„Wspaniała”, Regis Roinsard
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuNa tle jakichkolwiek „romantycznych” produktów made in Hollywood Wspaniała jawi się propozycją delikatną, elegancką, pełną wdzięku. Bez wątpienia mieści się też w kategorii „skutecznych poprawiaczy nastroju”. Film pokochają mamy, babcie, ciocie. Ale młodzi fani tak Amelii Poulain, jak i w ogóle francuskiego kina już niekoniecznie.
Amelia w świecie Mad Menów… gdybyśmy wierzyli dystrybutorom, każdy film znad Sekwany należałoby uznać za nawiązanie do przygód uroczej panny Poulain. Amelia odwiedzała już fronty pierwszej wojny światowej (Bardzo długie zaręczyny), ratowała przemysł cukierniczy (Przepis na miłość), a nawet przybijała piątkę z Woody Allenem (Paryż- Manhattan). Przykłady można mnożyć w nieskończoność. A, że zwykle nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością? To już oczywiście drobiazg.
Francja, 1959 rok. Praca sekretarki uchodzi za atrybut nowoczesnej, niezależnej kobiety i jednocześnie za (o ironio!) najlepszy sposób na znalezienie bogatego męża. Marzy o niej nieśmiała Rose (Deborah Francois), ale szanse ma nikłe. Chorobliwie roztargniona, ciągle coś tłucze, upuszcza, psuje. Potrafi tylko jedno: błyskawicznie pisać na maszynie. Niespełniony sportowiec, szef agencji ubezpieczeniowej, Louis Echard (Romain Duris) zatrudnia ją, ale stawia warunek: Rose przystąpi do (popularnych niczym obecne talent show) zawodów w szybkim pisaniu na maszynie. Trenerem zawodniczki będzie oczywiście sam pracodawca. Jak nietrudno się domyśleć: nasza bohaterka bez trudu zdobywa kolejne wyróżnienia, ale bardziej niż sława interesuje ją Louis.
Amelię proponowałbym zostawić w spokoju: przepiękna Tautou hipnotyzowała od pierwszych ujęć, Rose to raczej sympatyczna niezdara; kopciuszek, który przemieni się na naszych oczach w królewnę. Więcej sensu ma porównanie do popularnego serialu. Podobnie jak w Mad Menach pieczołowicie odtworzono tu realia końca lat. 50. I rzeczywiście, nie przeczę: Wspaniała to uczta dla oka. Poczynając od drobnych rekwizytów (m.in. kluczowe tutaj maszyny do pisania), poprzez meble, stroje, wystrój wnętrz, aż po samochody, to, jak wyglądają ulice: Roinsard funduje nam uroczą podróż w czasie. I na tym jego inspiracje Mad Menami się niestety kończą. Seria o przygodach Dona Drapera uwodzi przewrotnością, przełamuje stereotypy, prowokuje widzów. A Wspaniała to miła, ale grzeczna i przewidywalna komedia romantyczna. Z początku sprawdza się koncepcja podanej z przymrużeniem oka groteski (kłania się m.in. Billy Wilder), ale szybko zaczyna ona uwierać. Roinsard traktuje ją kanonicznie, w efekcie nie ma tu ani Wilder'owskiego wdzięku, ani miejsca na jakiekolwiek zaskoczenie. Po kwadransie projekcji wiemy już nie tylko, jak cała historia się skończy (to akurat w tym gatunku norma), ale bez trudu przewidujemy wszystkie zwroty akcji, czekające na bohaterów komplikacje itd. Kładzie to też (przez chwilę naprawdę emocjonujący) wątek „sportowej” rywalizacji maszynistek. W dodatku Wspaniała trwa stanowczo zbyt długo: twórcy mieli sympatyczny pomysł na 80-minutową bajkę. Dlaczego uparli się serwować ją jako film dwugodzinny? Zrozumieć było mi to naprawdę trudno.
Co nie znaczy, że jest tylko i wyłącznie źle. Na tle jakichkolwiek „romantycznych” produktów made in Hollywood Wspaniała jawi się propozycją delikatną, elegancką, pełną wdzięku. Bez wątpienia mieści się też w kategorii „skutecznych poprawiaczy nastroju”. Tylko dlaczego opowiedziano ją tak flegmatycznie, szczegółowo, czemu pominięto kontekst obyczajowy, odrzucono wszelkie ekstrawagancje? W efekcie film pokochają mamy, babcie, ciocie. Ale młodzi fani tak Amelii Poulain, jak i w ogóle francuskiego kina już niekoniecznie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze