"Niewiedza", Milan Kundera
LEWI • dawno temuPrzepełniona gorzkimi konstatacjami, nostalgiczna “Niewiedza” jest powieścią wszystkich tych, którzy “nie przynależą”. Kundera, co miłośnicy literatury najwyższych lotów wiedzą nie od dziś, jest mistrzem, jego pisarstwo nigdy nie ociera się o banał, przenosi czytelnika w inny wymiar, świat Kundery – jego własny, niepowtarzalny, dzięki któremu dostrzegamy, że "rzeczy wokół nas nie są tak prostymi, jak myślimy".
Ostatnia książka Milana Kundery, “Niewiedza” to wydarzenie kulturalne, którego nie może przeoczyć miłośnik dobrej prozy. Podobnie jak bodajże we wszystkich powieściach tego znakomitego prozaika czeskiego, i w tej współistnieje kilka wiodących tematów, z których miłość i przypadek należą do żelaznych pozycji repertuaru.
Choć miłość jest tym uczuciem, które dzieli i łączy kochanków, a także rozstrzyga o ich dalszych losach w powieściach Kundery, jest ona igraszką w rękach przypadku, tej “najwyższej instancji”, nad którą nikt i nic nie ma kontroli. W “Niewiedzy” Kundera rozprawia się z paroma innymi determinantami ludzkiego losu: historią, nostalgią, pamięcią i niepamięcią. Ta ostatnia, w większym niż przypuszczamy zakresie, określa to kim jesteśmy, a o czym przekonał się każdy, czyje życie jest realizacją mitu o Odyseuszu. Dla emigranta, którego pamięć poddana jest szczególnie niszczącej próbie czasu (nie może jej konfrontować z otoczeniem) i pokusie idealizacji, odkrycie, że jego wspomnienia nie pokrywają się z rzeczywistością, a co może nawet gorsze, odbiegają znacznie od wspomnień ludzi, z którymi przeżył ważne momenty w swej przedemigracyjnej przeszłości, jest, mówi Kundera, jednym tych doświadczeń, które uświadamiają człowiekowi najdotkliwiej jego samotność. Czyż bowiem to, czego nie wiemy, nie określa równie mocno tego, kim jesteśmy jak to, co wiemy? Czyż cała nasza jaźń, niczym kod napisany w systemie 0–1, to nie konfiguracja pamięci i luk w niej, tkanina i wdzierająca się w nią, pomiędzy włókna, przestrzeń?
I wreszcie, czy dwoje stworzonych dla siebie ludzi może się odnaleźć i porozumieć po latach rozłąki, jeśli jedno pamięta tak wiele, a drugie nie pamięta prawie nic?
Podobnie jak w swoich poprzednich powieściach, Kundery nie satysfakcjonuje “zwykłe” opowiedzenie historii. Co i rusz urywa narrację powieściową, przystępując do autokomentarza; dygresji przeradzających się w samodzielne eseje, w których autor “objaśnia” czytelnikowi swoje książki, odwołując się do etymologii, muzykologii, historii, psychologii, toposów literatury. Ta metoda pisarska ma podwójny wpływ na odbiór powieści. Choć emocjonalnie dystansuje nas od samej historii, zarazem uwypukla uniwersalne prawdy, mechanizmy rządzące światem w niej uchwycone. Ponieważ, mówi Kundera, jedyną racją bytu powieści jest to, że odkrywa to, co tylko powieść może odkryć, pisarz ucieka się do “didaskaliów” powieściowych, a więc chwytów, które pomogą czytelnikowi nie przeoczyć tego, dla czego fikcyjna fabuła jest jedynie ilustracją. W stricte “powieściowej” odsłonie swoich powieści Kundera pozostaje wierny temu dogmatowi powieści, który sformułował Flaubert w słowach: “Pani Bovary to ja”, równie przekonująco nakreśla sylwetkę 16-letniego dziewczątka z prowincji, co dojrzałego mężczyzny z Pragi.
Jest więc książka Kundery powieścią we fragmentach fikcji literackiej i esejem w refleksjach nad emigracją, przy czym dla obu tych części książki mitem fundamentalnym jest Odyseja. Ale w tej powieści nie ma Penelopy — jest mężczyzna i kobieta, którzy przypadkowo spotykają się na lotnisku w drodze do Czech, ich ojczyzny, z której wyemigrowali 20 lat temu. Irena i Józef, bo tak nazywają się bohaterowie powieści Kundery, poznali się przelotnie w młodości, gdy jeszcze mieszkali w Czechach, lecz przypadek nie pozwolił rozwinąć się ich zauroczeniu. Wiele ich łączy: emigracja, wdowieństwo, a także coś bardziej skomplikowanego — powody, dla których nie chcą i nie powinni wrócić do tych ludzi i miejsc, które zostawili 20 lat temu. Prąd historii poniósł ich z dala od rodzimej ziemi na wiele lat, obce lądy stały się w międzyczasie ich drugą ojczyzną, chcąc nie chcąc musieli podzielić egzystencjalne doświadczenie “grand voyage” Odysa, jakkolwiek każde z nich zmierzyło się z tą próbą na swój sposób. Czy dla tych dwojga ludzi, którzy są, co staje się dla nas coraz bardziej ewidentne z każdą kartą powieści, stworzeni dla siebie, ślepy los tym razem okaże się łaskawy popychając ich nawzajem w swoje ramiona? Milan Kundera będzie nas trzymał do końca w niepewności…
“Niewiedza”, którą po francusku napisał przebywający na emigracji we Francji Czech, Milan Kundera, mówi wiele o dylematach emigrantów z krajów tzw. demokracji ludowej, od których opinia publiczna i najbliżsi, po upadku komunizmu, oczekiwali pewnych postaw, zachowań, gestów, demonstrowania pewnych uczuć. Trudno oprzeć się wrażeniu, i chyba żaden krytyk się mu nie opierał, że najnowsza książka Kundery jest jego powrotem sentymentalnym do Czech, rozrachunkiem pisarza z przeszłością sprzed i po emigracji oraz wszystkimi tymi, którzy nie zrozumieli podjętej przez niego decyzji o pozostaniu we Francji, bo, taką naukę wyniosłam z lektury “Niewiedzy”, z emigracji nie można wrócić.
Pełna rozczarowań, choć niewolna od wzruszeń wycieczka na „ojczyzny łono” to dla pisarza także okazja eksploracji jego twórczych początków. W tkance narracyjnej “Niewiedzy” tym powrotem do czasów młodości literackiej Kundery jest postać Milady – przyjaciółki Ireny i zarazem nastoletniej dziewczyny Józefa. Jej romans platoniczny – w końcu miała 16 lat, gdy spotykała się z Józefem — kończy się nieszczęśliwie w wyniku nieporozumienia, mylnego interpretowania wzajemnych uczuć zakochanych i źle zakomunikowanych oczekiwań, a wreszcie przypadku, który tym razem okazał się okrutnie zakpić z dziewczyny. Wątek młodzieńczego związku Milady i Józefa można by z łatwością wyodrębnić w opowiadanie, które jakże pasowałoby do debiutanckiego zbioru opowiadań Kundery “Śmieszne miłości”. I w końcu, wiodąca “love story” powieści, czyż nie okaże się kolejną śmieszną miłością, tyle że z bohaterami i ich autorem starszymi o te 20, 30 lat.
Jedną z najistotniejszych kwestii egzystencjalnych podejmowanych w powieści to granice tożsamości jednostki, przynależności do miejsca i bliskich sobie ludzi. Kundera zgadza się z Heideggerem, że Istotą bytu jest zamieszkiwanie, zaraz jednak dodaje, że nawet ta istota bytu jest kolejną niepewną rzeczą w naszym życiu, kolejnym zbiegiem okoliczności, z którym, gdy sobie zdamy z tego sprawę, nie możemy się w pełni identyfikować. Proza Kundery pokazuje, jak łatwo zakwestionować to, co w odczuciu człowieka jest jego prawdziwym domem, uświadomić mu iluzoryczność i relatywizm istoty jego bytu. Wszyscy Odyseusze świata, w przeciwieństwie do tych, którym los łaskawie pozwolił zostać na rodzimej ziemi, niechybnie doświadczają odczucia wrzucenia w jakiś, jeden z kilku możliwych, wariantów życia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze