"Cud", Irving Wallace

Przywołuję tu znowu Dana Browna, bo Wallace napisał poniekąd odwrotność „Kodu Leonarda da Vinci”, z tą różnicą, że jest lepszym fachowcem. Od Browna odróżnia go zasadniczo odmienna wymowa książki i ciepły sposób pisania o ludziach, nawet tych paskudnych. Łączy zaś podobna tematyka oraz szalona naiwność w zakresie odczytywania historii Kościoła, ludzkiej religijności, a także kompletnego niepołapania się w tym, czym był na przykład Związek Radziecki i jego agentura.
image
Łukasz Orbitowski

„Cud” Irvinga Wallace’a można czytać przynajmniej na trzech poziomach.Jest to na pierwszym planie opowieść miłosna, sensacyjna, a nawet thriller rozgrywający się w scenerii francuskiego Lourdes, gdzie – przypomnijmy – w połowie XIX wieku Matka Boska miała objawić się nastoletniej Bernadetcie. Dziś Lourdes jest ogólnoświatowym centrum pielgrzymkowym, znanym z cudownych uzdrowień. W grocie, gdzie nastąpiło objawienie, wiszą kule porzucone przez tych, którzy uzdrowień doświadczyli. Powieść wychodzi od niespodziewanej informacji: Matka Boska ma objawić się ponownie, a uzdrowienie jest pewne jak amen w pacierzu. Do Lourdes walą więc tłumy chorych i ciekawskich: w tym niewidoma aktorka, dziennikarka wietrząca oszustko, śmiertelnie chory szef KGB (incognito), a obecność terrorysty z ETA planującego wysadzenie w powietrze świętej groty dodaje całości niezbędnego dramatyzmu. Bohaterowie więc uganiają się za sobą, wchodzą w sojusze lub na siebie polują, wreszcie, zabijają się nawzajem lub idą ze sobą do łóżka. Ot, życie.

Drugi poziom wynika z upływu czasu – „Cud”, choć wygląda na kolejny klon słynnego „Kodu Leonarda da Vinci”, powstał w pierwszej połowie lat 80. (jest też o wiele lepszą książką). Ze względu na tematykę akcja rozgrywa się w niedalekiej z punktu widzenia autora przyszłości, a czytelnik ma uciechę, odkrywając, jak to pisarz wyobrażał sobie dalszy bieg historii. Papieżem jest bliżej nieokreślony Jan Paweł III, Związek Radziecki jest wieczny jak w pierwszych filmach o Bondzie, a szef KGB naiwny niczym sowiecki pionier. Nie ma jednoczącej się Europy, a zamiast islamistów podłożenie ładunku planuje baskijski ekstremista, skądinąd poczciwina zniszczony przez towarzystwo. Niby nic, ale czytając takie smaczki, można doświadczyć dzikiej przyjemności.

Jest wreszcie „Cud” opowieścią o cudzie rzeczonym i o tym, jak ludzie nań reagują. Panorama ludzka rozpisana przez Wallace’a aż skrzy od rozmaitości opisanych z humorem i ciepłem postaw. Niektórzy chcą być zwyczajnie uzdrowieni i zwiać od kostuchy, inni nie wierzą i próbują zrobić karierę na odkryciu domniemanego szwindlu z objawieniem. Czasem cud postrzega się w perspektywie biznesowej, jak w wypadku faceta, którego żona dostąpiła uzdrowienia kilka lat wcześniej, na czym zbudował doskonale prosperującą restaurację – kto, odwiedzając Lourdes, nie chciałby przekąsić czegoś w lokalu u cudownie ocalałej od raka? Jeśli dorzucimy do tego tło skonstruowane z milionów pielgrzymów przewijających się przez Lourdes, wyjdzie na to, że ćwierć wieku temu laicyzacja Europy była tak naprawdę bzdurą – wystarczyła obietnica pewnej niezwykłości, a ludzie ryzykują wszystko, co mają, nawet szycha największego ateistycznego państwa świata.

Ciekawe, czy dzisiaj też by tak było, ciekawe też, czy książka w rodzaju „Cudu” – łagodna, elegancko napisana, z sugerowanym od początku metafizycznym zakończeniem – mogłaby powstać. Przywołuję tu znowu Dana Browna, bo Wallace napisał poniekąd odwrotność „Kodu Leonarda da Vinci”, z tą różnicą, że jest lepszym fachowcem. Od Browna odróżnia go zasadniczo odmienna wymowa książki i ciepły sposób pisania o ludziach, nawet tych paskudnych. Łączy zaś podobna tematyka oraz szalona naiwność w zakresie odczytywania historii Kościoła, ludzkiej religijności, a także kompletnego niepołapania się w tym, czym był na przykład Związek Radziecki i jego agentura: szef radzieckiego wywiadu maskujący się w Lourdes za pomocą sztucznych wąsów jest niemal tak samo prawdziwy jak Brownowski morderca-masochista z Opus Dei.

No dobrze – jest tutaj zupełnie znośna intryga, fajny wątek miłosny, interesująco odmalowana panorama świętego miasteczka. Całość kojarzy się z pogodną opowieścią życzliwego światu staruszka, który świetnie wie, że wokoło czają się bandyci, mordercy, zło i śmierć, ale nie pojmuje, jaką niosą ze sobą niewypowiedzianą grozę. Niektórzy kupią takie opowieści, inni sobie pójdą. Ja zostaję, posłucham.

Wybrane dla Ciebie
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Diety cud nie działają. Działa…
Diety cud nie działają. Działa…
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯