Jesteś tym, co jesz
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuKolejny przegląd prasy dotyczy kwestii społecznych poświęconych: skróconym wakacjom; sondażowi na temat tego, jakie narodowości lubimy, a kogo nie chcielibyśmy spotykać na swojej drodze; oraz temu jak spożywane potrawy określają nasz charakter.
Obserwując to, co jemy, możemy określić, jacy jesteśmy. Bo już niemiecki filozof Ludwik Feuerbach stwierdził kiedyś, że Jesteś tym, co jesz. Słowa te potwierdza wywiad Renaty Mazurowskiej z socjologiem Tomaszem Sobierajskim, który znaleźć możemy w dzienniku Rzeczpospolita. Wynika z niego następujący fakt: dobry socjolog, zaglądając do naszego talerza, może opisać nasze kulturowe DNA. Sobierajski przytacza m.in. zdanie francuskiego socjologa Claude'a Fischlera, który uważał, że jedzenie jest mostem między naturą i kulturą. Przecież spożywanie posiłków to nie tylko zwyczajna konsumpcja (czyli dostarczanie organizmowi składników odżywczych), ale i produkcja i dystrybucja, bowiem jedzenie musimy wyprodukować, opakować, zawieźć do sklepów i sprzedać. Sobierajski mówi: Określone zapachy i smaki przywołują wspomnienia. Wracamy myślami do domu rodzinnego, do znaczących bliskich, którzy wychowali nas w określonej tradycji kulinarnej. Na tych wspomnieniach, opartych również na smakach, budujemy tożsamość. Nawyki żywieniowe i związane z nimi rytuały kształtowały nasze stereotypy: że dziewczynki jedzą mało, a chłopcy dużo, że prawdziwy mężczyzna musi zjeść porządny kawałek mięsa, bo nie będzie miał siły, że gotują kobiety, a mężczyźni jedzą. Z tymi doświadczeniami i z tą wiedzą idziemy w świat. No i tu pojawiają się możliwości kreowania własnego wizerunku. Przecież wybitnemu artyście nie wypada mówić, że na obiad je pierogi leniwe. On musi zjeść sushi. W ciekawej rozmowie znajdziemy więc informacje o tym, w jaki sposób można wspiąć się nieco na szczeble drabiny społecznej, konstruując zawartość swojego talerza. Dowiemy się, co Polacy jedzą najczęściej i jaki wpływ ma to na ich fizyczne samopoczucie oraz postrzeganie własnej osoby. No i co jeść, przede wszystkim w pracy, żeby poprawić swoją wydajność i koncentrację (podpowiedź: nie kebab, ale przemyślane posiłki!).
Źródło: Społeczny apetyt na kanapki, Rzeczpospolita
***
Ciekawą informację, dotyczącą nadchodzących mistrzostw, znajdziemy w Gazecie Wyborczej. Olga Szpunar z Krakowa pisze, że tegoroczne wakacje mogą być krótsze, bo uczniowie mogą uczestniczyć w zajęciach nawet do połowy sierpnia. Wszystko za sprawą Ministerstwa Edukacji, które chce zmienić harmonogram roku szkolnego, żeby nasze pociechy mogły czuć się bezpiecznie w trakcie mistrzostw. Według nowych założeń tegoroczne zajęcia potrwałyby do 15 lub 22 sierpnia, a rok szkolny 2012 skończy się tuż przed rozpoczęciem mistrzostw. Olga Szpunar: Czy resort edukacji boi się, że uczniowie z Gdańska, Poznania, Wrocławia czy Warszawy mogą paść ofiarą wybryków piłkarskich bandytów? Rzecznik MEN: - „Takiego scenariusza nie można wykluczyć." Czy opinia ministerstwa pokrywa się ze zdaniem rodziców, dyrektorów szkół i miejskich wydziałów edukacji? To przedwczesne obawy, a może racjonalne działanie, które zaoszczędzi nam kłopotów? Na pewno warto się nad tym zastanowić, pamiętając, że decyzja Ministerstwa może zapaść tuż przed początkiem wakacji, bo żaden termin w tym przypadku resort nie obowiązuje. Jak więc zaplanować tegoroczne wakacje?
Źródło: Euro 2012, krótsze wakacje 2011, Gazeta Wyborcza
***
I na koniec jeszcze jedna, socjologiczna informacja. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez CBOS, Polacy zdecydowanie lubią Czechów, tolerują Rosjan, a nie cierpią Romów. Te spostrzeżenia możemy znaleźć w tygodniku Newsweek Polska: Ośrodek badawczy CBOS zwraca uwagę, że w porównaniu z badaniem sprzed roku (styczeń 2010) tylko nieznacznie zmieniło się nastawienie badanych do Rosjan. W świetle katastrofy smoleńskiej ośrodek uznaje taki wynik za "zastanawiający". W 2011 roku sympatię do Rosjan deklarowało 32 proc. ankietowanych, a rok wcześniej — 34 proc. Natomiast niechęć wobec naszych wschodnich sąsiadów w tym roku odczuwało 34 proc. respondentów, zaś w ubiegłym — 31 proc. (badania przeprowadzono na początku stycznia 2011 roku. Wzięła w nich udział reprezentatywna 989-osobowa grupa).
Zmianie uległa, jak się okazuje, nasza sympatia do obywateli Wielkiej Brytanii, Francuzów, Irlandczyków i Litwinów. CBOS zanotował tu spadek o 6 punktów procentowych. A jak to wygląda w przypadku innych narodowości? Czy lista antypatii zmienia się, czy pozostaje taka sama? Jaki jest nasz stosunek do Żydów? O tym więcej w tygodniku Newsweek Polska.
Źródło: Sondaż: Lubimy Czechów, tolerujemy Rosjan, nie cierpimy Romów, Newsweek Polska
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze