„Awaria uczuć”, Joanna Kruszewska
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuBezpretensjonalna, smutna, miejscami zabawna powieść o współczesnej kobiecie, rozdartej między karierą, a pragnieniem małżeństwa i dzieci. Czy kobieta powinna być rozdarta? Może da się wszystko połączyć? A może wcale nie musi rodzić dzieci i zakładać rodziny, skoro kariera jest dla niej najważniejsza? Pisarka skupia się na opisywaniu możliwości, które przed kobietami stoją; inspirującymi dla kogoś, kto otwarty na zmiany, lub miażdżącymi dla tego, kto trzyma się jednej drogi.
Taka awaria zdarzyć się może każdemu: zwolnienie z pracy, rozstanie z życiowym partnerem, niespodziewany wyjazd, choroba. Niektórzy potrafią wtedy błyskawicznie stanąć na nogi, a niektórym zabraknie całego życia, by wrócić do równowagi. Na życiowym zakręcie znalazła się bohaterka najnowszej powieści Joanny Kruszewskiej. Matylda to typowa businesswoman, całkowicie zaangażowana w swoją pracę. Od dłuższego czasu spotyka się z Pawłem (także pracoholikiem) i chociaż jest w nim (ze wzajemnością) zakochana, nie potrafi zdecydować się na scementowanie związku. Trudno przecież poświęcić się komuś lub czemuś, co odwróci naszą uwagę od służbowych obowiązków. Tym bardziej, że na horyzoncie widnieje poważny awans na stanowisko dyrektora administracyjnego. Większe zarobki, lepsze mieszkanie, samochód, życie w luksusach – czyż nie warto poświęcić kilka lat dla czegoś, co zagwarantuje nam dostatnią przyszłość? Małżeństwo i dzieci mogą poczekać.
A tu niespodzianka. Matylda zachodzi z Pawłem w ciążę. Na dodatek jej partner wyjeżdża do Berlina na roczną delegację. Ale najgorsze dopiero przed Matyldą: kiedy jej przełożeni dowiadują się, że kobieta jest w ciąży, nasza bohaterka błyskawicznie traci pracę. I tak, w jednej chwili, jej świat staje do góry nogami. Na szczęście dziewczyna może liczyć na swoich rodziców i przyjaciół oraz na dawno niewidzianego przyjaciela ze szkolnych lat. Dzięki temu stopniowo dochodzi do wniosku, że w jej życiu nic nie dzieje się przypadkiem i że na wszystko przychodzi właściwy czas. Trzeba tylko umieć się przystosowywać, zmienić swoje cele i wartości. Czy Matyldzie uda się to zrobić? Czy osiągnie to, co sobie zamarzyła? Czy zostanie samotną matką, bez pracy i pieniędzy, a może ktoś pojawi się u jej boku?
Joannie Kruszewskiej udało się stworzyć bezpretensjonalną, miejscami smutną, miejscami zabawną powieść o współczesnej kobiecie, rozdartej między pragnieniem kariery, a potrzebą silnego, trwałego związku z mężczyzną, opartego na małżeństwie, dzieciach i wspólnym domu. Najbardziej kontrowersyjne jest w tym przypadku słowo „rozdarcie”. Czy rzeczywiście kobieta musi być rozdarta między sprzecznymi pragnieniami? Może sprzeczności tu nie ma; może da się wszystko połączyć? A może kobieta wcale nie musi rodzić dzieci i zakładać rodziny; skoro kariera jest dla niej najważniejsza, powinna realizować to, co da jej wewnętrzne spełnienie? Na pytania te nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, przynajmniej nie w tak krótkim krytycznoliterackim tekście.
Odpowiedzi powinniśmy szukać w książce Joanny Kruszewskiej – autorki dalekiej (na szczęście) od wygłaszania deklaratywnych opinii. Bo pisarka skupia się przede wszystkim na opisywaniu możliwości, które przed kobietami stoją; owych szans lub niespodzianek – inspirujących dla kogoś, kto otwarty jest na zmiany, lub miażdżących dla tego, kto kurczowo chce się trzymać jednej, wybranej drogi, twierdząc, że innej nie ma. Tak uważała kiedyś Matylda, marząc, by w jej życiu wszystko zdarzało się we właściwej kolejności. Zadanie raczej niemożliwe do zrealizowania. Dlatego, na wszelki wypadek, bierzmy pod uwagę możliwość zmiany naszych planów. I pozwólmy nieść się żywiołowi życia. Może na tym polega jego wyjątkowe piękno?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze