"Obłęd", reż. John Maybury
WOJCIECH ZEMBATY • dawno temuFabuła jest, jak na tego typu halucynacyjną historię, zaskakująco klarowna. Nie zamierzam zdradzać puenty i jej zalążków, powiem tylko iż film ma pomysłowy scenariusz, który daje widzowi do myślenia. Przy całej niesamowitości fabuły, przeskokach chronologicznych i aurze sennego majaku film Johna Maybury ma w sobie jakąś szlachetną prostotę i emocjonalną siłę. Między bohaterami zachodzą konkretne i owocne interakcje, zaś sami bohaterowie są postaciami z krwi i kości, a nie kinowymi klonami.
Trudny do jednoznacznego zaklasyfikowania film, w rodzaju tych “niesamowitych”. Podczas wojny w Zatoce Perskiej żołnierz Jack Starks (Adrien Brody) zostaje postrzelony w głowę. Od tamtej pory nie może dojść do siebie, cierpiąc na zawirowania pamięci i zanik tożsamości. Oskarżony o zabójstwo policjanta, trafia do stanowego wariatkowa, w którym diaboliczny i zapijaczony psychiatra (Kris Kistofferson) poddaje go zagadkowej terapii. Skrępowany kaftanem bezpieczeństwa i zamknięty w kostnicy, Jack odbywa coraz dalsze halucynacyjne podróże, które nagle zaczynają układać się w sensowną całość…
Polski tytuł Obłęd jest raczej mylący. Zapowiada kolejne studium szaleństwa, rzecz ciężką, psychotyczną i niedbającą o dobre samopoczucie widza. Tymczasem Jacket (kaftan bezpieczeństwa) tak naprawdę nie opowiada o chorobie psychicznej. Nie jest też, jak na mój gust, filmem szczególne złowrogim. To raczej nastrojowa bajka z dreszczykiem, o spotkaniu pary życiowych rozbitków i odzyskiwaniu strzaskanej tożsamości.
Od strony formalnej to sprawnie zrealizowane, autorskie kino z niepokojącą muzyką, nieco w stylu filmów Darrena Aronofsky’ego (Pi, Requiem dla snu). Reżyser John Maybury jest starym wygą niezależnego kina, ma na swoim koncie m.in. film Love is the Devil a także znakomity klip do Nothing Compares 2U, przeboju Sinead O’Connor. Akcja Obłędu toczy się w ponurych wnętrzach szpitala psychiatrycznego, a czasem na tle ośnieżonego pejzażu stanu Vermont, dobrze oddającego zagubienie głównego bohatera. Adrien Brody i Kris Kristofferson tworzą wyraziste kreacje autorskie. Z kolei Keira Knightley jest tak ładna (albo nawet piękna), że można jej wybaczyć nawet sztampowe minki i okazjonalny wytrzeszcz, typowy dla aktorek z przeszłością modelki.
Nie jest to również jeden z tych wielce awangardowych obrazów, przy których głównym źródłem radości jest fakt, iż nie rozumie się dokumentnie niczego…
A tak na marginesie, to cała historia wydaje się być luźno oparta na mniej znanej i mniej udanej powieści Jacka Londona, pt. Kaftan bezpieczeństwa, włóczęga wśród gwiazd. Ta nietypowa dla Londona, cokolwiek okultystyczna opowieść traktuje o odosobnionym więźniu, który uczy się jak opuszczać własne ciało i hasać po astralnych wymiarach. Któż by pomyślał, że z ramotki autora Białego Kła da się zrobić coś tak interesującego.
Coś dla miłośników Lotu nad kukułczym gniazdem i Powrotu do przyszłości. Jednocześnie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze