Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?
EWA PODSIADŁY • dawno temuRozmowa o śmierci jest zawsze trudna i bolesna, szczególnie z maluchami. Błędem jest mówienie dziecku, że ktoś bliski „wyjechał” albo „zasnął”. Specjaliści ostrzegają: mały człowiek widzi o wiele więcej, niż nam się wydaje, a oszukując go, budzimy w nim niepotrzebną nadzieję. Jak zatem wytłumaczyć dziecku, że ktoś z jego otoczenia umarł?
Śmierć wciąż jest tematem tabu. Prawdopodobnie dlatego, że trudno jest się z nią pogodzić, nawet jeśli jesteśmy przygotowani na jej nadejście. Nic zatem dziwnego, że o umieraniu nie potrafimy rozmawiać, nie wiemy, jakich użyć słów, które jej aspekty powinniśmy przemilczeć. A co, gdy o śmierci trzeba porozmawiać z dzieckiem? Rodzice zwykle nie wiedzą, od czego zacząć. I jakich użyć słów, gdy słuchaczem jest kilkulatek.
– Jestem mamą siedmioletniej dziewczynki. Nie wiem, w jaki sposób i czy w ogóle powinnam z nią rozmawiać o ciężkiej chorobie w rodzinie oraz o jej nieuniknionych konsekwencjach. Czy wytłumaczyć, dlaczego płaczę i czego się boję, czy udawać, że nic się nie dzieje? – pyta Natasza z Zabora.
Prawda z książeczki
Przed właśnie takim problemem blisko trzy lata temu stanęła Magdalena z Warszawy. Niespodziewanie zmarł jej ojciec i nie wiedziała, jak powiedzieć swojemu wówczas 3,5-letniemu synkowi, co stało się z dziadkiem. Myślała wtedy, że jest za mały, żeby zrozumieć, co tak naprawdę się stało. Ale w końcu się odważyła.
– Przeczytałam synkowi bajkę terapeutyczną o śmierci. Było w niej pięknie opisane, że ludzie odchodzą: bo są starzy, chorzy, a lekarze są bezsilni. Wytłumaczyłam mu, że inni mają prawo płakać, ponieważ będą tęsknić za zmarłymi i za wspólnie spędzonym czasem. I że kiedyś na pewno się spotkamy – opowiada Magdalena.
Jej zdaniem zawsze powinniśmy mówić maluchowi prawdę. Tłumaczy to faktem, że dziecko musi mieć zaufanie do własnych rodziców. A udając, że wszystko jest w porządku, tylko się je burzy.
Rodzice, dla których śmierć nie jest tematem tabu, próbują od najmłodszych lat opisać swoim dzieciom proces przemijania. I przyznają, że w ten sposób ich pociechom łatwiej jest przygotować się na odejście członka rodziny – a w przyszłości również innych osób. W domu Magdy, mamy sześciolatka, nigdy nie udawano, że śmierć nie istnieje.
– Od początku wprowadzaliśmy synka w temat umierania. Pewnie dlatego, że z mężem jesteśmy wierzący, więc mamy pewność, że po śmierci wszyscy się spotkamy. Wydaje mi się, że właśnie dlatego jest nam łatwiej, a poza tym nie robimy z umierania czegoś strasznego – twierdzi Magda.
Dlatego ona i jej mąż potrafili powiedzieć sześciolatkowi nawet o śmierci ich nienarodzonego dziecka – i wyjaśnili mu, dlaczego maleństwo nie może zostać pochowane na cmentarzu. Ich synek to zrozumiał.
To nie twoja wina, synku
Również specjaliści uważają, że z maluchami o śmierci nie tylko można, ale wręcz trzeba rozmawiać. I to bez eufemizmów czy tzw. owijania w bawełnę, a szczerze i rzeczowo.
– Warto być z dzieckiem szczerym na tyle, na ile to możliwe. Ono i tak wiele rzeczy zauważa oraz się domyśla, a większy lęk odczuwa, gdy musi na ten temat fantazjować – uważa Adriana Klos, psycholog i psychoterapeuta z Centrum Rozwoju i Psychoterapii „Strefa Zmiany”.
Jak zacząć rozmowę z maluchem o śmierci? Zdaniem Adriany Klos powinniśmy ją opisać, nawiązując do znanych maluchowi funkcji życiowych. Mówmy np. że po śmierci nie można oddychać, poruszać się, patrzeć, myśleć ani czuć. Specjalistka zaznacza, że dziecko – tak samo jak dorosły – potrzebuje przejść przez okres smutku i żałoby po stracie kogoś bliskiego.
– Ważne jest, aby dziecko mogło wyrażać swoje uczucia i aby dorosły zapewnił mu poczucie bezpieczeństwa, pomagając zrozumieć to, co się stało – dodaje Adriana Klos.
Bardzo częstą reakcją u małego człowieka na wieść o czyjejś śmierci jest poczucie winy.
– Zdarza się przecież, że wcześniej maluch kłócił się ze zmarłym albo był na niego zły. Po jego śmierci może sądzić, że to jego gniew spowodował śmierć, że jego złe życzenia i złość mogą kogoś zabić – ostrzega Klos.
Dlatego tak ważne jest, żeby zapewnić dziecko o tym, że śmierć to nie jego wina oraz że nie miał na nią wpływu. Nie wpadajmy w panikę, gdy nasz synek czy córka na wieść o czyimś odejściu najpierw wpadnie w wielką rozpacz, a po chwili zacznie się wesoło bawić.
– Normalną reakcją są również koszmary nocne i moczenie w nocy – podkreśla psycholog.
Zadanie rozwojowe
Wiele osób w rozmowie z dzieckiem o śmierci mówi, że zmarły „wyjechał” albo „zasnął”. Specjaliści przestrzegają: to duży błąd. W takim wypadku maluch będzie czekał na osobę, z którą przecież już się nie spotka, zacznie za nią tęsknić. Takie zwroty wywołują zamęt w głowie.
– Przez takie słowa niepotrzebnie wzbudza się nadzieję w dziecku, które czeka na powrót bliskiej osoby – ostrzega Adriana Klos.
Normalna, spokojna i szczera rozmowa pozwoli małemu człowiekowi oswoić się z nową sytuacją. Pamiętajmy, że również my, dorośli zazwyczaj ciężko przeżywamy odejście kogoś bliskiego. A zdaniem specjalistów warto nasze uczucia dzielić z maluchami.
– Jeśli ukrywamy przed nimi emocje i nie rozmawiamy z nimi o śmierci i o zmarłym, dziecko może się po prostu przestraszyć – mówi Klos.
Jest jeszcze jedna ważna kwestia – z maluchem, owszem, o śmierci trzeba rozmawiać, ale lepiej nie wchodzić w szczegóły choroby czy samego procesu umierania. Dziecko musi samo poradzić sobie z wiadomością o tym, że wszyscy ludzie odchodzą. Nasze pociechy mogą odczuć lęk, ale zdaniem Adriany Klos poradzenie sobie z nim jest ważnym zadaniem rozwojowym. Poza tym pamiętajmy, że dzieci i tak od maleńkości stykają się ze śmiercią, np. widząc martwego owada lub ptaka bądź doświadczając śmierci domowego zwierzaka. Dlatego warto dać im kredyt zaufania – maluchy potrafią „dawkować” sobie takie informacje.
– Zapytają, usłyszą odpowiedź, przemyślą ją, a jeżeli jest się wobec nich szczerym, wrócą z kolejnymi pytaniami – uważa psycholog i trener Teresa Piatczyc Jachimowska.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze