Podejrzewam, że mam nerwicę
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuKażdy z nas ma jakieś lęki i zmartwienia. Stres w pracy, kłopoty w życiu rodzinnym, samotność, nagła choroba, rozwód – to najbardziej powszechne powody groźnej choroby cywilizacyjnej, jaką jest nerwica. Towarzyszą jej bóle głowy i żołądka, drżenie ciała, skurcze mięśni, ból w klatce piersiowej, bezsenność, lęk oraz agresja. Można i bezwzględnie należy ją leczyć.
Czasem bywa tak, że sytuacja nas przerasta, nie umiemy sobie poradzić z lękami i zmartwieniami. Stres w pracy, kłopoty w życiu rodzinnym, samotność, nagła choroba, rozwód, a nawet rozterki związane z dojrzewaniem – to najbardziej powszechne powody groźnej choroby cywilizacyjnej jaką jest nerwica. Mogą towarzyszyć jej różne dolegliwości: bóle głowy i żołądka, drżenie ciała, skurcze mięśni, ból w klatce piersiowej, podwyższenie ciśnienia, bezsenność oraz agresja. Wyróżnia się wiele rodzajów nerwic, jednak wspólnym dla nich wszystkich objawem jest uświadomiony bądź nieuświadomiony lęk. Według niektórych szacunków nerwica dotyka nawet 25% ludzi na pewnym etapie życia, ale głębsze i przewlekłe postacie tej choroby występują jedynie u 4–5% populacji. Jeśli po rozwiązaniu problemu, który nas stresował, dolegliwości nie ustępują i utrzymują się nadal lub co gorsza nasilają – należy jak najszybciej udać się do psychologa.
Nerwica to choroba emocji, która polega na konflikcie wewnętrznym: między dążeniami i niemożnością ich urzeczywistnienia, między obowiązkami a potrzebami, pomiędzy pragnieniami a normami etycznymi. Pojawia się wtedy, gdy zamiast stawać się tym, kim chcemy się stać, rozmijamy się ze sobą. Na szczęście nerwicy można się pozbyć i znów uwierzyć w siebie, cieszyć się życiem, odzyskać równowagę ducha, jednak wymaga to pracy nad sobą, często konieczna jest też psychoterapia.
Agata (30 lat, Biała Podlaska):
— Moje problemy zaczęły się od momentu, gdy zadałam się z niewłaściwym mężczyzną – kolegą z pracy. Byłam w nim zakochana. Wiedział jak postępować z kobietami – przesyłał mi bukiety polnych kwiatów, kartki z roześmianymi bobasami, książki mojego ulubionego autora, a jego smsy były jak poezja. Wkrótce okazało się, że nie był ze mną szczery. Oprócz mnie, w jego życiu była jeszcze inna. Pobrali się, bo zaszła z nim w ciążę. Nawet wtedy, gdy był już mężem, nie powiedział mi o jej istnieniu. Dowiedziałam się przypadkiem, w pracy, od szefa działu. To był dla mnie szok. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się pusta w środku, jakby ktoś wyciął mi serce lub wypalił wszystko w środku. To był ktoś inny, nie znałam takiego mężczyzny, jakby było ich dwóch – ta sama osoba nie mogła być tak różna. Zdałam sobie sprawę, że kochałam kogoś, kto nie był prawdą, nie istniał, kochałam iluzję, jaką mi stworzył przez dwa lata naszego związku. Nigdy nie doszło miedzy nami do konfrontacji. Gdy powiedziałam mu, że wiem o jego małżeństwie, zamilkł i unika mnie do dziś. Wyrzuciłam wszystko, co było z nim związane – wszystkie zdjęcia, szpargały, ręcznik, którego używał, gdy u mnie nocował, jego kubek, książki, które mi podarował. Jednak coś zostało. W nocy krzyczę i płaczę przez sen. Moja mama i siostra są przerażone. Czasem budzę się z krzykiem, zlana potem, albo czuję potworny lęk. Innym razem mam problemy z zaśnięciem. Przekładam się z miejsca na miejsce, a potem idę nieprzytomna do pracy. Nie byłam jeszcze u lekarza, ale wiem, że wreszcie muszę się wybrać, bo mój stan nie mija, lecz się nasila.
Lena (31 lat, Warszawa):
— Mój szef – jego chamskie zachowanie i psychiczne znęcanie się nade mną wywołały u mnie nerwicę żołądkową. Przyczepiał się do mnie codziennie. Innym było wolno wszystko, a mnie nic. Kilkakrotnie próbowałam z nim rozmawiać, żeby mi wyjaśnił, dlaczego tak mnie traktuje — inaczej niż pozostałych pracowników. On jednak odpowiadał mi, że nie ma czasu na bzdury. Nie mógł się przyczepić do mojej pracy, bo wykonywałam ją sumiennie – wszystko było zrobione rzetelnie i na czas. Przyczepiał się, że jestem za długo na papierosie, chociaż chodziłam z innymi pracownikami i do nich nie miał pretensji. Wszyscy jedliśmy rano słodką bułkę i piliśmy kawę – tak zaczynaliśmy dzień pracy, ale tylko mi zwrócił uwagę, że jem zamiast pracować. Do wszystkich dzwoniły prywatne osoby, ale tylko do mnie miał pretensję, że w czasie pracy urządzam sobie pogaduchy. Byłam znerwicowana. Nie rozumiałam dlaczego przyjął mnie do pracy i dlaczego mnie nie zwalnia, skoro jest ze mnie niezadowolony. Narzekałam na potworne bóle. Zaczynały się, gdy tylko wchodziłam do pracy i trwały, dopóty weszłam do domu. Gastroskopia nie wykazała jednak wrzodów. Lekarz zdiagnozował, że mam nerwicę żołądkową. Przepisał tabletki na uspokojenie, leki osłonowe na żołądek i zalecił, żebym się nie denerwowała i unikała sytuacji stresowych. Musiałam zmienić pracę. Udało się przypadkiem, ale jestem bardzo zadowolona. Panuje tam partnerska atmosfera. Bóle same znikły. Zdarzają się, ale bardzo rzadko.
Hela (29 lat, Kielce):
— Mam problemy z napadami agresji. Wszystko zaczęło się, gdy moja siostra zachorowała na nowotwór. To był szok dla całej naszej rodziny. Nie mogłam się pogodzić z tym, że spotkało to właśnie ją. Miałam pretensję do całego świata i do Boga — ponieważ jestem osobą wierzącą — że moja siostra musi tak cierpieć i walczyć. Wtedy zaczęła we mnie wzbierać agresja. Nie umiałam jej rozładować, cały czas byłam napięta, bolała mnie głowa, kark, trzęsły mi się ręce i nogi, nie mogłam spać. Zdarzało się, że wydarłam się na kogoś w tramwaju, kto się przepychał lub na dziecko wrzeszczące w piaskownicy pod moim oknem. Wcześniej nigdy to się nie zdarzało. Należę do osób bardzo spokojnych i opanowanych. Raczej należałam – teraz nie umiem zapanować nad sobą ani w domu, ani w pracy. Wyżywam się na rodzicach i na mojej współpracownicy. Na każde zapytanie, rozmowę reaguję tak, jakby ktoś mnie zaczepiał. Chciałabym, żeby to minęło. Może minie, gdy moja siostra wyzdrowieje. A mam nadzieję, że tak się stanie.
Asia (32 lata, Wrocław):
Nie mam pojęcia dlaczego płaczę z byle powodu. Wzrusza mnie wszystko – papież, małe lwiątka w programie przyrodniczym, reklama pieluszek, jaskółki nad moim oknem, teleturniej, w którym ktoś wygrywa fortunę, starsze małżeństwo na ławce w parku, małe dziecięce buciki na wystawie sklepowej. Podejrzewam, że jest to związane z moją samotnością. Nie mam męża, dzieci, nie jestem zakochana. Mam wielu przyjaciół, ale po pracy wracam do pustego domu. Ta pustka jest przygnębiająca, ale przecież wielu ludzi tak żyje. Reagowanie płaczem i wzruszanie się bez powodu nie jest normalne. Przeszkadza mi to, że jestem płaczkiem. Na pozór jestem silną osobą. Sama radzę sobie w życiu, zarabiam, robię zakupy, prowadzę dom. Jestem samodzielna i samowystarczalna. Pod tą powłoką zdecydowanej i pewnej siebie osoby kryje się jednak moje drugie, bezbronne „ja”. Boję się samotności i braku oparcia. Jestem sfrustrowana. Koleżanki bezwzględnie wysyłają mnie do lekarza. Na razie wstydzę się mówić obcej osobie o tym, co siedzi we mnie głęboko. Będę musiała się przemóc, żeby zacząć normalnie funkcjonować – bez chusteczek higienicznych każdego dnia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze