Stara ona, stary on
URSZULA • dawno temuKiedy zaczyna się starość? Jedni twierdzą, że organizm zaczyna się starzeć w wieku 25, inni, że 30 lat. A kiedy zaczynamy się czuć staro? Gdy ktoś nam powie, że mini nie jest już dla nas... Niesprawiedliwe jest jednak to, że mężczyźni w oczach społeczeństwa starzeją się jakimś cudem dużo wolniej niż kobiety.
Sierpień w pełni, kwiaty kwitną, ptaszki śpiewają, więc dzisiaj będzie o starości. O starości powiedziano już sporo, między innymi to, że tylko nasze ciało się starzeje, dusza nie i tak naprawdę wszyscy czują się młodzi aż do grobowej deski i zastanawiają się tylko: O rany, jakim cudem ja znalazłem się w tym pomarszczonym cielsku? O starości powiedziano też na przykład, że to nie radość albo wręcz przeciwnie, że życie zaczyna się po siedemdziesiątce, że czym skorupka za młodu nasiąknie i inne takie. Ja natomiast będę roztrząsać zagadnienie, które na dzień dzisiejszy najbardziej mnie dotyczy, a mianowicie: Kiedy zaczyna się starość?
Akurat wyjątkowo w tym przypadku amerykańscy naukowcy nie są zgodni. Jedni twierdzą, że z biologicznego punktu widzenia organizm zaczyna się starzeć w wieku 25 lat, inni, że aż 30 lat. Jeszcze bardziej sprawa się komplikuje, kiedy zaczniemy zadawać sobie pytania, kiedy zaczyna się starość psychiczna, czyli innymi słowami — kiedy zaczynamy się czuć staro? Świat pełen jest złotych myśli na ten temat: Stary jest ten, kto przestaje zadawać pytania, Starość zaczyna się, kiedy miejsce marzeń zajmują wspomnienia czy moje ulubione - Naprawdę starym jest się wówczas, kiedy powie się to o sobie w towarzystwie, a nikt się nie śmieje i nie zaprzecza.
No bo tak naprawdę, jakby się nad tym zastanowić, to jest trochę tak, że czujemy się staro dopiero wówczas, kiedy społeczeństwo zwróci nam na to uwagę. Kiedy jakiś nastolatek pytając się o ogień zwróci się do nas per pani, ciocia na przyjęciu rodzinnym skomentuje nasz strój słowami: Mini? W twoim wieku?, a ochrona w klubie, do którego zwykle wchodziłyśmy bez problemu, nagle powie, że dziś wieczorem impreza zamknięta. Dopiero wtedy zaczynamy się czuć w swojej skórze jakoś podejrzanie nie na miejscu. Tę ważną prawdę życiową odkryłam już i przetrawiłam, ale teraz okazało się, że ma ona jeszcze inne zatrważające aspekty. Chodzi mianowicie o to, że mężczyźni w oczach społeczeństwa starzeją się jakimś cudem dużo wolniej niż kobiety.
Sytuacja przedstawia się mniej więcej tak — ja jestem w jakiejś niedalekiej okolicy trzydziestki, mój chłopak jest o dwa lata ode mnie starszy. Oboje jesteśmy raczej ładni, szczupli i dobrze ubrani (internetowi hejterzy — to fragment specjalnie dla was!). A tymczasem, nastolatki prosząc mojego chłopaka o ogień nigdy nie zwracają się do niego per pan (wystarczy chyba, że nie nosi garnituru, żeby wszyscy traktowali go jak młodą osobę), nikt z rodziny nigdy mu nie powie, że czapki baseballówki i trampki są dla młodych chłopców i jak on śmie pchać się ludziom na oczy w takim stroju (ciocie wręcz umierają z zachwytu, że taki młodzieżowy), a kiedy wchodzimy do klubu, nie do końca pełnoletnie dziewczyny dosłownie pożerają go wzrokiem (wystarczy, że fajnie tańczy i zamawia w barze drinki, a nie tylko browar – to przecież takie dorosłe). Ale to jeszcze nic.
Otóż niedawno nasza wspólna znajoma postanowiła nagle (oczywiście na stare lata), zmienić całkowicie swoje życie i z klasycznej pani z biurowca przedzierzgnąć się w projektantkę mody. Pomysł oczywiście wszystkim wydawał się poroniony, zwłaszcza jej mężowi, a jednak sprzedała mieszkanie po babci, rzuciła pracę i zajęła się dzierganiem sukienek, jak wariatka zupełna (wtrącę tylko, że gdyby to facet rzucił pracę i postanowił wreszcie zrobić coś dla siebie – na przykład zdobyć wszystkie ośmiotysięczniki, wszyscy mówiliby tylko: Jaki on dzielny i odważny!). No i w pewnym momencie koleżanka ta zadzwoniła do mnie i wyznała po cichu, że potrzebuje modeli do sesji promującej jej pierwszą kolekcję i ma w związku z tym dla nas pewną propozycję. Muszę przyznać, że nawet się ucieszyłam.
— Kurczę, ale zabawa taka sesja, normalnie jak w liceum! - wykrzyknęłam w słuchawkę, wyobrażając sobie, jak przebrani w kolorowe fatałaszki będziemy z moim lubym romantycznie pomykać po parku popijając szampana z butelki, a jakiś sympatyczny fotograf będzie nam robił zdjęcia. Niestety, moja wizja prysła, kiedy okazało się, że koleżanka potrzebuje do sesji tylko mojego chłopaka, a biegać z nim po polach będzie jakaś blond osiemnastoletnia córka siostry koleżanki. Tego było już za wiele.
— Kaśka - powiedziałam poważnie — Znamy się od lat i niejedną wódkę razem wypiłyśmy jeszcze zanim twoja rodzina uznała cię za wariatkę. Czy możesz mi szczerze odpowiedzieć na pytanie — czy ja się zestarzałam, nie jestem już ładna i do niczego zupełnie się już nie nadaję?
Kaśka w odpowiedzi oczywiście zaczęła bardzo gwałtownie zaprzeczać, że ależ skąd jestem ładna i to nawet bardzo, nawet ładniejsza niż mój chłopak, to już tak się utarło, że starsi mężczyźni, tacy z charakterem, są w sesjach mile widziani, natomiast jeżeli chodzi o kobiety, to raczej powinny być jak najmłodsze. Ponieważ nie potrafiła jakoś logicznie uargumentować tej decyzji, powiedziałam jej, żeby w takim razie zrobiła sesję swojemu chłopakowi (który jest starszy od niej o 8 lat) i oddaliłam się do swojej poetyckiej samotni, zrobić wyzywający makijaż i włożyć najkrótszą kieckę, jaką znajdę w szafie, a potem poszłam do knajpy pod domem stawiać drinki niepełnoletnim chłopcom, powtarzając co drugie zdanie: Tylko nie mówcie do mnie: pani.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze