Bez przedawnienia (High Crimes)
TASZQ • dawno temuReasumując, Bez przedawnienia to przyzwoite kino, które niczym nas jednak nie zadziwi. A odwracając nieco komentarz: nihil novi sub sole, ale ogląda się dobrze.
Claire (Ashley Judd) i Tom Kubik (Jim Caviezel) wiodą szczęśliwe życie młodego, kochającego się małżeństwa. Mają piękny dom i dobrą pracę. Ona jest wziętą adwokatką, on dobrze prosperującym przedsiębiorcą budowlanym. Żyją dostatnio i planują powiększenie rodziny. Ich idylla kończy się jednak gwałtownie pewnego zimowego wieczoru, gdy Tom zostaje aresztowany znienacka w środku miasta przez agentów FBI. Po latach wspólnego życia Claire dowiaduje się o mężu szokujących rzeczy. Prawda jest taka, że Tom Kubik to Ronald Chapman, który w przeszłości pracował jako wyszkolony zabójca dla armii amerykańskiej. Brał on udział w tajnej operacji na Salwadorze, która zakończyła się masakrą ludności cywilnej i że od kilkunastu lat poszukiwany jest przez służby wywiadowcze. Tom staje przed sądem wojskowym oskarżony o dziewięciokrotne morderstwo… Przekonana o niewinności męża Claire podejmuje się jego obrony. Szybko jednak orientuje się, że wobec bezwzględnej i wrogiej machiny wojskowej sama nie poradzi sobie na obcym terenie. Udaje jej się namówić do współpracy Charliego Grimesa (Morgan Freeman), specjalistę od prawa wojskowego, zwolnionego kilka lat wcześniej ze służby i bynajmniej nie żywiącego do systemu sympatii.
Jak już zapewne czytelnik recenzji się domyśla, film Carla Franklina, który jest ekranizacją bestsellerowej powieści Josepha Findera, niczym nas pod względem fabularnym nie zaskoczy. Wszystko to już było: tragiczna prawda ujawniona po latach, sąd wojenny, "niespodziewane" zwroty akcji, itp. Natomiast nawet jeśli nas nie zaskoczy, to na pewno sprawi nam przyjemność gra aktorska trojga głównych bohaterów. Jim Cazaviel wprost "hipnotyzuje widza" - jak trafnie określił to Morgan Freeman, wypowiadając się na temat swego kolegi z planu. Zwłaszcza wówczas, gdy odkrywamy jego podwójną tożsamość i stajemy tak jak Claire wobec okrutnej niewiadomej. Postać samej zaś Claire zyskuje na głębi, gdy u jej boku pojawia się siostra (Amanda Peet), stanowiąca tylko na pozór całkowite jej przeciwieństwo. Ta obecność sugeruje nam w Claire cechy, których dostrzeżenie stereotypowe myślenie nam utrudnia. Bardzo interesujący zabieg, ale też łatwy do przeoczenia.
Ten film to nieustanna bitwa, jaką toczą między sobą bohaterowie o wzajemne zaufanie. W tym kontekście dosyć prawdziwie i przekonująco udało się reżyserowi przedstawić relacje łączące główne postaci filmu, stosunki małżeństwa zarówno przed jak i po aresztowaniu oraz relację między Claire i Charliem, która ze zwykłego partnerstwa zawodowego przeradza się w głęboką choć dyskretnie okazywaną przyjaźń.
Reasumując, Bez przedawnienia to przyzwoite kino, które niczym nas jednak nie zadziwi. A odwracając nieco komentarz: nihil novi sub sole, ale ogląda się dobrze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze