"Szkoła uczuć", Curtis Sittenfeld
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temu„Szkoła uczuć” Curtis Sittenfeld to zabawna powieść o dojrzewaniu amerykańskiej nastolatki rozpoczynającej naukę w koedukacyjnej szkole średniej w Ault w Kolorado. Lee Fiora jest nieśmiałą nastolatką z małego miasteczka w stanie Indiana. Jak sama mówi, zdecydowała się na naukę w Ault tylko dlatego, że zobaczyła zdjęcie w gazecie, na którym uczniowie szkoły siedzą przy stole w kraciastych swetrach i wyglądają na prawdziwych intelektualistów. Mimo że uczą się tam dzieci bogatych biznesmenów, Lee przekonuje swoich średnio zamożnych rodziców, by wysłali ją do Ault.
Bildungsroman to gatunek powieściowy, którego centralnym tematem jest formowanie się osobowości głównego bohatera. Opowieść o dojrzewaniu mają na swoim koncie m.in. Tomasz Mann, Henry Fielding i Robert Musil. Te powieści adresowane są przede wszystkim do cierpliwych czytelników, którzy przyjemność odnajdują we wnikliwej obserwacji człowieka, tego, jak zmienia się na przestrzeni lat, doświadcza pierwszych życiowych sukcesów i porażek, zakochuje się, wchodzi w dorosły wiek.
„Szkoła uczuć” to książka zupełnie inna niż „Niepokoje wychowanka Törlessa” Roberta Musila. Nie o sposób narracji tu chodzi, lecz o odmienność doświadczeń głównych bohaterów. Oprócz problemów z matematyką Lee ma drobne kłopoty ze swoim wyglądem, nie potrafi także nawiązać satysfakcjonujących relacji z koleżankami. Na dodatek ktoś nieustannie dokonuje w jej pokoju zuchwałych kradzieży. W porównaniu ze skomplikowanymi losami Törlessa jej życie to jednak prawdziwy raj. A kiedy Lee odkrywa w sobie talent fryzjerski, chłopcy ze szkoły ustawiają się do niej w kolejce do strzyżenia. W ten sposób skromna dziewczyna wspina się na szczyty szkolnej popularności. Gdybyśmy jednak zarzucili naszej bohaterce brak zdolności intelektualnych, bylibyśmy w błędzie. Pod koniec nauki okazuje się, że Lee ma jedne z najlepszych ocen w szkole, a w nagrodę otrzymuje wymarzone stypendium na renomowaną uczelnię. Ale zanim do tego dojdzie, panna Fiora musi „walczyć” nie tylko z książkami. Na jej drodze stają rywalki ze szkolnej ławy, którym nie w głowie regularne odrabianie prac domowych.
Oryginalny tytuł książki Curtis Sittenfeld to „Prep”. Wyraz ten opisuje w języku potocznym cechy tzw. WASP-a, czyli białego anglosaskiego protestanta (White Anglo-Saxon Protestant). Taki WASP, uznawany przez niektórych za typowego Amerykanina, w charakterystyczny sposób się ubiera, mówi i gestykuluje. Do takiego wzorca jak ulał pasuje nasza bohaterka, która po przybyciu do Ault chce pozbyć się tych swoich zaściankowych i niemodnych cech. Polski tytuł książki nawiązuje do powieści Gustawa Flauberta „L'éducation sentimentale” (znanej jako „Szkoła uczuć”), a także do filmu Adama Shankmana „A Walk to Remember”, który lepiej niż historia Fryderyka Moreau oddaje klimat powieści Sittenfeld. Akcja filmu rozgrywa się m.in. we współczesnej szkole, a jest to, jak wiemy, bardzo specyficzne środowisko, gdzie każdy poddawany jest nieustannej ocenie. Szczególnie dokuczliwe jest to wtedy, gdy ma się kilkanaście lat.
W książce króluje przede wszystkim dowcip: Wizyta jakiegoś chłopaka ubranego w mój biustonosz była porażająca – mówi główna bohaterka – Obwisające, puste miseczki, pasek tkaniny napięty albo jeszcze gorzej, nie napięty wokół klatki piersiowej, to, że po zdjęciu biustonosza pewnie by się zorientował co do jego faktycznego rozmiaru i mógłby go cisnąć na podłogę w swoim pokoju, a przed położeniem się do łóżka podeptać. Niewykluczone też, że poraził mnie przede wszystkim fakt, który właśnie do mnie docierał, że moje biustonosze nie są szczególnie piękne.
Powieść amerykańskiej pisarki to książka zabawna, choć traktująca o poważnych problemach wieku dojrzewania. Krytycy porównują ją do bestselleru J.D. Salingera „Buszujący w zbożu”. Nie jest to zabieg do końca usprawiedliwiony, bo Holden Caulfield ma w sobie znacznie więcej z buntownika niż Lee Fiora i inne sprawy zaprzątają mu głowę. „Szkoła uczuć” ma zdecydowanie lżejszy charakter, ale na pewno spodoba się ambitnym, młodym czytelniczkom. Może wkrótce powstanie opowieść o przygodach polskich nastolatek? Przypuszczam, że będzie ona znacznie ciekawsza od amerykańskiego bildungsroman.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze