Nowy chłopak przejął rolę byłego męża i zaczyna ojcować 14-latce!
CEGŁA • dawno temuPostanowiłam ułożyć sobie z córką życie na nowo. Dałam anons, precyzując, że w perspektywie chodzi o małżeństwo. Poznałam fajnego chłopaka. Po kilku miesiącach znajomości on wszedł w kapcie byłego męża i przejął jego rolę, zrugał moją córkę, gdy późno wróciła do domu. Teraz ona go nienawidzi, a ja chcę z nim być!
Droga Cegło!
Skończyłam 32 lata i postanowiłam, po wielkiej przepaści czasowej niewiary, ułożyć sobie z córką życie na nowo. Dałam anons, precyzując bez zbędnych nieporozumień, że w perspektywie chodzi o małżeństwo (a minimum trwałe partnerstwo), nie żadne wycieczki, kina i seks z doskoku. Jak każdy chyba człowiek, napisałam szczerze o swoich zaletach oraz słabościach, wymieniłam najważniejsze oczekiwania. Nie wywalałam na forum publicznym od razu całej biografii, myślę, że na takie rzeczy przychodzi czas potem, w cztery oczy, kiedy drugi człowiek już nas „kupi” wstępnie z tym, co między wierszami i na razie można tylko snuć domysły – potem mile lub niemile się zdziwić.
Tym sposobem w moim i Melki świecie pojawił się Franciszek, dla przyjaciół Cichy. Fajny chłopak, rok młodszy ode mnie, energetyczny, pozytywny, rozkochany w sporcie jak niegdyś mój pierwszy mąż. Po wstępnych podchodach okazało się, że mieszka… 15 minut spacerem od nas, tak jak my ma owczarka alzackiego, a to już były dla mnie poważne znaki.
Spotykaliśmy się przez dwa miesiące. Mela lubiła Cichego, ale hamowała entuzjazm. On nie taił, że ją lubi. Od wielu lat to była pierwsza piękna wiosna naszego życia… Zdarzył się jednak incydent, po którym moja córa zamknęła się szczelnie i trwa to do dzisiaj. Melka ma 14 lat. Byliśmy na majówce. Poznała jakąś młodzież i pod pretekstem, żeby nam nie przeszkadzać, pojechała bez uzgodnienia na wycieczkę rowerową, nie dała znać przez kilkanaście godzin. Kiedy wróciła do hotelu po zmroku, starałam się powściągnąć emocje ze względu na naszą przeszłość. Ale Cichy nie ma tego rodzaju obciążeń i spontanicznie ją obsztorcował. Pomyślałam, że już zaczął czuć się za nią odpowiedzialny, ale ona tego nie kupiła. Przyszła w nocy do mnie, zaprosiła na ganek, wykrzyczała, że „jak jeszcze raz wezmę sobie oszołoma, to ona robi wypad”.
Tak dobrnęłam do sedna prawdy… Miałam teściów alkoholików, ludzi prostych, z napadami agresji, a nawet autoagresji. Teść zamarzł na polu po domowej kłótni, mama męża stoczyła się całkowicie, zmarła w szpitalu psychiatrycznym jako młoda, zaledwie 40-letnia kobieta. Mój mąż, ojciec Meli, odziedziczył niestety nałóg, ale nie od razu. Kiedy się zakochaliśmy, byliśmy szczeniakami, od razu pojawiło się dziecko. Mąż, pomimo braków w wykształceniu, już wcześniej zerwał z domem, gdzie był poniżany i tkwił w totalnej patologii. Okazał się utalentowanym sportowcem i przez wiele lat świetnie sobie radził. Kariera zapadła się z powodu kontuzji, kiedy miał 26 lat. Wtedy zaczął się staczać i odezwały się rodzinne geny.
Mąż nie był „bokserem” – raczej schizofrenikiem, miał manie prześladowcze z powodu alkoholu. Gdy Mela wracała ze szkoły, notorycznie czaił się za drzwiami kuchni z patelnią, bojąc się złodzieja… Fizycznie nigdy nie zrobił jej krzywdy, ale psychicznie… Ja nigdy nie piłam, starałam się jedynie nakłonić go do wspólnej terapii, bezskutecznie. Niedługo przed śmiercią starał się pojednać z Melą… Byłam w pracy, poza domem przez 14 godzin. Raz po powrocie musiałam wezwać pogotowie – mąż spokojnie odmrażał lodówkę, a nasza 11-letnia córka spała w swoim pokoju, okazało się, że jest w krańcowym stanie upojenia alkoholowego.
Wyrzuciłam męża z domu. Kilka dni później pożyczył samochód od kolegi i celowo wjechał w mur. Chodziłam do psychologa dwa lata, ale nie do końca umiem to sobie wybaczyć. Staram się kontrolować życie towarzyskie Meli pod kątem picia, ciągle prowadzam ją do terapeuty, który mnie uspokaja, że był to nieświadomy epizod wymuszony sytuacją i nie oznacza inklinacji do nałogu. Ale żyję w podskórnym strachu.
Ile z tego wie Cichy? Że jestem wdową, mąż zmarł tragicznie, miał problemy z piciem. Nie szokuje go to, nie jest to sytuacja tak znów niezwykła czy rzadko spotykana. Boję się jednak, że tak samo jak on nie zna wszystkich detali, tak i ja nie znam ich na przykład w odniesieniu do własnego dziecka, nie wiem o wszystkich przeżyciach Meli z ojcem. Jej dobro jest dla mnie na pierwszym miejscu, chociaż chciałabym ułożyć sobie życie na nowo z tym mężczyzną. Wydaje się dobry i lojalny. Ale ona w tym momencie po prostu go nie cierpi i szantażuje mnie. Bo raz bezwiednie podniósł głos…
Jak to wszystko posklejać?
Judyta
***
Droga Judyto!
Wydaje mi się, że zatajenie tzw. całokształtu na początku znajomości z Franciszkiem nie było błędem ani perfidnym kłamstwem. Osoby reklamujące swoje ciężkie przejścia rzadko budzą entuzjazm – częściej spotykają się z tłumnym odzewem ze strony ludzi o bardzo podobnej przeszłości lub chcących taki stan cynicznie wykorzystać. I jest w tym jakaś instynktowna, gatunkowa wręcz sprawiedliwość, gdyż po osiągnięciu dojrzałości i zgromadzeniu puli doświadczeń (takich czy innych) poszukujemy raczej kogoś, kto już okiełznał swój ból i umie patrzeć wprzód, a nie budować na zgliszczach. Może to okrutne, lecz dowiedzione statystycznie.
Wyjawiłaś tyle, ile trzeba, żeby wzbudzić zainteresowanie mężczyzny wartościowego, pokrewnego duchowo, ogarniętego. Super! Więź taka jednak ma swoją dynamikę, rozwija się, czasem wręcz pędzi do przodu, gdy ludzie mają po uszy samotności i spieszy im się do szczęścia, a tu nagle objawienie – o kurczę, to jest to!
Tę chwilę objawienia należy wychwycić, zabezpieczyć delikatny balonik przed przekłuciem. To trudne. Ponoszą nas dobre emocje, zapominamy o złych. Może się zdarzyć przeoczenie. Ty po prostu i bez złej woli przeoczyłaś faktyczny stan, w jakim tkwi nadal Twoja córka. Cichy po dwóch miesiącach spotkań mógł nie zdawać sobie w ogóle sprawy z rangi problemu – wszedł w epizodyczną rolę opiekuńczego i stanowczego tatusia. Nawet 14-latka bez złych doświadczeń ma prawo zbuntować się wobec takiej sytuacji, ponieważ partner mamy jest „zbyt nowy”, by wchodzić w ojcowskie kapcie. Wolałaby rozmawiać z nim jak z kolegą i walczyć o swoje argumenty. Co dopiero dziewczynka, która cały czas pamięta wyskoki ojca. I możliwe, że bardzo go mimo wszystko kochała. Ale to po terapii powinnaś już chyba wiedzieć.
Czy byłaś świadkiem scysji z Franciszkiem? To ważne. Jeśli Mela rzeczywiście chciała Wam podarować intymny dzień we dwoje, wróciła do hotelu trzeźwa i zadowolona, jej towarzystwo było sympatyczne i niegroźne, a wycieczka polegała na wyszaleniu się na rowerach, nie na orgiach z owocem zakazanym, to być może reakcja Cichego była nieco na wyrost. Powinnaś była na spokojnie i osobno przepytać oboje, co się właściwie stało. Może faktycznie rozładowała się córce komórka i nic poza tym się nie stało, co dawało powód do niepokoju. A „pouczenie” Mela wyolbrzymiła i odebrała jako atak. Taki, jakich nigdy więcej nie chce przeżywać. Nie zapominajmy, że za kilka lat będzie pełnoletnia – to już nie jest dzieciaczek, który z pokorą przyjmie „szlaban” za niesubordynację. Dodatkowo, wymaga szczególnej uwagi jako metaforyczna bomba zegarowa – delikatny i groźny mechanizm, skłonny do wybuchu pod wpływem byle dotknięcia. Twój nowy partner powinien mieć tego świadomość, żeby unikać w przyszłości „błędów wychowawczych”.
Pytasz, co jest do zrobienia na teraz… To zależy również od tego, kim jest Cichy i ile z kolei Ty o nim wiesz. Wasz związek dojrzał do głębokiej, szczerej rozmowy – chyba już to rozumiesz? Musicie się dużo lepiej poznać. Dowiedz się, czy — pomimo widocznej pogody ducha i bezkonfliktowości — nie ciążą mu jakieś nieudane związki, zobowiązania rodzinne, wyrzuty sumienia. Jest młodym człowiekiem, jak Ty, i jak Ty, może mieć byłą żonę, dzieci, urazy…
Niewykluczone, że oboje trzymacie na razie karty przy orderach, czasem tylko coś się wymyka — i jest draka. Ze swej strony odwzajemnij się całą prawdą, to już chyba ten etap.
Analogiczna niemal rozmowę trzeba odbyć z Milą. Taka otwartość umożliwi Wam gładkie przejście do wyobrażeń o wspólnej przyszłości, jeśli wszyscy troje jesteście nią zainteresowani, i o podziale ról w nowej rodzinie. Ale to już osobna historia.
Z całego serca życzę Ci, by traumy przemieniły się w ufność i nadzieję na coś naprawdę ważnego.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze