Czy powinnam się z nim rozstać?
CEGŁA • dawno temuOdkąd dowiedziałam się o planach mojego chłopaka, martwię się o nas. Może wcale nie powinniśmy być ze sobą, a skoro już się stało, lepiej to teraz skończyć? Zastanawiam, czy na pewien czas się nie rozstać, żeby nabrać dystansu.
Droga Cegło!
Odkąd dowiedziałam się o planach mojego chłopaka, martwię się o nas. Może wcale nie powinniśmy być ze sobą, a skoro już się stało, lepiej to teraz skończyć?
Byliśmy razem w liceum o profilu przyrodniczym. Ja poszłam na biologię, Oskar na weterynarię, niby blisko. Kiedy jego rodzice wyprowadzili się na wieś, zamieszkaliśmy w ich mieszkaniu. I tak już w sumie 6 lat nierozłączni, bez kłótni, bez przerw…
We wrześniu odwiedziłam „teściów” przy okazji wesela w rodzinie Oskara. Zobaczyłam takie cuda, że oczy zrobiły mi się jak spodki. Piękna grupa odrestaurowanych chałup, młyn, prywatne muzeum rolnictwa, konie, kozy, osły. Tam jest tak, że jak wieczorem zabraknie wódeczki, to ktoś dosiada czarnego rumaka i galopuje do wsi do sklepu… Po prostu oaza szczęśliwości.
Trzeciego dnia biesiadowania rodzice Oskara dosiedli się do nas, zaczęli mnie przepytywać, czulić się, klepać po pleckach. Kiedy wreszcie koniec tej nauki, dzieci? Tego dnia po raz pierwszy usłyszałam, że Oskar chce tam zamieszkać, otworzyć praktykę. Nigdy o tym nie wspominał, rodzice wyjechali zaledwie 2 lata temu, może wszystko było już wcześniej przygotowane i zaplanowane – nie wiem.
Nie widzę tam siebie. Interesuje mnie mikrobiologia, praca naukowa na uczelni, mam duże szanse. Takie miejsce, jakie zobaczyłam, to dla mnie cudowna baza na wakacje, nie miejsce do życia. Jestem mieszczuchem, kocham teatr, kawiarenki, księgarnie, koncerty. Stamtąd do naszego miasta jest 150 km! A do mojej rodziny drugie tyle. Czy Oskar pomyślał o tym? Chyba nie, skoro w ogóle zapomniał mi powiedzieć o swoich planach. A ta przeprowadzka to przecież kwestia 2–3 najbliższych lat. Nikt nie pytał mnie o zdanie. Czyżby celowo?
Od powrotu rozmawiamy o tym, ale te rozmowy się nie kleją. Oskar zarzuca mi, że on też nie wiedział o moich ambicjach naukowych, przy czym wymawia te dwa słowa ze specyficznym naciskiem, jakby trochę drwił. Pyta mnie, jak mogę nie być „porażona” pięknem tego miejsca, które stworzyli jego rodzice… Owszem, jestem. Ale to ich wybór, nie mój. Zachwyt a przeprowadzka na stałe to dwie różne rzeczy.
Prawdą jest, że Oskar zawsze był „eskapistą”. Nie lubił układów i układzików, szpanu, spalin i wyścigu o stołki. Myślę jednak, że układać z ludźmi trzeba się wszędzie, nie tylko w mieście – może on tego jeszcze nie rozumie? Oczywiście, rodzice mu pomogą… Na moje oko to już wszystko jest dawno zaklepane, szkoda tylko, że mi to umknęło. Oskar jest tak napalony, że nie mam czasu na racjonalne, spokojne przemyślenia co do własnych decyzji, ta presja jest nieznośna. Dlatego się zastanawiam, czy na pewien czas się nie rozstać, żeby nabrać dystansu.
Olka
***
Kochana Olu!
Presja tego typu jest więcej niż nieznośna: jest nie fair. Trudno mi dociec, jakim cudem przez tyle lat nie rozmawialiście o tak ważnej sprawie, lecz stało się i na pewno nie zobowiązuje Cię to do natychmiastowej zmiany zapatrywań ani rewolucji w wymarzonej karierze.
Mogło być również tak, że pomysł Oskara jest stosunkowo świeży, wykluł się dopiero w chwili, gdy rodzice poczuli się dobrze na nowym miejscu – weź to pod uwagę, spytaj o to wprost, a zmniejszysz napięcie między Wami. Nie warto z góry zakładać, że jest się lekceważoną i pomijaną. To nielogiczne i w jakimś sensie przekreślałoby sens Waszego dotychczasowego związku, który przecież był szczęśliwy.
Umawianie się na rozstanie to pomysł, za którym nie przepadam. Jest przekombinowany i miewa nieciekawe konsekwencje. Ale rozstanie chwilowe i naturalne to całkiem inna sprawa. Zapewne coś takiego właśnie Was czeka. Przy tak rozbieżnych pomysłach na życie nie możecie rozstrzygnąć wszystkiego wspólnie, w idyllicznej harmonii. Każde z Was musi na własną rękę skonfrontować marzenia z rzeczywistością.
Moja propozycja: nie kłóćcie się o to, co ma nastąpić za dwa lata. To mnóstwo czasu, na razie żyjecie po staremu, ale możecie pożytecznie go wykorzystać. Moglibyście na przykład spędzić oddzielnie jedne i drugie wakacje. Kilka weselnych dni czy weekendowy wypad na grilla to za mało, by poczuć klimat miejsca. Niech Oskar wyjedzie sam do rodziców na miesiąc, potem Ty pojedź tam bez niego. Rozejrzyjcie się w sytuacji i w swoich odczuciach. Zapewne do tej pory nie rozstawaliście się na dłużej. Zawód Oscara daje mu więcej swobody, jeśli idzie o lokalizację praktyki, ale nie bez znaczenia jest tu też pomysł na „rodzinny interes”, którego nie powinnaś torpedować bez zastanowienia. Jesteś w trudniejszej sytuacji, czując związek z uczelnią i marząc – zapewne na razie – o doktoracie.
Ale… nie pali się. Czy już rozmawialiście o małżeństwie? Jeśli nie, weźcie na wstrzymanie i tę decyzję zostawcie na koniec. Najpierw czeka Was sprawdzian, może weryfikacja poglądów i decyzji. Gdy już przyjdzie czas na rozpoczęcie pracy zawodowej, możecie przez chwilę pożyć „w trasie”. Odosobnienie, odległość i spotkania kilka razy w miesiącu to może nie jest idealna forma związku, ale przez jakiś czas (kilka miesięcy, do roku) pozwala nabrać dystansu – nie do siebie nawzajem, lecz do własnych wyborów. Przemyśleć istotne rzeczy w pojedynkę.
Trudno budować wspólne szczęście, gdy zbyt duży kompromis i uległość są tylko po jednej stronie, po drugiej zaś – nadmiar egoizmu. Dotyczy to uzyskania „przewagi” przez którekolwiek z Was. Mam jednak wrażenie, że martwisz się na zapas, bo nie dojrzeliście jeszcze tak naprawdę do fundamentalnych decyzji. Należy do nich z pewnością założenie rodziny. Musicie wkalkulować w życiowe ryzyko fakt, że coś, co dotąd układało się bezproblemowo, napotka gdzieś po drodze solidną przeszkodę, nawet taką nie do pokonania. Poza siłą uczucia istnieją inne czynniki, czasem ważniejsze. Jeśli zwyciężą, nie pozostanie Wam nic innego, jak pogodzenie się z tym. Ale według stanu na dziś nie warto uprzedzać wypadków, tylko spokojnie i bezkonfliktowo zaplanować kolejne ruchy.
Życzę Wam zgodnych i satysfakcjonujących wyborów.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze