Zakupy ze specjalistką
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuCoraz więcej osób oferuje swoje odpłatne usługi przy robieniu zakupów. Doradca podczas wspólnego chodzenia po sklepach podpowie, co jest modne, w czym jest nam do twarzy, jak ukryć swoje mankamenty, podkreślić urodę i gdzie co można kupić. Do specjalistów od zakupów zgłasza się coraz więcej kobiet.
Daria (28 lat, historyk sztuki z Wrocławia):
— Mam w życiu szczęście, bo moja pasja pozwala mi na życie na niezłym poziomie. Robię to, co sprawia mi wielką przyjemność i mam z tego pieniądze. I coraz więcej klientek, bo w tej branży wszystko roznosi się pocztą pantoflową. Skoro panie i dziewczyny przysyłają do mnie swoje koleżanki, chyba jestem niezła!
Choruję na zakupoholizm, właściwie chorowałam od kiedy sięgam pamięcią. Nigdy nie miałam wielkich pieniędzy, bo pochodzę z raczej niezamożnej rodziny, ale zawsze byłam świetnie ubrana. Znałam wszystkie lumpeksy w mieście i często do nich zaglądałam, dzięki czemu zawsze trafiałam na coś wyjątkowego. Później, kiedy już poznałam panie, które tam sprzedawały, wiedziałam, że mogę na nie liczyć… zawsze odkładały dla mnie coś wyjątkowego.
Przez tych kilka lat, kiedy byłam stałą klientką lumpeksów, poznałam nazwy i wyroby naprawdę dobrych firm odzieżowych z Europy. Zaczęłam się poważnie interesować modą, czytać odpowiednie czasopisma, śledzić trendy. Z czasem zauważyłam, że mam niezłe wyczucie tego, co będzie modne za sezon, dwa. Kiedyś w jakimś angielskim czasopiśmie branżowym trafiłam na informację, że w Wielkiej Brytanii coraz bardziej popularne jest robienie zakupów z osobistym doradcą – od strojów, trendów, makijażu. Pomyślałam, że to jest to! I dałam ogłoszenie w pewnym serwisie dla kobiet.
Zgłosiły się dwie osoby. Pamiętam je jak dziś. Jedna była rozpuszczoną, znudzoną nastolatką z dużą ilością pieniędzy – sama już nie wiedziała, na co je przeznaczyć. Zgłosiła się do mnie, bo ciągle nie była pewna, czy ubiera się dość modnie czy nie. Szczerze mówiąc, wystarczył mi jeden tylko rzut oka na jej garderobę, żeby przekonać się, że jej gust jest fatalny. Kupowała wszystko, co ukazywało się w drogich sklepach, nie patrząc, czy jest to ładne, czy pasuje jej do figury, do stylu — jeśli w jej przypadku w ogóle można mówić o jakimkolwiek stylu. Myślała, że wystarczy kupić co modne, a potem założyć na siebie wszystko i już, gotowe — wygląda świetnie.
Na szczęście dziewczyna dała mi wolną rękę. Bez zastrzeżenia akceptowała wszystkie moje pomysły. Miała niezłą figurę, całkiem ładną buzię i zero ograniczeń finansowych, więc poszło mi z nią łatwo. Po tamtych pierwszych wspólnych zakupach obie byłyśmy zadowolone. Ewa wróciła do mnie jeszcze wiele razy. Nie widziałam jej ładnych kilka lat; myślę, że świetnie sobie radzi beze mnie.
Druga z moich klientek była przeciwieństwem pierwszej. Spodziewała się, że za niewielkie pieniądze, jakie postanowiła przeznaczyć na zakupy, zmienię ją w piękną księżniczkę. Niestety, pani była otyła, miała fatalną fryzurę (tzw. baran z odrostami!) i lubiła rzeczy krzykliwe, tandetne. Kiedy proponowałam jej ubrania klasyczne, dobrej jakości, oszczędne w formie, krzywiła się niemiłosiernie i nie zgadzała się na ich zakup. Chciała cekinów, falbanek, koronek, nadruków, napisów reklamowych, butów na dziwacznych obcasach i tym podobnych. W końcu, po kilku godzinach wspólnego łażenia po centrach handlowych, udało nam się zawrzeć jakiś kompromis. Pani już jednak do mnie nie wróciła.
Bywa, że moja praca sprawia mi trudność. Każda z nas chce być piękna, doskonała, każda chce wyglądać jak sklepowy manekin albo jak modelka, która właśnie prezentuje w katalogu najnowszą kolekcję. Prawda o ludziach jest jednak inna – ludzi doskonałych jest naprawdę niewiele i każda z nas ma jakieś mankamenty. Tyle tylko, że nie mogę o tym mówić moim klientkom wprost. One umawiają się ze mną, żeby sobie poprawić samopoczucie, a nie po to, żeby dowiedzieć się o swoich niedoskonałościach. Im więcej ma ich moja klientka, tym trudniejsze przede mną zadanie. Nie mogę powiedzieć: nie może pani nosić rurek, bo ma pani krzywe nogi. Albo: proszę kupić spódnicę za kolanko, bo nad kolanami zwisa pani tłuszcz. Jest pani za gruba na tę sukienkę. Muszę być dyplomatką i tam wymanewrować rozmową, żeby moja klientka dowiedziała się o swoich słabych stronach, nie czując jednocześnie przykrości.
Po kilku latach pracy wiem już, jak to robić i zazwyczaj moje sposoby się sprawdzają. Mam dużo klientek, coraz więcej, część jest stałych, część zjawia się z powodu różnych okazji: imprez rodzinnych, firmowych. Czasem przychodzą nawet po to, żeby ubrać się na randkę. Wiem, że polecają sobie mnie nawzajem. Dzięki temu nie muszę się nigdzie reklamować i mam bardzo dużo pracy. Uwielbiam to, co robię.
Monika (26 lat, psycholog z Warszawy):
— Darię poznałam przez moją przyjaciółkę, która korzystała z jej usług przed swoim ślubem. Kiedy usłyszałam, że można zapłacić komuś, kto z tobą pójdzie do sklepu i ci profesjonalnie doradzi, uznałam, że to jest to! Sama nie znoszę robić zakupów. Po kilku kwadransach w centrum handlowym mam zawroty głowy i duszności, serio. Lubię ładne wyglądać, ale nie mam siły szukać ładnych ubrań, bo to wiąże się z chodzeniem po sklepach… Pogadałam z Darią i powiedziałam jej, w czym rzecz. Trzeba mi było kilku ubrań i kilku par butów, na które byłam w stanie nawet i sporo wydać, żeby tylko pasowały do siebie. Wiesz, co mam na myśli – masz kilka spódnic, sukienek, garsonek i spodni, możesz to sobie ze sobą łączyć i zawsze wszystko pasuje do wszystkiego. W mojej pracy muszę wyglądać schludnie, dojeżdżam rano prawie pięćdziesiąt kilometrów, więc nie mam rano ani czasu, ani nastroju na to, żeby stać przed lustrem. Po prostu chciałam kilku gotowych zestawów.
Daria bardzo mi pomogła. Najpierw wysłuchała, o co mi chodzi, zadała kilka pytań i uważnie mi się przyjrzała. Dużo opowiedziała mi o kolorach, o łączeniu ich ze sobą, o kontrastach, o materiałach, nawet o sposobach prania i wywabiania plam, o tym jak najlepiej tuszować niedoskonałości figury, jak wydłużyć nogi, i tym podobne. Zna naprawdę dużo trików.
Potem poszłyśmy do sklepów. Zrobiła na mnie duże wrażenie swoim profesjonalizmem. Wiedziała, gdzie co można znaleźć, nie traciłyśmy czasu na bezsensowne poszukiwania. W kilku sklepach miała imponujące wprost zniżki. Zrobiłam duże zakupy i potem, kiedy wszystko policzyłam, okazało się, że dzięki jej zniżkom zapłaciłam za wszystko o tyle mniej, ile właściwie kosztowała mnie jej usługa. Inaczej – gdybym poszła na zakupy bez niej (o ile bym poszła, rzecz jasna), zapłaciłabym za nie tyle, ile zapłaciłam z nią, wliczając w cenę koszt jej doradztwa. Myślę, że jeszcze skorzystam z tego typu usług. Polecam wszystkim niezdecydowanym.
***
W Polsce coraz więcej kobiet i mężczyzn korzysta z takiego doradztwa. Specjalistę od zakupów można znaleźć na rozmaitych forach internetowych i blogach. Ale uwaga, można trafić na udawanego doradcę, który więcej namiesza, niż pomoże. Wydamy pieniądze i będziemy wyglądać nieciekawie, żeby nie powiedzieć tandetnie. Dlatego najlepiej skorzystać ze sprawdzonych i polecanych przez inne klientki specjalistów.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze