Najgorsze jednak jest to, że łamiący wszelkie zasady sztuki, decydujący się na ryzykowne zestawienia plastyczne i hybrydy gatunkowe, Jackson nie ma nic istotnego do powiedzenia.
[photo position="inside"]20397[/photo]Ot, powtarza za autorką powieści (film jest adaptacją prozy Alice Sebold) banały o bezsensowności zemsty i kosmicznej sprawiedliwości, epatując przy tym tanią metafizyką, w ramach której niespokojne dusze znajdują odpoczynek w latarni morskiej.
Peter Jackson dał się poznać jako mistrz efektów wizualnych i reżyser monumentalnych produkcji,
[photo position="inside"]20398[/photo]twórca, który potrafi uprawdopodobnić każdą fantazję bez względu na to, czy będzie to demolująca miasto małpa, chodzące drzewa, czy inne stworzenia nie z tej ziemi. Z historią zmarłej nastolatki jednak sobie nie poradził. Wyszedł mu film eklektyczny, przeestetyzowany, w którym nie ma ani fabuły, ani tajemnicy, ani prawdziwych emocji.