Eutanazja powinna być legalna?
SYLWIA KOWALSKA • dawno temuProblem eutanazji wciąż powraca. Non stop trwają w naszym kraju debaty – za, czy przeciw? Niedawno głośno było o Barbarze Jackiewicz, która chce zakończyć męczarnię swego 40-letniego syna. Cała Polska oceniała tę matkę. Dla jednych chciała ona zamordować własne dziecko, według innych wybawić je od bólu i cierpienia. Czy eutanazja powinna być legalna?
W polskim prawie karalne jest zabicie drugiej osoby pod wpływem współczucia wywołanego ciężką i nieuleczalną chorobą i związanymi z nią cierpieniami. Według art. 150 Kodeksu Karnego, (Dz. U. z dnia 2 sierpnia 1997 r.) §1. Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. W wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
W wielu krajach z eutanazji korzystają nieuleczalnie chorzy. Mocno katolicka Polska nie może zdecydować się na jej zalegalizowanie. Jednak pytanie – czy warto wprowadzić eutanazję — nurtuje zarówno wierzących jak i niewierzących. Najwięcej do powiedzenia w tej kwestii powinny mieć jednak osoby pragnące śmierci w obliczu nieuleczalnej choroby, bezsilności, bezgranicznego cierpienia i braku nadziei na poprawę.
Tomasz (31 lat, urzędnik z Rzeszowa):
— Moja mama ciężko choruje od kilkunastu lat. Co kilka lat ląduje w szpitalu. Rak powraca, ale jej nie zabija. Nawet lekarze stwierdzili, że to bardzo specyficzna i niespotykana sytuacja. Bo z reguły w takim stanie rozwoju choroby ludzie umierają w przeciągu pół roku do roku. Ona męczy się ciągle na nowo już jedenasty rok. Przerwa w jej i przy okazji naszym cierpieniu trwa góra rok, półtora. Potem ból, niezwykle intensywne cierpienie i przerzuty w nowe miejsca jej udręczonego chorobą ciała. Za każdym razem gdy zaczyna się wszystko na nowo, aż chce mi się wyć z bezsilności.
Ostatnio mama powiedziała, że już nie ma siły walczyć, że chce umrzeć i już tego więcej nie przeżywać. W jakim kraju my żyjemy, skoro nikt nie może decydować o własnym życiu i ciele?! Kocham matkę i marzę o cudzie jej wyzdrowienia, ale wiem, że to nie jest możliwe. Ona też zdaje sobie z tego sprawę, dlatego już nie chce cierpieć, błagając o zwiększone dawki morfiny. Mama chce umrzeć godnie, bez nieustającego bólu, w domu, otoczona najbliższymi, którzy ją kochają. Ten kraj nie może być aż tak nieludzki…
Hanna (40 lat, kasjerka z Zamościa):
— Mój mąż chce umrzeć. Nie ma siły dalej walczyć. Mówi, że nie chce już mnie obciążać swoimi problemami, czuje się jak kamień uwiązany do mojej nogi. Od roku jest nieznośny przez gadanie o śmierci. Twierdzi, że nie ma siły już walczyć i nie chce marnować jeszcze mojego życia. Wstydzi się ciągle prosić mnie o pomoc.
Mój Adam od lat choruje na padaczkę. Do tego doszło chore serce i nerki. Najgorsza w tym wszystkim jest nasza ciągła troska o brak pieniędzy na leki. W sklepie nie zarabiam wiele. Renta męża nie jest wysoka. Pomaga nam rodzina, ale też nie jest w stanie zagwarantować nam większych sum. Na fundacje, których jest teraz tak wiele, nie możemy liczyć. Chętniej pomogą dziecku niż 45- letniemu mężczyźnie. A tak być nie powinno. Każdy człowiek ma prawo do godnego życia i pomocy w walce z chorobą.
Nie popieram oczywiście eutanazji w ogóle, a co dopiero chęci śmierci małżonka. Jednak ja też nie mam już siły opiekować się nim. I tak każdy podziwia mnie za pogodne podejście do życia w mojej sytuacji. Mamy szczęście, że córka siostry Adama jest pielęgniarką i stara się przyjeżdżać do niego, kiedy ja idę do pracy. Inaczej nie dalibyśmy sobie w ogóle rady. Wydaje mi się, że chęć eutanazji wynika z bezsilności, braku pieniędzy na leczenie, braku pomocy ze strony lekarzy, fundacji, ludzi z zewnątrz.
Na razie pragnę by mój mąż przestał mówić o śmierci, bo to bardzo boli i odejmuje mi chęć do dalszego działania oraz resztki wiary, że kiedyś będzie lepiej.
Sebastian (24 lata, student z Warszawy):
- Jakiś czas temu głośno było o Francuzce, która prosiła o pomoc prezydenta Sarkozy'ego w sprawie legalizacji eutanazji. Miała rzadką odmianę raka. Nowotwór zaatakował jej jamę nosową, a potem szczękę i oczodoły. Potem kobieta straciła też wzrok. Szokujące, prawda? A jaki szok dopiero wywołuje podobna sytuacja we własnej rodzinie?!
Anna – moja siostra ma podobną odmianę raka. Lekarze przewidują utratę wzroku, jako następny etap rozwoju choroby. Nie dają jej żadnych szans wyleczenia. Twarz mojej cierpiącej potworne męki siostry widzę nawet wtedy, gdy zamykam oczy. I słyszę jej płacz oraz błaganie o ukojenie bólu. Ania nie może pojąć, że nie ma możliwości eutanazji w takich przypadkach, bez szans na przeżycie. Nawet zwierzęta mają lepiej, bo mogą być uśpione. I co mam jej powiedzieć, skoro sam nie potrafię pojąć sensu jej długich cierpień i dawkowanej, powolnej śmierci? Jak mogę pomóc mojej siostrze, skoro polskie prawo jest jakie jest?
Niewyobrażalnie drażnią mnie pseudokatolicy, którzy twardo stoją przeciwko wprowadzeniu eutanazji. Ciekawe czy oni patrzą każdego dnia na wykrzywioną i zniekształconą z bólu twarz ukochanej osoby, która nie ma szans by wyjść z choroby? Sam wywodzę się z rodziny katolickiej, ale w takiej sytuacji nie mam wątpliwości. Chcę ulgi i śmierci dla Ani!
Weronika (19 lat, sekretarka z Płocka):
— Moja mama zmarła po długiej chorobie i cierpieniach. Śmiercią naturalną. Tęsknię za nią bardzo. Umarła w sposób nieludzki, potworny, bezlitosny…
Pamiętam świetnie ten dzień, choć miałam 8 lat. Wysłano mnie na dłuuuugie wakacje do cioci – babci nad morze. Cieszyłam się. Dni wolne od szkoły, zabawa na plaży, babki z piasku… Ale nie dawał mi tylko spokoju wyraz twarzy taty, który pakował mnie do pociągu. Był bardzo smutny i przerażony. Ale udawał, że wszystko jest w porządku. Pytałam, dlaczego mama mnie nie odprowadza. Nie potrafił wymyślić żadnej odpowiedzi poza – Nie mogła.
Nie mogłam w nieskończoność nie chodzić do szkoły. Wróciłam do Płocka. Znów na peronie nie było mamy. Wieczorem przyszła pora na poważną rozmowę. Ojciec ze łzami w oczach powiedział, że mama miała wypadek. Niestety nie dało się nic zrobić. Ma sparaliżowane całe ciało. Tylko umysł pracuje.
Potem widziałam już przez parę lat mamę w łóżku. Przypominała mi raczej człekokształtną roślinę niż osobę, która brała mnie na ręce i czytała bajki do snu. Bardzo cierpiałam. Tata cierpiał. A mamie czasem płynęły łzy po nieruchomych policzkach, nie wiem, czy coś czuła, czy to była zwykła mechaniczna reakcja organizmu.
Gdy mama odeszła, miałam 15 lat i nie rozumiałam, po co żyła w takim stanie, skoro i tak zmarła, nie było cudu. Teraz jestem dorosła i wiem, że eutanazja należy się każdemu, kto o nią prosi. To jest wolny wybór cierpiącego człowieka, który nawet o podtarcie tyłka musi prosić lub czekać aż ktoś sam zauważy. To podłe. Takie życie jest gorsze niż śmierć. Trzeba to wreszcie zrozumieć. Większość tkwi w przekonaniu, że lepiej niech się dana osoba męczy, bo na pewno bliscy nie chcą, żeby umarła, bo nie chcą jej stracić. Nigdy w życiu! Eutanazja powinna być legalna. Po prostu. Rodzina traci taką osobę już w obliczu ciężkiego wypadku lub nieuleczalnej choroby. Potem nie chce patrzeć na nieludzkie błaganie o śmierć. Postawcie się w sytuacji takiej umierającej w bólu i bezsilności osoby. Też marzylibyście o godnej śmierci!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze