„Debiutanci”, Mike Mills
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuIntrygująca opowieść o miłości, ukazana z bardzo różnych, nierzadko zaskakujących perspektyw. Historia o ojcu i synu. To obraz melancholijny, smutny, głęboko zanurzony w depresji bohatera. I jednocześnie chwilami autentycznie przezabawny. Reżyser nie daje widzom prostych recept, zgrabnie omija wytarte banały charakterystyczne dla kina o problemach uczuciowych trzydziestolatków. Pozostaje niejednoznaczny, zaprasza do wspólnej refleksji.
Bardzo przyjemne zaskoczenie. W samym środku sezonu ogórkowego trafia na nasze ekrany film, którego streszczenie wydaje się zapowiadać typową, naiwnie i „po amerykańsku” optymistyczną komedię romantyczną. Ale nic z tego! Mike Mills (Rodzinka) dojrzał, zainspirował się tradycją kina niezależnego, sięgnął po (jak sam przyznaje) wątki autobiograficzne. I w efekcie oczarował intrygującą opowieścią, owszem, przede wszystkim o miłości. Ale ukazaną z bardzo różnych, nierzadko zaskakujących perspektyw.
Debiutanci to historia o ojcu i synu. Syn, bez mała czterdziestoletni, utalentowany rysownik Olivier (Ewan McGregor) za wszelką cenę unika jakichkolwiek zobowiązań. Z góry zakłada klęskę każdego związku, swoje relacje analizuje przez pryzmat chłodnego, pozbawionego radosnych fajerwerków małżeństwa rodziców. Co innego ojciec. 75. letni Hal (rewelacyjny Christopher Plummer) po śmierci żony łapie drugi oddech. Publicznie ogłasza swój homoseksualizm, wiąże się z trzydzieści lat młodszym partnerem, angażuje w walkę o prawa gejów, baluje w modnych klubach, urządza przyjęcia. Jednocześnie (o czym wie jedynie Olivier) Hal jest nieuleczalnie chory, zostało mu kilka miesięcy życia. Z czasem okazuje się, że liczne sceny z udziałem żwawego staruszka to bez wyjątku retrospekcje. Bo Olivier zmaga się właśnie z depresją po śmierci ojca. Już zza grobu Hal próbuje przekazać synowi swoją niezachwianą wiarę w urodę życia. Zwłaszcza, że Olivier poznał właśnie roztrzepaną, neurotyczną (i śliczną) francuską aktorkę, która wyraźnie chce zagościć w jego życiu na dłużej (wsławiona Bękartami wojny Melanie Laurent).
Mills buduje efektowną, wielowarstwową narrację. Wiele treści przekazuje poprzez detale, wspomnienia, fragmenty muzyczne, ilustracje. Przez cały czas operuje kontrastami. Bo Debiutanci to obraz melancholijny, smutny, głęboko zanurzony w depresji bohatera. I jednocześnie chwilami autentycznie przezabawny. Najtrudniejsze treści obleczono tu w komizm, błahym problem nadano dramatyczny ton. Całość, śmiało balansująca pomiędzy opowieścią o śmierci, strachu, a walką o afirmację życia (czy chociaż jego fragmentów) wypada zaskakująco prawdziwie. Bo Mills jest w Debiutantach bardzo antyamerykański, nie daje widzom prostych recept, zgrabnie omija wytarte banały charakterystyczne dla kina o problemach uczuciowych trzydziestolatków. Pozostaje niejednoznaczny, zaprasza do wspólnej refleksji.
I co ważne, swój wywód opakowuje w niezwykle precyzyjną formę. Bezbłędnie miesza nierzadko odległe plany czasowe, czaruje wspomnianymi tu już detalami, przez cały czas udaje mu się wyczarowywać specyficzny, bardzo urokliwy nastrój. Duża w tym zasługa kapitalnie wyczuwających jego intencje aktorów. Plummer mistrzowsko kreuje postać umierającego ekscentryka, który zaraża cały otaczający go świat nieposkromionym apetytem na życie. Wycofanie, obawy, niepewność McGregora z pewnością będą nad wyraz czytelne dla jego rówieśników. Laurent z kolei jest tak nieprawdopodobnie urocza, że determinacja Oliviera, by tej jednej znajomości nie zaprzepaścić, nie będzie nikogo dziwić. Nawet znający jedynie 150 słów, ale chętnie komentujący poczynania swoich właścicieli pies (którego refleksje widzimy pod postacią napisów) wydaje się bezbłędny. W wielu scenach to on właśnie dźwiga ciężar komizmu i radzi sobie z tym wyśmienicie. W ogóle cali Debiutanci są filmem skromnym, ale nadzwyczaj spójnym, doskonale wyważonym i w przeciwieństwie do (też na swój sposób efektownego) debiutu Millsa bez wątpienia dojrzałym. I z całą pewnością godnym polecenia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze