„Życie i cała reszta”, reż. Woody Allen
MICHAŁ GRZYBOWSKI • dawno temuZdumiewająca jest konsekwencja Woody'ego Allena, który w formie czy nie, zawsze dostarcza publiczności jeden film rocznie. Niestety, jego ostatnie dokonania nie były najwyższych lotów, nie wszystkie się zwróciły i tym razem Allena czekała przykra niespodzianka - MTV reklamowało "Życie i całą resztę" jako film, w którym występują Jason Biggs i Christina Riccci, dyskretnie pomijając nazwisko reżysera. A szkoda, bo raz, że to jeden z ciekawszych allenowskich filmów ostatnich lat (chociaż bez radykalnych zmian, Woody miejscami powtarza się), dwa, że amatorzy "American Pie" i tak wyjdą z kina po pierwszych kilku minutach, ale takie są prawa marketingu.
Młody nowojorski komik, Jerry Falk (Biggs), jest niepewnym siebie, wykorzystywanym przez wszystkich człowiekiem, który ma masę problemów, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Dziewczyna notorycznie go zdradza (Ricci), manager (DeVito) naciąga itd. Jego przeciwieństwem wydaje się być David Dobel (Allen), neurotyczny przyjaciel i mentor Falka, który stara się zmienić jego życie.
Miłośnikom Allena film powinien przypaść do gustu momentalnie, obfituje w świetne dialogi, jest zabawny i sprawnie zagrany. Allen gra jak zawsze siebie, Biggs w zasadzie też, wciąż jest taki sam, ale przynajmniej nie wadzi, Ricci w roli niewiernej dziewczyny wypadła rewelacyjnie. Na pewno nie jest to ukłon w stronę młodzieży, czy komedii romantycznych, wszelkie reklamy należy traktować z właściwym dystansem.
Scenariusz filmu jest bardzo przemyślany i można go interpretować na wiele sposobów, to jeden z tych filmów, które warto obejrzeć przynajmniej dwa razy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze