"Diablica w klubie kobiet", Linda Francis Lee
MAGDALENA SOŁOWIEJ • dawno temu„Diablica w klubie kobiet” przedstawia historię 28-letniej Fredericki Ware – aktywnej działaczki elitarnej organizacji charytatywnej. Klub zrzesza bowiem tylko tych, którzy mogą wykazać się odpowiednim pochodzeniem lub zasobnym kontem bankowym. Tematami rozmów członkiń owego klubu są najczęściej sprawy prywatne, dotyczące głównie intymnych relacji między kobietami a mężczyznami.
Powieść Lindy Francis Lee polecić można wszystkim miłośnikom „Mody na sukces” i „Diabeł ubiera się u Prady”. Książka dotyczy świata zamożnych ludzi, którzy, jak się okazuje, z niekłamaną przyjemnością oceniają innych po zawartości ich portfela. Ale powierzchowna i miejscami nudna fabuła książki nie zachęca do wnikliwej lektury i intelektualnego zaangażowania. Bo zamiast błyskotliwej historii o ludziach sukcesu autorka proponuje nam banalną opowieść o pieniądzach. A one nie wystarczą do stworzenia dobrej literatury.
„Diablica w klubie kobiet” przedstawia historię 28-letniej Fredericki Ware – aktywnej działaczki elitarnej organizacji charytatywnej. Klub zrzesza bowiem tylko tych, którzy mogą wykazać się odpowiednim pochodzeniem lub zasobnym kontem bankowym. Tematami rozmów członkiń owego klubu są najczęściej sprawy prywatne, dotyczące głównie intymnych relacji między kobietami a mężczyznami: Wiedziałyśmy, że sypia na prawo i lewo z całą męską częścią Willow Creek – mówi Fredericka – gdyby więc nie była członkinią naszego znakomitego klubu, nigdy by się do niego nie dostała, odkąd postanowiła obrócić seks w dyscyplinę sportu. Wiadomo, że wyrwać kobietę z tego zaklętego kręgu jest naprawdę très difficile, podobnie jak uwolnić kogoś od wyroku Sądu Najwyższego, chyba że trafi do przytułku.
Tego typu rozmowy toczą się oczywiście za plecami osób najbardziej zainteresowanych i mogłyby służyć demaskowaniu obłudy i zakłamania owego świata zepsucia, ale to targowisko próżności przedstawione w papierowy i schematyczny sposób przestaje intrygować już po kilku minutach lektury. Można odnieść wrażenie, że autorka pisze historię według następującego przepisu: weź młodą i bogatą Amerykankę (jest nią właśnie Fredericka), dorzuć przystojnego męża, który nie może wytrzymać bez innych kobiet, w to wszystko wmieszaj tę trzecią z dzieckiem i poczekaj, co z tego wyniknie. Niestety wynika z tego niewiele, bo charakterystyczne dla powieści sformułowania („strój bogatych ludzi można podzielić na trzy kategorie”, „tandetne ciuchy wołające o pomstę do nieba”) może rzeczywiście oddają snobizm tego środowiska, ale serwowane w przesadnych ilościach nużą i dręczą brakiem błyskotliwości.
Całe szczęście, że główna bohaterka, jak na nowoczesną kobietę przystało, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i ukarać męża, który chętnie trwoni pieniądze i wdaje się w liczne romanse. Frede nie ma skrupułów. Wie, że ma ogromną przewagę nad swoim przystojnym facetem, o którym wypowiada się w takim tonie: Zawsze gubił oczy za dziewczynami, uganiał się za spódniczkami jak nikt inny w mieście (…) Stanowił ogromny zawód dla mojej mamy, bo: (…) miała nadzieję, że poślubię potentata naftowego, dziedzica fortuny handlu nieruchomościami lub w najgorszym wypadku mężczyznę z własnym majątkiem na tyle dużym, że by nie musiał się napracować przy wydawaniu mojego (…).
Frede jest kobietą ambitną, dlatego najbardziej boli ją to, że będzie musiała ukryć przed światem rozłąkę ze swoim mężem. Ale główna bohaterka nie poddaje się tak łatwo. Po wyładowaniu złości na zdjęciach z podobizną Gordona przystępuje do działania. Postanawia odciąć byłemu mężowi dostęp do rachunków i zabezpieczyć konta. A przy okazji odkrywa wiele intrygujących spraw dotyczących jego przeszłości: Wtedy byłam mu wdzięczna, że inwestuje tu i ówdzie, żeby wspomagać nasz fundusz powierniczy. Kto by przypuszczał, że go drenuje, przekazując środki Bóg wie dokąd? Słowem, majątek rodziców się kurczył (…). I wtedy właśnie do akcji wkracza superbohater, który ma ocalić świat Frede przed ruiną. Jest nim zamożny adwokat Howard Grout, który zażyczył sobie nietypowej zapłaty: Frede musi wprowadzić jego żonę w snobistyczny świat amerykańskich milionerów.
Książka Lindy Francis Lee nie zachwyca oryginalnością, ale podobno wkrótce na ekranach kin ma pojawić się film oparty na tej powieści. Być może zawiera ona coś intrygującego, czego ja nie mogłam dostrzec. Obawiam się jednak, że miłośnicy ambitnego kina będą zawiedzeni.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze