„Marionetki”, Paweł Jaszczuk
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuMarionetki przynależą do grupy kryminałów retro, która wyłoniła się na skutek sukcesu cyklu powieściowego Marka Krajewskiego. Tym razem dostajemy przedwojenny Lwów, miasto dotąd nie obsługiwane przez autorów gatunku, odmalowany oszczędnie i z pewnym sentymentem.
Drzewiej to ludzie ładniej zabijali. Ofiara wybierana była starannie i mordowana w sposób wskazujący na jej winy. Trupa następnie podrzucano w jakieś charakterystyczne miejsce, dbając przy tym o szczegół – na przykład odpowiednie skrępowanie rąk. Głowa w wypadku oddzielenia od ciała oczekiwała w innym miejscu. Jeśli ginęła kobieta, to wyłącznie piękna. Szajba, kierująca zbrodniarzem wyróżniała się oryginalnością i miała nieco arystokratyczny posmak. A teraz? Ludzie kochani! Maczetami jeno się tną! Kołki se w głowy wbijają! Wnętrzności wydzierają se wzajemnie, jako pogany przebrzydłe, co Boga z serca przepędziły!
Polska, Lwów, końcówka lat trzydziestych. W tajemniczy sposób głowa oddziela się od ciała bankowego kasjera. Sam kasjer traci życie wskutek tego niefortunnego zdarzenia. Śledztwo, prowadzone równolegle przez dziennikarza Jakuba Sterna i policjanta Ziębę ujawnia, że zmarły przebywał w niezwykłym towarzystwie marionetek. Te trudno zaliczyć do grona podejrzanych, ale trop skręca w stronę lwowskich teatrów i teatrzyków. Podejrzenie wzbudza zwłaszcza jeden z aktorów, pijaczyna z trupem w życiorysie. Jakub Stern musi się spieszyć, gdyż ofiar jest coraz więcej, a on sam zorientuje się, że prowadzi to śledztwo wbrew wszystkim: policji, przełożonemu i własnej żonie.
Marionetki przynależą do grupy kryminałów retro, która wyłoniła się na skutek sukcesu cyklu powieściowego Marka Krajewskiego. Tym razem dostajemy przedwojenny Lwów, miasto dotąd nie obsługiwane przez autorów gatunku, odmalowany oszczędnie i z pewnym sentymentem. Jest rok 1938, miasto tętni życiem i nic niemal nie zapowiada nadchodzącej tragedii wojny i włączenia polskiego wówczas miasta w obręb Związku Sowieckiego. Sentymentalizm autora sięga nawet figur paskudnych: zapitego aktora czy samego mordercy, którego nazwisko poznajemy dopiero w finale. Jego zbrodnie, choć okrutne i ponure, niosą w sobie starodawny urok. Próżno takiego szukać wśród współczesnych psychopatów, kładących nacisk na widowiskowość swoich czynów, wyciętych jakby z błyskawicznie zmontowanego teledysku. W tym sensie, wyprawę w przeszłość można uznać za udaną.
Z lektury Marionetek można wysnuć szersze wnioski na temat konstrukcji postaci wiodącej w kryminale. Nominalnie Jakub Stern jest kolejnym z grupy cywili bawiących się w działalność detektywistyczną. Lubi zaglądnąć do kieliszka, zaś do prawdy dąży w sposób niestrudzony. Nie cieszy się też przesadną sympatią otoczenia. Co go odróżnia od reszty? Ano, fakt posiadania żony. Warto zwrócić uwagę, że większość bohaterów kryminałów nie ma takowych. Anna wyróżnia się dość zasadniczym, przykrym charakterem, jej temperament trudno uznać za wybuchowy, co nie dziwi po wielu latach pożycia. Jednocześnie, jest chorobliwie zazdrosna o prawdziwą pasję męża, czyli pracę. Podczas gdy Jakub ugania się za kolejnymi mordercami, ona podejrzewa go o liczne romanse i rujnuje mu spokój. W ten sposób, mimochodem, kolejna tajemnica związana ze kryminałami została odsłonięta. Wiemy już, czemu detektywi nie zwykli się żenić.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze