Blisko dna
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: czas wyjąć kijek, nie zawrócisz nim Wisły. Twój mąż ma poważny problem, którego nie chce dostrzec. Tak to zwykle działa. W większości przypadków alkoholik prędzej zapije się na śmierć, nim przyzna, że jest alkoholikiem. Nie chcę Cię martwić, ale w tej chwili trudno mi sobie wyobrazić Waszą świetlaną przyszłość…
Margolu,
Mój mąż pije za dużo. Wprawdzie nie zdarza się tak, że przewraca się, albo wyzywa mnie czy posuwa się do rękoczynów, ale… pije za dużo. Potrafi być dobrym mężem, ale mam wrażenie, że jest dla nas dobry tylko wtedy, gdy ma dobry humor i niczego nie potrzebujemy od niego. Dobry humor ma natomiast już po paru piwach.
Zdarza się, że jak wypije za mało, to jest rozdrażniony. Pije prawie codziennie przynajmniej dwa-trzy, czasem więcej piw. Zdarza mu się pić samemu, rzecz jasna nie tylko piwo. Nie jest to sprawa sporadyczna, pije co drugi dzień, czasem kilka dni z rzędu. Przestałam jeździć z nim na imprezy, bo jak się upił, a ja chciałam go wyciągnąć do domu, to zawsze kończyło się awanturą. Zostawał do końca, to znaczy dopóki alkohol był na stole. Potrafi się spić tak, że nic nie pamięta, ale wtedy przynajmniej się nie awanturuje.
Kiedy próbuję z nim rozmawiać, to twierdzi, że nie mogę go wychowywać, bo on swój rozum ma. Mówię mu, że mnie odrzuca zapach alkoholu i jego stan, ale jemu chyba nie zależy na tym. Nieraz mówiłam też, że nie chcę żeby pił, ale nie zrobiło to na nim wrażenia. Zamykam się w sobie coraz bardziej i odsuwam się od niego, mając na głowie wszystko: szkołę, dzieci, lekarzy, obowiązki domowe, swoją pracę. Nie mogę się zdobyć, żeby wyjść z domu i odpocząć psychicznie, żeby chociaż na chwilę zostać sama ze sobą…
Ewa
***
Droga Ewo,
Na takim etapie, jaki opisujesz, prośba o zaprzestanie picia i informacja o tym, że przeszkadza Ci zapach alkoholu czy że się go po prostu brzydzisz, nie zrobią na nim wrażenia. To może najwyżej stać się kolejnym pretekstem do picia: „Piję, bo i tak mnie przekreśliłaś, bo ci śmierdzę, bo mnie odtrącasz”. Tędy, Ewo, daleko nie zajdziesz. Obawiam się, że jest za późno, żeby wystarczyły łagodne argumenty, dyskusje, perswazje. Czas na jakiś wstrząs, na uświadomienie mu istoty problemu.
Masz dzieci, które wychowują się z pijanym ojcem. To bardzo źle wpływa na ich psychikę. Degraduje ich uczucia, niszczy poczucie bezpieczeństwa. Powinnaś chronić je przed tym. Chronić nie poprzez ukrywanie problemu, ale poprzez jego usunięcie. Wpadasz w depresję, tracisz energię i siłę na walkę z czymś, z czym walczyć powinien on. Musisz coś zrobić, zwłaszcza dla dzieci. Jesteś za nie współodpowiedzialna. Jeśli pozwolisz im dorastać w takim układzie, będziesz odpowiedzialna za ich trudności z poukładaniem życia rodzinnego. To poważne obciążenie. Nie piszesz, w jakim wieku są dzieci, ale uwierz mi, one wiele rozumieją od najmłodszych lat – pracuję sporo z kilkulatkami, które już potrafią dostrzec całe zło tkwiące w alkoholu i nałogu rodziców. To niszczy ich mały świat. I niekoniecznie są to rodzice patologiczni, tacy którzy biją i przepijają wszystko, co im wpadnie w ręce…
Postaw sprawę jasno: Wasze małżeństwo zależy od tego, czy on przestanie pić. Jeśli nie przestanie, uciekaj, ratuj siebie i dzieci. Wiem, że łatwiej mówić, trudniej zrobić – ale są sytuacje, w których konieczność radykalnego działania jest oczywista. Będzie pewnie trudno wymóc na nim wyprowadzkę i rozstanie, ale musisz jakoś powalczyć. Nawet, jeśli dziś Cię to przeraża. Na pewno masz jakąś rodzinę, która może Cię wspomóc. Jeśli nie – wszystko jest lepsze niż pijący ojciec. Nawet zamieszkanie w ośrodku, w którym odizolujecie się od jego widoku i zapachu.
Powinnaś zgłosić się do poradni AA i działać przy wsparciu psychologa. Zrób coś, zanim wychowasz dzieci z syndromem dorosłego dziecka alkoholika. To pozostawia tak trwałe ślady, że dzieciom (dorosłym) trudno potem poukładać sobie normalne życie. W ośrodkach leczących alkoholizm, dowiedz się, jak powinnaś postępować. Zmuś męża do podjęcia wyboru: Wy albo alkohol. Twój mąż musi chcieć podjąć wysiłek, żeby Was odzyskać. Jeśli nie – musi Was stracić, żebyście Wy nie stracili reszty życia.
Alkoholik sięga dna – dna kieliszka, dna butelki, dna życia. I Was może tam pociągnąć za sobą… Ratuj się, Ewo. Siebie i dzieci. A jeśli mąż także zechce się ratować, pomóżcie mu. Nie róbcie niczego za niego, po prostu wspierajcie go. Może się uda.
Życzę wiele siły, bo to straszna walka.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze