"Dogville", reż. Lars von Trier
LEWI • dawno temuRezygnując z dekoracji, osłabiając kontekst, idąc w kierunku uniwersalizmu, Lars von Trier dokonał słusznego wyboru. Dzięki temu widz może łatwiej zachowania swoje i otoczenia odnieść do prawd, które odsłania ten film.
"Dogville", najnowszy eksperyment świetnie znanego polskiej publiczności duńskiegoreżysera Larsa von Triera (twórcy "Przełamując fale", "Idiotów" czy "Tańcząc w ciemnościach"),to z pewnością jedno z najbardziej oryginalnych przedsięwzięć filmowych ostatnich lat.
Film opowiada o mieszkańcach pewnej amerykańskiej osady położonej w Górach Skalistychoraz o dziewczynie, która znajduje wśród nich schronienie, uciekając przed gangsterami.Piękna uciekinierka Grace natychmiast znajduje obrońcę w osobie młodego miejscowegomyśliciela. Jednak ze względu na swą niejasną tożsamość musi zasłużyć swym postępowaniemna życzliwość i zaufanie reszty społeczności Dogville. By zdobyć pełną akceptacją i móc pozostaćwśród mieszkańców wioski, Grace proponuje wszystkim pomoc w domowych obowiązkach i codziennej, ciężkiej pracy. Na początku wszystko układa się pomyślnie i dziewczyna, wykonując sumiennie powierzone jej obowiązki, zjednuje sobie sympatię nowego otoczenia.Jednak z upływem czasu, gdy społeczność Dogville uświadamia sobie władzę,jaką ma nad nowoprzybyłą, pracy przybywa, dobrzy ludzie zmieniają sięi zaczynają wykorzystywać Grace pokornie przyjmującą kolejne ciosy.Sytuacja powoli staje się dla niej trudna do zniesienia…
"Dogville", jego oszczędna, umowna dekoracja oraz studyjny plener, w którym został nakręcony, polskiemu widzowi może przywodzić na myśl teatr telewizji. Czymże bowiem innym jest najnowszy film Larsa von Triera niż sfilmowaną inscenizacją teatralną? Niczym, lecz dzieło duńskiego reżysera ukazuje relacjemiędzyludzkie i mroczną stronę człowieczeństwa w sposób tak autentyczny i oddziałującyna emocje widza, że stwarza silniejsze wrażenie realizmu niż znakomita większość filmów,które próbują dojść do podobnych efektów poprzez wierne naśladownictwo rzeczywistości.I właśnie dlatego "Dogville" stało się sensacją wśród festiwalowej publiczności i krytyków w Cannes.
Na siłę wyrazu dramatu pracują doskonały scenariusz i dialogi, które niezwykle sugestywnie pokazują każdy etap użależniania i wykorzystywaniajednego człowieka przez bliźnich, gdy zdany jest na ich łaskę i niełaskę (zwłaszcza to ostatnie). Von Trier wprowadza widza w arkana ludzkiej podłości, mechanizmów ubezwłasnowolnienia i poniżenia, amoralnych samorozgrzeszeń.
Nie omylił się von Trier w wyborze wiodącej aktorki. Kreacja Grace przewyższa oskarowąrolę Nicole Kidman w filmie "Godziny". Osiąga ona wyżyny kunsztu aktorskiego; obserwując jąna ekranie w widzu rodzi się podejrzenie, że ona nie gra, nie wciela się w osobę,której cechy charakteru nie pokrywałyby się z jej osobistymi cechami, a że raczej reżyser zmusił jądo emocjonalnego obnażenia czystego "ja" przed kamerą.
Rezygnując z dekoracji, osłabiając kontekst, idąc w kierunku uniwersalizmu, Lars von Trierdokonał słusznego wyboru. Dzięki temu widz może łatwiej zachowania swoje i otoczeniaodnieść do prawd, które odsłania przypowieść o ludziach z Dogville. Ale teatralność oraz niespieszne tempo narracji czynią "Dogville" filmem trudnym w odbiorze, dlatego polecam go widzom gotowym ponieść wysiłek obcowania z dziełem wybitnym i zmuszającym do głębszej refleksji.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze