Po porodzie nie czerpię już przyjemności z seksu. List do psychologa
KASIA KOSIK • dawno temuPojawienie się dziecka zmienia wszystko – ten trywializm niestety jest prawdą. Ciężki poród, zmiany hormonalne, trudna opieka nad wymagającym maleństwem, a do tego roszczeniowy partner, który zachowuje się jak zepchnięty z piedestału szczeniak! To wszystko pachnie początkiem kryzysu. Jak ocalić związek, radzi trenerka rozwoju osobistego Ewa Makowska.
Pojawienie się dziecka zmienia wszystko – ten trywializm niestety jest prawdą. Ciężki poród, zmiany hormonalne, trudna opieka nad wymagającym maleństwem, a do tego roszczeniowy partner, który zachowuje się jak zepchnięty z piedestału szczeniak! To wszystko pachnie początkiem kryzysu. Jak ocalić związek, radzi trenerka rozwoju osobistego Ewa Makowska.
Witam serdecznie.
Mam 23 lat i jestem mamą 9 miesięcznej Izy. Mój problem zaczął się zaraz po połogu.
Rodziłam naturalnie, bez żadnego znieczulenia, razem z partnerem. Połóg skończył mi się dosyć szybko, bo już po 2 tygodniach. Za radą pani ginekolog zaczęłam współżyć z partnerem w momencie, gdy czułam się gotowa, czyli zaraz po zakończeniu połogu. Wszystko było dobrze przez jakiś czas, do pewnego momentu. Od kiedy Iza skończyła 2 miesiące, przestałam odczuwać podniecenie, a seks mógłby nie istnieć dla mnie. Sama nie potrafię zrozumieć, czemu tak jest. Jeszcze przed ciążą ciężko było mi wytrzymać nawet dzień bez przytulanek, zresztą nawet gdy już byłam w ostatnim trymestrze ciąży, było mi ciężko wytrzymać 2 tygodnie bez bliskości, gdy złapałam infekcję.
Mój partner ma mi za złe, że nie chcę się z nim kochać tak często jak kiedyś, nie potrafi zrozumieć, że nie będę czekać na niego zwarta i gotowa za każdym razem, gdy pstryknie palcami. Może i to jest też przyczyną tej sytuacji, brak czułości, czasu… Nieraz, gdy mówię mu o tym, słyszę, że sobie coś wymyśliłam lub wyczytałam to w jakimś głupim czasopiśmie.
Próbowaliśmy kilka razy, ale nie potrafiłam czerpać z tego przyjemności, czułam każdy ruch, tak jak przed porodem, jednak już nie odczuwałam tego co kiedyś.
Nie raz płakałam po próbach bliskości, gdy usłyszałam od partnera słowa, że jestem do niczego, że mógł uzbierać pieniądze na cesarkę, czy też że pewnie go zdradzam, skoro z nim nie chcę się kochać. Takie słowa potrafią dobić, szczególnie gdy z tego powodu jest kryzys.
Nie wiem już, co mam robić, by nastawić się jakoś do tych chwil, by na nowo wróciła ta przyjemność. Nie wiem też jak wytłumaczyć partnerowi, że potrzeba czegoś więcej niż stwierdzenia, że dzisiaj chce seksu, a ja mam być gotowa i chętna. Dla niego gra wstępna już nie istnieje, czasami czuję się tak, jakbym była taką zwykłą "dmuchaną lalą", której potrzeby już nie istnieją, liczą się jego potrzeby.
Pozdrawiam.
Ewa Makowska – trenerka rozwoju osobistego, pedagog, od 20 lat pomaga ludziom. Słucha, szkoli a nade wszystko pokazuje, jak odnaleźć swoją drogę. Spotkania z innymi kobietami dają jej pozytywną energię, nakręcają do działania i do nowych pomysłów. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych i udowadnia innym kobietom, że mogą podążać tą samą drogą. Świeżo upieczona mama małego Aleksandra, który swym pojawieniem się na świecie przeprowadził w jej życiu niemałą uczuciową i organizacyjną rewolucję. Prywatnie wielbicielka butów w każdym stylu i kolorze. Elegantka, która czasem wciąga wygodne dresy, chowa się pod obszerną bluzą i godzinami maszeruje z psem.
Witam Panią,
Macierzyństwo i stres z nim związany sprawia, że często nasze udane związki, uczucie, seks są wystawiane na ogromna próbę.
Pisze Pani o problemie współżycia po porodzie i o tym, że sama nie rozumie, dlaczego tak jest. W Pani przypadku, dziewięć miesięcy po porodzie, to zupełnie normalny stan. Zmęczenie i wyczerpanie fizyczne w czasie porodu (rodziła Pani naturalnie, bez znieczulenia) i opieki nad dzieckiem, zaburzony rytm dnia, nieprzespane noce, dodatkowo zmiany hormonalne zachodzące w Pani organizmie nie sprzyjają kontaktom fizycznym i chęci współżycia seksualnego.
Ma Pani 23 lata. Dla młodych kobiet rola matki jest już bardzo stresująca sama w sobie. Ciągły stres i strach o maleństwo sprawia, że młode mamy czują się przemęczone i przytłoczone nawałem obowiązków domowych.
Pisze Pani o niezrozumieniu przez partnera Pani stanu i nastrojów z nim związanych. Nie czuje Pani wsparcia, pomocy z jego strony. Podaje Pani jako jeden z powodów zaistniałego stanu rzeczy brak czasu, czułości…
No właśnie, czułości… Wraz z momentem pojawienia się dziecka, związek dwojga bliskich sobie osób przekształca się w zupełnie inny związek, który jest tworzony od początku, na nowo.
Plany, marzenia o tym, jak to będzie cudownie, kiedy pojawi się Wasze upragnione maleństwo, często nie spotykają się z realiami rzeczywistości, dodatkowo pojawia się ogromny stres i strach związany z wychowaniem małego dziecka.
Myślę, że Pani partner może odczuwać także wielką odpowiedzialność za Was troje, często strach (o którym nie mówi) czy sobie poradzi z nową sytuacją.
Jeżeli brakuje czułości w rozmowie, patrzeniu na drugiego człowieka, często dochodzi do nieporozumień.
Proszę przypomnieć sobie, w jaki sposób Pani powiedziała partnerowi o tym, że nie chce się z nim kochać jak kiedyś. Czy była czułość i zrozumienie?
Często kobiety, dla zachowania dobrej atmosfery w domu zmuszają się do współżycia, bo uważają, że partner będzie zadowolony. Partner jednak wyczuwa tylko stan emocjonalny swojej ukochanej, a nie słowa, które słyszy, że jest gotowa na spotkanie z nim i czułość. Odbiera sprzeczne informacje: słyszy, że jest akceptowany i kobieta go pragnie, czuje zupełnie coś innego. Jest zagubiony. Może podejrzewać partnerkę np. o zdradę. Tak zaczynają się kryzysy w związku.
Zastanawia się Pani co robić i jak powiedzieć partnerowi o swoich odczuciach. Proponuję: jak najprościej i najszczerzej… z czułością. Ze zrozumieniem jego emocji w nowej sytuacji oraz przekazaniem mu swoich emocji i potrzeb.
Serdecznie pozdrawiam.
Ewa Makowska
Kontakt do trenerki rozwoju osobistego: Pracownia Rozwoju Exi Alius ul. Pinokia 17 w Tczewie, ewa.makowska.em@gmail.com
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do coucha: magda.trawinska@kafeteria.pl (z dopiskiem List do psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze