"Pamiętnik księżniczki 2. Królewskie zaręczyny", reż. Garry Marshall
WOJCIECH ZEMBATY • dawno temuTo bardzo mocny film. Gdyby lobotomia nadal była powszechnie stosowanym środkiem leczniczym, ten film z pewnością znalazłby zastosowanie medyczne. Jest to widowisko tak odmóżdżające, że pod koniec seansu czułem się tak źle, jak Jack Nicholson w finale Lotu nad kukułczym gniazdem. Otępienie, ślinotok, niekontrolowane drgawki. Próżnia.
Nie znałem części pierwszej i nic nie przygotowało mnie na to, co ujrzałem. Recenzję tę piszę, pozostając w głębokim szoku. Film jest historią zwyczajnej amerykańskiej dziewczyny, która w pierwszej części okazała się być następczynią tronu europejskiej monarchii, Genowii. Tym razem księżniczka Mia ma zostać królową. Aby uczynić zadość tradycji, w przeciągu trzydziestu dni musi znaleźć odpowiednio urodzonego małżonka. Jej zamierzenia usiłują pokrzyżować pewien podstępny baron oraz pozostający pod jego wpływem książę. Jakżeby inaczej, młodzieniec przystojny i szarmancki…
To bardzo mocny film. Gdyby lobotomia nadal była powszechnie stosowanym środkiem leczniczym, ten film z pewnością znalazłby zastosowanie medyczne. Jest to widowisko tak odmóżdżające, że pod koniec seansu czułem się tak źle, jak Jack Nicholson w finale Lotu nad kukułczym gniazdem. Otępienie, ślinotok, niekontrolowane drgawki. Próżnia.
Potworny zabieg obejmował m.in.: absolutnie kretyńskie dialogi (dubbing!), końską dawkę wzruszeń, pocieszanie sierot i skoczne, wesołe przyśpiewki. Wszystko rozgrywało się we wściekle kolorowych, pastelowych dekoracjach. Tak cukierkowych, że na ich widok nawet niemiecki zając ogrodowy, albo zabawki firmy Matel, z uroczymi kucykami My Little Pony włącznie, dostałyby ostrych torsji.
Każdy szczegół kaźni został dopracowany perfekcyjnie. Liberie lokajów i dworzan miały jadowity odcień jaskrawo fioletowy, ich krój przypominał fason strojów dżokejów. Jak z dumą wyznali twórcy Pamiętnika, pomyśleli o kręceniu zdjęć w Pradze, ale ostatecznie zdecydowali się starą hollywoodzką recepturę. Nakręcili wszystko w okolicach Malibu. Zresztą, chyba tylko pod słońcem Kaliforni można było uzyskać tak zabójcze naświetlenie…
Recenzent bardziej wytrzymały zdołałby zapewne dostrzec jeszcze niejeden szczegół. Chociażby to, że cukierkowej wizji towarzyszyły celne obserwacje obyczajowe. Np. zwrócenie uwagi na mało znany fakt, że Amerykanie są bezpośredni, a Europejczycy to banda zarozumiałych snobów. Jednakże wizja Starego Kontynentu jest w filmie złożona i niejednoznaczna. Królestwo Genowii jest ostoją bliżej niewyjaśnionych tradycji, a jego lud, prości włościanie, oracze i pasterze, to wielka i kochająca się rodzina. Może troszeczkę nieokrzesana, lecz do rany przyłóż.
Drugim z licznych przesłań Pamiętnika, jest wiara w niezawodną skuteczność prawdziwego uczucia. Nawet bardzo nie spostrzegawczy widz musi to przesłanie przyjąć, nie da rady inaczej. Krzepiącego i budującego przesłania jest w tym filmie po prostu bardzo dużo, chwilami przysłania całą resztę. Niestety, nie całkiem.
Ocena? Zamiast gwiazdek powinny się tutaj znaleźć inne znaki. Np. trupie czaszki, błyskawice, albo ostrzeżenie przed substancją silnie toksyczną.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze