już do nas.
Trudne chwile zaliczyła także Edyta, dziennikarka z Warszawy. W jej przypadku to córeczka zdecydowała, że jeszcze nie czas na rozstanie.
— Posłałam Emilkę do przedszkola, gdy miała trzy latka - mówi Edyta — Sama wzięłam się za nowy projekt dziennikarski. Niestety córka nie chciała chodzić do przedszkola. Co prawda nie robiła porannych awantur przed wyjściem z domu. Po prostu cały dzień stała w przedszkolu pod ścianą. Nie widziała dzieci ani cioć. Zastygała w bezruchu w oczekiwaniu na mnie. Trwało to miesiąc.
Emilka została przy sukience mamy jeszcze przez rok, Edyta pracowała w domu. Na szczęście miała taką możliwość.
— W ciągu dnia bawiłam się z małą. W nocy pisałam. Zasypiałam o świcie - wspomina tamten rok Edyta — Na szczęście Emilia lubiła spać do dziesiątej i jeszcze drzemała podczas dnia. Odrabiałam wtedy zarwane noce wtulona we włosy córeczki.
Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim wiąże się z podwójnym stresem. Obok nowych wyzwań w starej czy nowej pracy dochodzi jeszcze istotny problem zorganizowania opieki dla dziecka. Ta kwestia jest szalenie ważna dla komfortu psychicznego mamy i dziecka. Także dla wydajności młodej mamy w pracy.
— Zaufałam mężowi, który od początku siedział z nami w domu – mówi Marlena, polonistka z Włocławka — My nauczyciele mamy jednorazowo możliwość rocznego urlopu dla poprawy zdrowia. Mąż wykorzystał go, by zająć się naszą Agatą. Ja wróciłam do pracy. Choć wcześniej to ja wykonywałam prawie wszystkie prace przy dziecku, teraz Robert sprawdza się znakomicie w roli niani - mówi z uśmiechem Marlena.
Natalia, historyk sztuki z Krakowa, zaufała teściowej, która przez sześć godzin dziennie zajmuje się Anią.
— Wracam do domu o czternastej, więc Ania nawet nie zauważa, że mamy nie ma – mówi Natalia.
Ola, tłumaczka z Warszawy z kolei wolała zaufać instytucji żłobka, nie opiekunce.
— Pomyślałam, że opiekunka będzie z moim dzieckiem sam na sam i wszelkie niedociągnięcia skrzętnie ukryje – wyjaśnia Ola — W żłobku natomiast jest kilka wykwalifikowanych opiekunek, obserwują je także inni rodzice. Jest spisana umowa, wszystko czarno na białym. To bardziej wiarygodne niż obca osoba w moim domu.
Czasem nie sposób zdecydować się na rozłąkę z maleństwem. Dla niektórych mam to ogromny próg, którego nie potrafią przeskoczyć.
— Już od dwóch lat siedzę z dzieckiem w domu i jestem szczęśliwa – mówi Julia, fotografka z Wrocławia — Nie spieszy mi się do pracy. Może rozleniwił mnie fakt, że mój mąż dobrze zarabia i docenia moją pracę jako mamy. Robię zdjęcia przy okazji, gdy wpadnie do ręki jakaś chałtura. Zamiast o powrocie do pracy myślimy o drugim dziecku. Teraz jest mój czas jako mamy i cieszę się z tego, choć wieczorami często padam z nóg. Praca zawodowa jest znacznie lżejsza od macierzyństwa.
Na szczęście potrzebę bycia z dzieckiem i pracę można w niektórych sytuacjach pogodzić. Tak zrobiła dziennikarka Edyta. Podobnie pracuje Karolina z Kielc.
— Od dwóch lat siedzę z synkiem Brunem w domu. Choć prawo zabrania zwalniania kobiet po urlopie macierzyńskim, mnie się to przytrafiło - mówi Karolina — Gdy Bruno miał dziewięć miesięcy, znalazłam nową pracę, którą muszę wykonywać w domu, bowiem siedziba mojej firmy jest w Los Angeles.
Karolina nie tylko siedzibę firmy ma w Ameryce. Również jej godziny pracy są dostosowane do klientów zza Oceanu. Zatem praca w nocy, a w dzień odsypianie. W tym czasie, w domu Brunem zajmuje się Kasia, młoda niania. Mama jest za drzwiami. Bruno często z tego korzysta i przychodzi do jej łóżka z książeczkami w ręku.
W ostatnim miesiącu Fundacja Mama, Instytut Matki i Dziecka w Warszawie oraz portal www.mamazone.pl wspólnie zorganizowali kolejną kampanię społeczną „Mama Reaktywacja”. Ma ona przybliżyć sytuację polskich młodych matek na rynku pracy. Z badań zleconych przez fundację, wykonanych przez Eurostat i Gender Index okazało się, że jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie, jeśli chodzi o sytuację młodych matek na rynku pracy. Choć obowiązuje u nas dobre prawo, które broni mamy i pomaga im wrócić do pracy (zakaz zwalniania kobiet w ciąży, roczny zakaz zwalniania kobiet po urlopie macierzyńskim, gwarancja powrotu na to samo stanowisko, gwarancja tej samej pensji, przydzielone wolne godziny na karmienie itp.) w praktyce jest gorzej. Pracodawcy wciąż obawiają się zatrudniania młodych matek, czego dowodem są pytania o plany ciążowe podczas rozmów kwalifikacyjnych. Pamiętajcie, że tego typu pytania są prawnie zabronione.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze