"Zabiłem Kennedy’ego", Manuel Vázquez Montalbán
ALTER • dawno temu„Zabiłem Kennedy’ego” Manuela Montalbána to książka pełna absurdalnego humoru i głębokiej ironii. Spodoba się każdemu, kto lubi literaturę z fantazją i nie przepada za politykami.
Słowo „zniszczenie” najlepiej oddaje złożoność znaczeń tej tajemniczej siły.
(Hiszpański ochroniarz o „Bacterioonie”)
Główny bohater i zarazem narrator powieści Manuela Montalbána „Zabiłem Kennedy’ego” to postać złożona i malownicza. Pomimo przeszłości hiszpańskiego komunisty zostaje agentem CIA i ochroniarzem prezydenta Stanów Zjednoczonych; w działaniu potrafi być brutalny i bezlitosny, a przecież nie można odmówić mu wrażliwości estetycznej i literackiej. Jest niebywale oczytany, zna się na dobrej kuchni i często romansuje z kobietami. Poznajemy go dzięki jego własnym wspomnieniom, w których wyjawia światu, jaką rolę odegrał w zamachu na Kennedy’ego.
Odmalowany przez narratora obraz życia w Białym Domu — a dokładniej w unoszącym się nad nim Pałacu Siedmiu Galaktyk(!) – od pierwszej chwili uderza swą fantastycznością. Na siedmiu obrotowych poziomach niewidocznego z zewnątrz Pałacu zaprojektowano niespotykane nigdzie wnętrza, wirtualnie odtworzono rzeczywiste krajobrazy. Dzięki tak przemyślnemu rozwiązaniu znudzona polityką Jacqueline Kennedy może bez trudu znaleźć rozrywkę jeżdżąc na nartach w „pokoju zimowym” lub spacerując wśród kwiatów nad sztuczną rzeką. Sam Kennedy w romantycznie zaaranżowanym „gabinecie prezydenta na wychodźstwie” lubi oddawać się lekturze hiszpańskich jezuitów i marzeniom o walce z imperializmem na wzór Fidela Castro. W zapiskach naszego ochroniarza roi się zresztą od zaskakujących sytuacji i nieprawdopodobnych zdarzeń.
Narrator, mimo obezwładniającej groteskowości kolejnych spostrzeżeń i przytaczanych cytatów, do samego końca zachowuje niewzruszoną powagę. Wzmagający się komizm jego relacji równoważy, jak przystało na dobrą satyrę, pierwiastek tragiczny, w tym wypadku opisy bezpardonowych aktów przemocy. Tyleż zabawne co makabryczne są na przykład reminiscencje narratora (świeżo „nawróconego” marksisty) z okresu szkolenia w CIA. Dwuznaczność moralna i ideowa opisanej przez Montalbána "edukacji agenta" dobrze ilustruje jego stosunek do amerykańskiej polityki i propagandy doby Kennedy’ego. Autor książki z wyraźną kpiną przedstawia ideologię prezydenta Stanów Zjednoczonych jako dialektyczną antytezę marksizmu, która, zamiast służyć poszerzeniu granic ludzkiej wolności, prowadzi do nowej historycznej syntezy zła.
W powieści Montalbána złu, lub tylko pewnej jego formie, na imię Bacterioon, choć niektórzy uważają, że jest to człowiek lub organizacja. Wydaje się, że właśnie Bacterioon „stoi” za zamachem na Kennedy’ego. Trudno tu jednak uzyskać stuprocentową pewność, podobnie jak niełatwo jest zgłębić sens całej książki. Strategia powieściowa Montalbána nie pozwala bowiem na jednoznaczne ustalenie jego rzeczywistych poglądów. W ostatecznym rozrachunku „Zabiłem Kennedy’ego” można uznać za wytwór wyobraźni hiszpańskiego ochroniarza albo figiel znudzonego pisarza. Być może autor pragnął w ten sposób uniknąć zafałszowania prawdy, która ujawnia się między wierszami. A może, przeciwnie, jest on po prostu jeszcze jednym w dziejach ludzkości „intelektualnym agentem Bacterioona”?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze