Bądźmy dziennikarzami
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuDziś wszystko musi się dobrze sprzedawać: gazety, programy radiowe i telewizyjne, artykuły w internecie. Jeśli coś nie generuje zysku, nie może liczyć na przychylność udziałowców. A jeśli udziałowcy się wycofują, medium podlega likwidacji. Oto tzw. oczywista oczywistość. Na szczęście współczesne dziennikarstwo to nie tylko redakcje, dziennikarze na etacie, wydawcy, operatorzy kamer i realizatorzy dźwięku. Dziś w internecie znajdziemy mnóstwo portali, które bezpłatnie udostępniają swoją zawartość. Ich twórcami są dziennikarze obywatelscy, a więc ludzie, którzy sięgnęli po pióro nie z chęci zysku, tylko z głęboko odczuwanej potrzeby mówienia o sprawach ważnych.
Czy taka forma dziennikarstwa ma przed sobą przyszłość? Przecież mamy tu do czynienia z amatorami, którzy nie zawsze znają zasady redagowania tekstu i nie są w stanie dotrzeć do istotnych informacji. Dlaczego więc z dnia na dzień przybywa stron związanych z dziennikarstwem obywatelskim? I dlaczego coraz więcej osób do nich zagląda? Czyżbyśmy już nie ufali współczesnym mass mediom, podejrzewając, że za każdą informacją stoi reklamodawca? A prawdziwe tematy znikają w natłoku informacji zastępczych, odwracających uwagę od tego, co naprawdę ważne?
W Polsce dziennikarstwo obywatelskie pozostaje, jak na razie, w cieniu dziennikarstwa profesjonalnego. Wciąż podziwiamy znane twarze pojawiające się w programach telewizyjnych, ale wzrasta w nas świadomość uwarunkowań, jakim podlegają zarówno media publiczne jak i komercyjne. Niektóre gwiazdy polskiego dziennikarstwa tak silnie oddziałują na politykę i bieżące wydarzenia społeczne, że wykonywany przez nich zawód może mieć już niewiele wspólnego z prawdziwym dziennikarstwem. Bo znani publicyści polityczni, tacy jak Monika Olejnik, Andrzej Morozowski, Tomasz Sekielski i Tomasz Lis są już częścią establishmentu władzy, a w tej sytuacji trudno zachowywać profesjonalny obiektywizm. Przeciwwagą dla tego zjawiska może być dziennikarstwo obywatelskie, czyli civic journalism. Warto pamiętać, że udział w redagowaniu obywatelskich portali informacyjnych nie wiąże się z pracą zarobkową, bo dziennikarze obywatelscy pracują bez wynagrodzenia lub za wynagrodzenie symboliczne, angażując się w pracę równie intensywnie, co dziennikarze zawodowi. Skąd więc w nich tyle energii?
O wypadku na Halembie dowiedziałem się około godziny 17. – pisze Witold Janowicz, jeden z dziennikarzy Wiadomosci24.pl. – Wsiadłem w samochód i po 10 minutach byłem na miejscu. Kompletny bałagan informacyjny. Po godzinie od wypadku na terenie kopalni nie było jeszcze rzecznika. Informacji udzielał jeden z szefów działu administracji. Maria Kruczkowska, autorka artykułu OhmyNews, czyli rewolucja obywatelska w mediach, poświęconego koreańskiej gazecie internetowej OhmyNews, stwierdza: Reporter – obywatel zjawia się na miejscu zdarzeń z notebookiem, komórką z dostępem do bezprzewodowego internetu i kamerą cyfrową. Przeładowanie zdjęć czy i wideo na stronę Ohmy zajmuje mu kilka sekund. Reporter dostarcza jednocześnie materiał pisany i telewizyjny. Któż nie chciałby takiego pracownika w swojej redakcji?
Zastanówmy się, czy dziennikarz obywatelski to ktoś, kto kieruje się obiektywizmem i rzetelnie wykonuje swoje działania? Czy chcąc być profesjonalistą, stara się zweryfikować informacje i poddać je różnym punktom widzenia? Przykład polskich Indymediów pokazuje dwuznaczność sytuacji. W trakcie choroby i agonii Jana Pawła II na portalu pojawiały się wulgarne, obraźliwe dla osób wierzących informacje o papieżu, którym daleko było od obiektywności i dystansu charakteryzującego profesjonalnych dziennikarzy (pl.indymedia.org). Cóż, każdemu reporterowi zależy na tym, by jego informacje miały wyjątkowy charakter: ujawniały bulwersującą prawdę lub były wystrzałowymi newsami. Czasami za wszelką cenę! Poza tym bycie dziennikarzem obywatelskim, wolnym od wpływu konkretnej polityki redakcyjnej, to marzenie każdego, kto interesuje się polityką, kulturą, sprawami społecznymi i chce rzetelnie oceniać rzeczywistość. Ale z drugiej strony możliwość otwartego publikowania rodzi pokusę subiektywnej oceny rzeczywistości, fałszowania jej wizerunku, charakterystycznej „korekty”, która nie ma nic wspólnego z obiektywizmem.
Dan Gillmor, amerykański pisarz i publicysta, twierdzi, że dziennikarstwo oddolne (grassroot journalism) może być piątą władzą w państwie, a jego cel polegałby na krytycznej obserwacji rządu i przedstawicieli biznesu. Dziennikarze obywatelscy mogliby analizować funkcjonowanie oficjalnych mediów komercyjnych, uwikłanych często w nieformalne układy polityczne i biznesowe. Warunek jest jeden: obiektywizm, niezależność, bycie „poza układem”. Tylko wtedy takim informacjom będą mogli zaufać i płacić za ich dostęp. Wiedzą o tym administratorzy stron, publikujących informacje od dziennikarzy obywatelskich. Zamieszczenie wiadomości na stronie Wiadomości24.pl wiąże się ze spełnieniem kilku fundamentalnych warunków, potwierdzających m.in. to, że materiał nie został skopiowany i że dziennikarz ma do niego pełne prawo. Ostra polityka redakcyjna to bezwzględna konieczność! I szansa na to, że dziennikarstwo obywatelskie będzie synonimem rzetelności i obiektywizmu. I że z jego zdaniem będą liczyli się politycy i biznesmeni. A więc do pióra, drodzy obywatele!
Źródło:
Leszek Olszański, Dziennikarstwo internetowe, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne 2006.
pl.indymedia.org/pl/2005/04/12991.shtml
M. Kruczkowska, OhmyNews, czyli rewolucja obywatelska w mediach, www.gazetawyborcza.pl/1,86669,3699304.html.
Hasło „dziennikarstwo obywatelskie”, pl.wikipedia.org/wiki/Dziennikarstwo_obywatelskieHasło „indymedia”, pl.wikipedia.org/wiki/Indymedia
V. Ozminkowski, J. Romanowicz, M. Zaczyński, Czwarta dyktatura, Newsweek 2008 nr 11
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze