"Smak życia 2", reż. Cédric Klapisch
DOROTA SMELA • dawno temuSmak życia 2 to masówka sformatowana całkowicie pod kątem widza z Europy. Kontynentu mówiącego w wielu językach, śmiejącego się ze swoich regionalizmów i stereotypów narodowych, ale i pamiętającego o politycznej poprawności. Wszyscy oglądający poczują się pełnoprawnymi właścicielami wspólnego dziedzictwa - architektury idealnych ulic w Petersburgu i baletu Czajkowskiego, weneckich gondoli czy sceny balkonowej z Romea i Julii. Nie będą też potrzebować mapy, by odnaleźć się w gmatwaninie ulic wielkich miast.
Bohaterowie francuskiego hitu kasowego Smak życia spotykają się po latach w sequelu, by znów uwikłać się w burzliwe układy towarzysko-romansowe. Czy spoważnieli? Chyba nie, bo według Cedericka Klapisha 30-latkowie to nadal młodzież balansująca na granicy dorosłości – czyli infantylna, ale dobrze zarabiająca grupa konsumencka.
Francuz Xavier, który artystyczne ambicje literackie porzucił na rzecz rzemieślniczej produkcji scenariuszy dla telewizyjnych oper mydlanych, jest zatwardziałym przeciwnikiem uczuciowej stabilizacji. Angielka Wendy wciąż powtarza schemat toksycznych relacji z emocjonalnymi popaprańcami. Zaś jej młodszy brat William – wieczny dzieciak i żartowniś zakochuje się na zabój w biednej rosyjskiej balerinie.
Klapish stosuje narrację epizodyczną, skacze po płaszczyznach czasowych i odwołuje się do estetyki wideoklipu, okraszając swój filmowy kolaż rytmami z modnych parkietów. Jeśli kogoś ten zgrabny set didżejski zmyli i będzie tu poszukiwał manifestu pokolenia, czy wnikliwej analizy socjologicznej, rozczaruje się banalnymi wnioskami. Związki smakoszy życia wydadzą mu się konwencjonalne, a niedbały czar bohaterów — zwykłą powierzchownością.
Jeśli jednak widz przyjmie z góry, że Smak życia 2 to po prostu komedia romantyczna, całość może go zaczarować. Jest tu owszem sporo klisz, ale jakże ładnie podkolorowanych. Klapishowi udała się rzecz wyjątkowa: jego film to kino komercyjne z indywidualnym piętnem autorskim – obraz idealny dla widza, który nie może już patrzeć na Meg Ryan, a chciałby spędzić beztroski wieczór w kinie. Ot lekkie, wakacyjne „granie” z odrobiną wirtuozerskich solówek dla młodych duchem bywalców klubów.
I najważniejsze – Smak życia 2 to masówka sformatowana całkowicie pod kątem widza z Europy. Kontynentu mówiącego w wielu językach, śmiejącego się ze swoich regionalizmów i stereotypów narodowych, ale i pamiętającego o politycznej poprawności, w ramach której belgijskie lesbijki to fajne babki, a emigrantki z Senegalu to świetny materiał randkowy.
Wszyscy oglądający poczują się pełnoprawnymi właścicielami wspólnego dziedzictwa - architektury idealnych ulic w Petersburgu i baletu Czajkowskiego, weneckich gondoli czy sceny balkonowej z Romea i Julii. Nie będą też potrzebować mapy, by odnaleźć się w gmatwaninie ulic wielkich miast. Przecież każdy z daleka pozna Piccadilly Circus i nocną panoramę Paryża z Sekwaną w tle - dumne składowe Eurolandu. Pozostaje pytanie: cepelia to czy folder promocyjny Europy? Może po prostu ciekawa kontrpropozycja wobec importu rozrywkowej papki zza oceanu? Przede wszystkim jednak sympatyczna wycieczka w towarzystwie przeuroczych przewodników po cywilizacyjnym tyglu Europy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze