"Rozważni i romantyczni - Klub miłośników Jane Austen", Robin Swicord
DOROTA SMELA • dawno temuKomedia romantyczna sięgająca do korzeni gatunku. Jak bowiem wynika z samego tytułu, bohaterami tego filmu są czytelnicy prozy Jane Austen - pisarki z przełomu XVIII i XIX wieku, która w swojej prozie zajmowała się tematem swatów, zamążpójścia i ogólnie rzecz biorąc relacji towarzyskich, z naciskiem na te damsko-męskie.
Akcja filmu rozgrywa się współcześnie w Kalifornii, wciąż jednak — jak próbują wykazać jego twórcy — w materii związków uczuciowych świat niewiele się zmienił. Dlatego właśnie, kiedy pięć kobiet i jeden młody mężczyzna zakładają klub miłośników Austen to po to, by przekonać się, że ich życiowe problemy zostały już wcześniej opisane.
Impulsem do stworzenia klubu czytelniczego jest śmierć psa Jocelyn. Bernadette chce czymś zając przyjaciółkę, by ta szybko zapomniała o stracie pupila. Wkrótce okazuje się, że niemal wszyscy chcą tu o czymś zapomnieć. Prudie — nauczycielka francuskiego — całe życie marzyła o wyjeździe do Paryża, a teraz jej mąż odwołał ich romantyczną podróż pod pretekstem pracy. Czterdziestoparoletnią Sylvię natomiast jej małżonek porzucił dla młodszej. Z szoku spowodowanego rozstaniem rodziców próbuje się też otrząsnąć ich córka Allegra, która teraz jest już pewna, że woli dziewczyny. Cykliczne spotkania w babskim gronie mogą być lekiem na całe zło, ale czy jeden uroczy młodzieniec nie doda im rumieńców? Podążając za tym tokiem rozumowania Jocelyn zaprasza do klubu przygodnie poznanego na lotnisku chłopaka, uprzednio indagując o jego stosunek do "starszych kobiet". Dzięki temu jest ich sześcioro, czyli dokładnie tyle, ile powieści Jane Austen. Przez pół roku będą raz w miesiącu spotykać się w swoich domach, by omawiać jedną z nich. A przez resztę czasu niczym marionetki w teatrze życia, którego reżyserem jest Austen, przeżywać jej prozę na rozmaite sposoby.
W Stanach hasło reklamowe filmu brzmiało: Nie musisz znać powieści Austen, żeby dobrze się bawić w kinie. Rzecz jasna chodziło tu wyłącznie o podbicie frekwencji. No bo gdyby liczyć wyłącznie na miłośników kanonu literackiego, to niewątpliwie tytuł zrobiłby klapę. Rozważni i romantyczni to film erudycyjny i znajomość kanonu, do którego się przez cały czas odwołuje, jest warunkiem koniecznym do pełnego zrozumienia zawiłości fabularnych oraz gwarantem dobrej rozrywki, jakiej miłośnikowi prozy Austen może dostarczyć finezyjne mieszanie losów bohaterów z losami heroin jej powieści. Czyż bez znajomości libretta odbiór opery nie byłby płaski i nieciekawy?
Trzeba wiedzieć, że nie przypadkiem Jocelyn bierze na warsztat Emmę, której bohaterkę sama przypomina, próbując bezskutecznie wyswatać Sylvię z Griggiem i robiąc sobie tym na złość. Podobnie jest z Prudie, która zupełnie jak Fanny Price z Mansfield Park ma problem ze swoją matką. Sylvia między wierszami nieustannie wyczytuje aluzje do swojego rozwodu, a Grigg jako pasjonat fantasy i gotyckich rezydencji jest odpowiednikiem pana Tilneya z Opactwa Northanger, o którym dyskusje ma poprowadzić. Ale jednocześnie między nim i Jocelyn rozgrywają się trudne zaloty podobne do tych z Dumy i uprzedzenia. W tym wypadku uprzedzenia dotyczą jego młodego wieku, obcisłego trykotu rowerowego i książek Urszuli Le Guin, którymi młodzian się karmi. I tak dalej, i tak dalej.
Wydaje się, że Jane Austen w swych sześciu zaledwie powieściach zawarła nieskończoną liczbę wzorów na skomplikowane związki i burzliwe romanse, które wykorzystuje dziś zarówno literatura, jak i kino w swym romantycznym wydaniu. Wprawdzie fabuły powieści są w Rozważnych i romantycznych ledwie przytoczone, a postacie nawet w połowie nie są tak angażujące i psychologicznie pogłębione jak te wykreowane przez pisarkę, ale rzecz jest przyzwoicie zagrana. Maria Bello i Emily Bunt mają sporo charyzmy, a Kathy Baker i Hugh Dancy nieźle radzą sobie ze swoimi małymi rólkami.
Najważniejszym i najciekawszym aspektem tego widowiska jest jednak jego skutek uboczny, w tym wypadku apetyt na dobrą, klasyczną prozę, jaki ten film powoduje. Jeżeli inni widzowie podobnie jak ja będą mieli po nim ochotę odświeżyć sobie powieści Asuten, bądź sięgnąć do nich po raz pierwszy, to kupuję rzecz bez dalszych pytań. I może wy też powinniście dać się skusić. Nigdy nie wiadomo, jaki romans czeka na was w rejonowej bibliotece.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze