Nie umiem się pozbierać po rozstaniu. List do psychologa
KASIA KOSIK • dawno temuW odpowiedzi na list Magdaleny nasza ekspertka napisała: „każde rozstanie jest bolesne: nie ważne, czy rozstajemy się z bliską osoba, rzeczą, wspomnieniem, czy ważnym etapem życia.” Nie można się z tym nie zgodzić. Rozstanie zawsze boli. Przeczytajcie list Czytelniczki.
W odpowiedzi na list Magdaleny nasza ekspertka napisała: „każde rozstanie jest bolesne: nie ważne, czy rozstajemy się z bliską osoba, rzeczą, wspomnieniem, czy ważnym etapem życia.” Nie można się z tym nie zgodzić. Rozstanie zawsze boli. Przeczytajcie list Czytelniczki.
Witam.
Znalazłam Pani e-mail na stronie Kafeterii. Nie wiem do kogo zgłosić się po pomoc. Chodzi o rozstanie z partnerem, z którym byłam 2,5 roku i rok czasu po rozstaniu był jeszcze bardzo częsty kontakt. Ja nie umiem się pozbierać po tym wszystkim.
Zaczęło się od tego, że zamieszkaliśmy razem, ja wtedy miałam silną pokrzywkę i dostawałam leki, które wzbudzały we mnie agresje, nie zmienił mi ich lekarz, bo bał się, że to się źle dla mnie skończy. Były kłótnie, a mój partner w końcu zaczął być nerwowy. Przychodził z pracy, czepiał się mnie o to, że szklanki niedomyte, czy jajko źle usmażone, i nic mu nie pasowało — właściwie odkąd zamieszkaliśmy razem. Potem te kłótnie, on brał dodatkową pracę do domu, czasem po nocach pracował i jego tata zachorował na raka. Wiem, że wszystko się na niego zwaliło i miał za dużo pracy, dom na utrzymaniu i martwił się bardzo o ojca. Powiedział, że mam się wyprowadzić, bo nie wytrzymuje ze mną.
Po rozstaniu widywaliśmy się, był kontakt bardzo częsty, to pisał, to dzwonił, często zapraszał do siebie itd. Mówił, że kocha, że nie wie, czy się to poukłada, ale że chce kontaktu. W międzyczasie były z mojej strony rozmowy z nim, żeby pozwolił wrócić, płakałam, błagałam, zrywałam kontakt, itd., ale on ciągle pisał, odzywał się i tak zostało do niedawna. Parę miesięcy temu przyszłam do niego zdenerwowana i powiedział, że nie wie, co czuje. Odeszłam. A on po miesiącu znowu napisał.
Myślałam sobie — przeczekam, pomilczę, pospotykam się i tyle. Było fajnie, on był czuły, pomagał, troszczył się, w jego zachowaniu widziałam miłość, ale nie byłam pewna. W końcu zapytałam, powiedział, że kocha, że nie jestem obojętna, dlatego trzyma ze mną kontakt. W międzyczasie umarł jego tata, chciał bym była na pogrzebie i na stypie ze swoją rodziną, więc poszłam. Na przyjęciu pogrzebowym przychodził do mnie, przytulał mnie przy rodzinie, rozmawiał ze mną i nagle powiedział siostrze, że jestem jego dziewczyną i zabrał mnie do swojej mamy do domu. Następnego dnia również, zaczął więcej jeszcze pisać, widywaliśmy się codziennie, ale coś mi nie dawało spokoju.
Myślałam, że może faktycznie wrócił do mnie, ale nie było pewności, więc zadzwoniłam, powiedział, że on nie nadaje się do powrotu, że nie wie czy powinnam mieć nadzieję. Byłam w szoku, no to po co to wszystko? Po co ta scena przy rodzinie? Przecież rodzina pomyślała, że wróciliśmy do siebie. Czasem myślę, że może zobaczył, że na niego naciskam i zrobił mi na złość i powiedział, że on nie wrócił.
W końcu wywaliłam mu wszystko, powiedziałam, że nie jestem zabawką, nie dam się tak traktować, zapytałam, czy chce być i czy kocha, powiedział, że nie wie czy jest nadzieja i że zerwanie kontaktu będzie jednak lepsze, skoro ja cierpię. I nie wiem o co mu chodzi, miotam się, boli to wszystko. Widzę, że też chyba nie ma sensu próbować wracać do takiego człowieka, bo on będąc ze mną czepiał się mnie, były ważniejsze jego potrzeby, jego praca, jego znajomi i to jego zachowanie po zerwaniu też było złe. Ale ciągle brakuje mi jego dobrych zachowań.
Poznałam kogoś i jestem z tym kimś i zależy mi, już sobie większość rzeczy wytłumaczyłam, ale nadal boli, dalej nie rozumiem, co się z nim stało, i tego, że widziałam jego miłość, a on mówi, że nie wie, czy kocha. Do tego ja porównuję partnerów. I u tego, z którym jestem, brakuje mi zachowań byłego partnera. Nie wiem, co robię źle, jak sobie pomóc i za wszelką cenę chcę zrozumieć tamtego byłego, jego uczucie, czemu tak się stało, czemu mówi, że nie wie, co czuje. Mówił, że kocha, potem że nie wie — to dziwne jest.
Proszę o pomoc, bo nie umiem się pozbierać, zrozumieć i ułożyć sobie życia z kimś innym. Tęsknię.
Pozdrawiam i dziękuję.
Magdalena
Ewa Makowska – trenerka rozwoju osobistego, pedagog, od 20 lat pomaga ludziom. Słucha, szkoli a nade wszystko pokazuje, jak odnaleźć swoją drogę. Spotkania z innymi kobietami dają jej pozytywną energię, nakręcają do działania i do nowych pomysłów. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych i udowadnia innym kobietom, że mogą podążać tą samą drogą. Świeżo upieczona mama małego Aleksandra, który swym pojawieniem się na świecie przeprowadził w jej życiu niemałą uczuciową i organizacyjną rewolucję. Prywatnie wielbicielka butów w każdym stylu i kolorze. Elegantka, która czasem wciąga wygodne dresy, chowa się pod obszerną bluzą i godzinami maszeruje z psem.
Witam Pani Magdaleno,
Pisze Pani o rozstaniu z partnerem, z którym była Pani ponad dwa lata. Mam jednak wrażenie, że z jakieś ważnej dla Was przyczyny, czy powodu nie rozstaliście się tak naprawdę.
Częsty kontakt z partnerem to dalej więź i budowanie relacji, choć trudnej, niepewnej i toksycznej. To tylko budziło Pani nadzieje, że być może tym razem będzie lepiej, tym razem Wam się uda…
Pisze Pani o trudnościach w komunikacji z partnerem, o kłótniach, o jego prywatnych problemach. To także nie sprzyjało budowaniu relacji, rozstaliście się. A jednocześnie nie, skoro często spotykaliście się. Co się zmieniło w Waszym życiu oprócz tego, że razem nie mieszkaliście?
Pani partner pisał, prosił o spotkania, jednocześnie nie dawał gwarancji ani jasno nie określał zasad nowej relacji. Zapewniał o swojej miłości, innym razem mówił, że nie wie, co czuje. Nie wiedział, czy chce być z Panią.
Mam wrażenie, że ciągle dawał Pani nadzieję na związek. Albo Pani tak bardzo chciała być ze swoim partnerem, że każde jego zachowanie interpretowała jako chęć kontaktu i dalszych Waszych relacji.
Pisze Pani ,,w jego zachowaniu widziałam miłość, ale nie byłam pewna”. Proszę odpowiedzieć sobie na pytania: co konkretnie Pani widziała? Czy to była miłość do Pani, czy tylko sympatia przyjacielskiej relacji? Co by się musiało stać, aby Pani była przekonana o miłości partnera do Pani? Co by Panią przekonało i dało pewność?
Być może Pani partner jest w bardzo trudnym momencie swojego życia? Śmierć ojca, trudności w pracy… Być może nie jest gotowy na budowanie związku ani z Panią, ani z nikim innym?
Rozumiem, że taki stan ciągłej niepewności jest bardzo trudny dla Pani. Nie potrafi Pani ułożyć sobie życia z kolejnym partnerem, bo ciągle porównuje go Pani do poprzedniego. Pytanie, co Pani porównuje: niepewność, brak stabilizacji, czy ciągłą huśtawkę emocjonalną?
Jakich zachowań brakuje Pani przy obecnym partnerze? Braku stabilizacji?
Pani Magdaleno, mam wrażenie, że Pani bardzo chce zobaczyć tylko te dobre strony Pani byłego partnera, a złych, które Panią meczą, nie przyjmuje do wiadomości. Być może tak jest, bo w Pani sercu i psychice w ogóle się Pani z nim nie rozstała i oczekuje powrotu tego, co piękne i wymarzone…
Nie sposób zrozumieć kogoś, kto wysyła sprzeczne komunikaty: Raz chcę z Tobą być, a raz nie…
Może Pani sobie pomóc rozmawiając z psychologiem, który dokładnie i szczegółowo zdiagnozuje Pani problem. Być może istnieją jakieś przyczyny, o których Pani nie napisała, a z których może Pani nawet nie zdawać sobie sprawy. Specjalistyczną pomoc psychologiczną świadczą jednostki Wydziałów Interwencji Kryzysowej, które mieszczą się w każdym urzędzie miasta czy gminy. Konsultacje te są bezpłatne, należy się umówić telefonicznie na spotkanie.
Bardzo Panią zachęcam do spotkania z psychologiem. Myślę, że bez fachowej konsultacji i rozmowy oraz próby poukładania sobie ważnych informacji z Pani życia, trudno będzie Pani znaleźć odpowiednie rozwiązanie swojego problemu.
Życzę Pani wszystkiego dobrego,
Ewa Makowska
Kontakt: Pracownia Rozwoju Exi Alius ul. Pinokia 17 w Tczewie, ewa.makowska.em@gmail.com
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do trenerki: magda.trawinska@kafeteria.pl (z dopiskiem List do psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze