"Numer 10", Sue Townsend
MAGDA GŁAZ • dawno temuSue Townsend znana jest na całym świecie jako autorka opowieści o Adrianie Mole’u. W powieści „Numer 10” pisarka zaproponowała historię o trochę starszym fajtłapie i na dodatek premierze Wielkiej Brytanii, Edwardzie Clare. Lubi on zrzucić swój sztywny garnitur, ustroić się w ubrania swojej żony, zmienia wówczas imię z Edwarda na Edwinę, goli włosy, modeluje kształt brwi, woskuje twarz, nakłada maseczkę i odżywkę na włosy, kupuje nawet perukę, aby upodobnić się do - Marilyn Monroe...
![](https://m.kafeteria.pl/4ac32972529d14fe5c1a8b55-435017d,730,0,0,0.jpg)
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Sue Townsend znana jest na całym świecie jako autorka opowieści o Adrianie Mole’u. Pierwsza część „Sekretnego dziennika” zawiera przemyślenia zakompleksionego trzynastolatka na takie tematy, jak kłopoty z poznawaniem własnego ciała i własnej seksualności, pierwsze fascynacje dziewczętami, borykanie się z problemami, które dla czytelnika są zabawne, ale dla Adriana niezwykle frustrujące. Uporczywe pryszcze, których za żadną cenę nie można się pozbyć, kryzys małżeński rodziców, drwiny kolegów w szkole i trudności z adaptacją w szkolnym kręgu — z wszystkimi tymi sprawami musi zmierzyć się zaledwie kilkunastoletni chłopiec. Do tego wielkiego worka trudności można dorzucić jeszcze nieudane próby literackie. Townsend poszła za ciosem i kiedy pierwsza cześć opowieści o Adrianie Mole’u odniosła w latach osiemdziesiątych sukces, stając się bestsellerem dostępnym w trzydziestu czterech językach, napisała kolejne części przygód coraz starszego chłopca: „Adrian Mole — szczere wyznania”, „Adrian Mole – czas cappucino”, „Adrian Mole – męki dorastania”.
W powieści „Numer 10” Townsend zaproponowała historię o trochę starszym fajtłapie i na dodatek premierze Wielkiej Brytanii, Edwardzie Clare. Lubi on zrzucić swój sztywny garnitur, ustroić się w ubrania swojej żony, zmienia wówczas imię z Edwarda na Edwinę, goli włosy, modeluje kształt brwi, woskuje twarz, nakłada maseczkę i odżywkę na włosy, kupuje nawet perukę, aby upodobnić się do Marilyn Monroe, i seksowną czerwoną sukienkę. W kobiecym przebraniu wyrusza środkami komunikacji publicznej w podróż po kraju. Towarzyszy mu policjant Jack Spratt, który w dzieciństwie był jego sąsiadem. Edward vel Edwina jedzie przez kraj zapchanym pociągiem, autostopem, aby dowiedzieć się, jakie nastroje panują w kraju (dzięki ponętnemu wyglądowi może sam zatrzymać samochód, staje się też obiektem zaczepek i seksualnych propozycji ze strony kierowcy). W czasie podróży następuje swoista przemiana i Clare uświadamia sobie, że do tej pory wiódł jałową egzystencję i nie można żyć z dala od ludzkich problemów. Teraz wie, że prawdziwe życie jest gdzie indziej.
Miało być śmiesznie, ale niestety — nie było. Powieść miała być komedią z zaznaczonymi problemami społecznymi, rodzajem satyry na sferę rządzącą, dowcipnym sposobem na wytknięcie błędów tym, którzy są na szczycie władzy. Koniec końców perypetie premiera wcale nie śmieszą. Owszem, Townsend zasygnalizowała w swej powieści niejeden ważny problem, udało się jej ośmieszyć nieudolność władz, ale cała książka jest raczej nudna a wnioski zbyt oczywiste. "Numer 10" jest raczej łopatologicznym manifestem sympatii politycznych i wizji reformy społecznej Sue Townsend niż powiastką filozoficzną w stylu "Kandyda".
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze