"Arcydzieło", Miranda Glover
MAGDA GŁAZ • dawno temu„Arcydzieło” jest debiutancką powieścią Mirandy Glover, pisarki specjalizującej się w teorii historii sztuki i designu. Główną bohaterką powieści jest Esther Glass, współczesna performerka z Londynu. Jej sztuka stale wywołuje sensacje, którymi karmią się zarówno brukowce, jak i poczytne opiniotwórcze magazyny. Esther wpada na iście diaboliczny pomysł – chce samą siebie wystawić na sprzedaż w domu aukcyjnym.
Pragnie sprawdzić swoją wartość finansową i dowiedzieć się, co się czuje, będąc cennym dziełem sztuki. Cała akcja zatytułowana „Własności” ma trwać tydzień, a każdego dnia Esther zamierza wcielić się w inną z postaci kobiecych będących dla niej uosobieniem własności seksualnej, estetycznej i finansowej. Po kolei staje się Krystyną z obrazu Holbeina, Olimpią Maneta, Madonną z goździkami Rafaela, Madame de Senonnes Ingres’a, Frances Leyland Whistlera, Isabellą d’Este Leonarda da Vinci, Judytą Klimta. Pieczołowicie przygotowuje się do kolejnych pokazów, podróżując po muzeach i oglądając dzieła sztuki w poszukiwaniu inspiracji. Zaglądając w oczy kobietom uwiecznionym na płótnach mistrzów, studiując ich twarze, próbuje zgłębić tajniki własnej tożsamości.
Analiza dzieł sztuki, wędrowanie z Esther po muzealnych salach to najciekawsze fragmenty tej książki. Wiedza o sztuce jest tu podana czytelnikowi w sposób przystępny. „Arcydzieło” nie jest naukowym dyskursem czy też miniwykładem o klasykach malarstwa i ich muzach. Autorka przekazuje teoretyczną wiedzę w sposób ciekawy i pomysłowy. Nowe szczegóły poznajemy, przysłuchując się rozmowie Esther z kustoszami muzeum, innym razem zaglądając w jej myśli, kiedy indziej źródłem fachowych wiadomości jest karteczka z informacjami o obrazie przypadkowo włożona do walizki przez przyjaciółkę. Tym sposobem dzieła opisywane przez Glover stają się nagle bliskie czytelnikowi, a on odkrywa ich piękno i sens razem z performerką, razem z nią zagłębia się w obrazy namalowane na płótnie i staje się ich częścią.
Słabą stroną powieści są niestety relacje damsko-męskie. Zbyt dużo tu kiczu, mówienia wprost, banalnych opisów związków Esther z mężczyznami. Czytelnik wspomina wraz bohaterką jej młodzieńczą miłość. Artystka stara się o niej zapomnieć, ale przeszłość ciągle powraca z wielką siłą i nie pozwala się wymazać z pamięci. Bolesne wydarzenia, o których Ester nie chce nikomu mówić i skrywa je tylko dla siebie, nie są aż tak interesujące, jak można by się spodziewać po tak wyrafinowanej kobiecie. Podobnie jej dojrzałe uczucia pełne wątpliwości wydają się niezbyt ciekawe. Te „miłosne” zagadnienia są najsłabszą stroną powieści. Opis uczuć w porównaniu z opisami odkrywania sztuki wypada blado i nieciekawie. Sztuka w wydaniu Glover jest wyszukana i intrygująca. Miłość natomiast jest banalna. „Arcydzieło” traci w ten sposób połowę swojej mocy. Szkoda, powieść mogłaby być znakomitym daniem głównym, a tak jest tylko świetną przystawką. Miejmy nadzieję, że kolejna książka rzuci czytelnika na kolana.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze