"Zostańmy przyjaciółmi", reż. Roger Kumble
DOROTA SMELA • dawno temuFabuła Zostańmy przyjaciółmi to mdłe popłuczyny po Sposobie na blondynkę skrzyżowanym dla niepoznaki z Płytkim facetem. Wrażliwy i dobroduszny Chris Brander przez całe liceum durzy się w rozchwytywanej cheerleaderce Jamie. Ona jednak widzi w nim tylko serdecznego kumpla. Otyłego, śliniącego się, żenująco nieporadnego nastolatka poniżają dodatkowo absztyfikanci dziewczyny, a ona sama ignoruje jego uczucia. Przegrany i doszczętnie upokorzony grubas zapiera się w sobie i z postanowieniem "ja im jeszcze pokażę" wyjeżdża na studia do wielkiego miasta.
Komedyjka romantyczna, firmowana nazwiskiem marnego rzemieślnika i zagrana przez trzecioligowych hollywoodzkich aktorów. Reżyser Roger Kumble (Ostrożnie z dziewczynami) bezpardonowo zrzyna z komercyjnych hitów braci Farrelly, a obsadzony w głównej roli Ryan Reynolds nieudolnie podrabia Bena Stillera.
Fabuła Zostańmy przyjaciółmi to mdłe popłuczyny po Sposobie na blondynkę skrzyżowanym dla niepoznaki z Płytkim facetem. Wrażliwy i dobroduszny Chris Brander przez całe liceum durzy się w rozchwytywanej cheerleaderce Jamie. Ona jednak widzi w nim tylko serdecznego kumpla. Otyłego, śliniącego się, żenująco nieporadnego nastolatka poniżają dodatkowo absztyfikanci dziewczyny, a ona sama ignoruje jego uczucia. Przegrany i doszczętnie upokorzony grubas zapiera się w sobie i z postanowieniem "ja im jeszcze pokażę" wyjeżdża na studia do wielkiego miasta.
Okazja do rewanżu nadarza się dokładnie 10 lat później, kiedy Brander przypadkiem zawita w rodzinne strony w asyście popularnej gwiazdy pop. Nasz bohater jest teraz grubą rybą w branży muzycznej, odchudzonym nie do poznania przystojniakiem. Sylwetka greckiego boga i intratna posada w firmie płytowej okazały się remedium na kompleksy i młodzieńcze niepowodzenia z kobietami Brandera, który przywykł już do tego, że może mieć każdą i zaczyna go to nużyć. O dziwo w New Jersey czar high-life'u, pieniędzy, a nawet muskularnego torsu nie działa na dziewczyny. Tu ceni się duszę, której akurat nowe wcielenie Chrisa nie posiada. W konsekwencji zdegradowana do roli barmanki w lokalnej spelunie Jamie nadal nie leci na Chrisa, który teraz jeszcze bardziej wychodzi ze skóry, by jej zaimponować. Ich randki okazują się serią gaf i niezręczności, a dziewczyna szybko spisuje Brandera na straty i zaczyna się umawiać z innym szkolnym kolegą Dustym — szarmanckim sanitariuszem, podporą kościelnego chóru. Za dobry, by był prawdziwy Dusty to — o czym nie wie Jamie — hedonista, który uwodzi, zalicza i porzuca. Nasz bohater ma ostatnią szansę, by zrehabilitować się w oczach blondynki, albo przegra rywalizację o miłość z wioskowym podrywaczem.
Nie dość, że scenariusz jest schematyczny i pozbawiony krztyny polotu, to jeszcze nielogiczny i pełen wymuszonych zwrotów akcji. Wszystko, począwszy od cudownej przemiany wieloryba w księcia z bajki, przez naiwny dydaktyzm, po przeszarżowane aktorstwo, dosłownie przyprawia o mdłości. Groteskowe postaci w rodzaju nieudolnie imitującej Paris Hilton piosenkarki Samanthy czy brata głównego bohatera - karykatury nastoletniego onanisty — nijak nie działają na wyobraźnię, a slapstickowe sytuacje, w które uwikłany jest główny bohater, obrażają inteligencję widza. Co gorsza, poza paroma scenami nie jest też zabawnie. Humor filmu bazuje na wulgarnych żartach, dla których seks i przemoc stanowią główną pożywkę (wystylizowana na dziwkę gwiazda pop zostaje dosłownie zmasakrowana w wyniku kolejnych nieszczęśliwych wypadków, a główny bohater podczas meczu hokeja posuwa się do niedżentelmeńskich zagrywek w stosunku do dzieci). Na koniec reżyser serwuje nam niestrawne mądrości i wątpliwą lekcję etyki. Seans dla zdecydowanie niewybrednych widzów.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze