Gdyby ktoś powiedział mi dwa miesiące temu, że już niedługo codziennie wieczorem będę sięgać po szare mydło, aby umyć twarz, wyśmiałabym go. Mydło szare kojarzyło mi się dotychczas z ochoczymi starszymi paniami, które mimo obfitości różnorakich produktów kosmetycznych, używają owego "tworu" do wszystkiego - prania i pielęgnacji. Pogląd mi się zmienił, gdy kosmetyczka rozkazała mi przestawić wieczorne mycie twarzy z żelu na szare mydło.
W sklepie znalazłam trzy szare mydła, z czego postawiłam na właśnie to - było najbardziej "jadalnego" koloru (kremowe, prawie białe) i miało miły wzorek wielbłąda. Nie wiem dlaczego, ale wszystkie szare mydła, łącznie z tym, zamiast kolorowego, papierowego opakowania są zapakowane w folię.
Odpakowany w domu "twór" zniechęcił mnie do siebie swoim zapachem. Mętny, nieprzyjemny, mdły - ale mydło jest naturalne, więc widocznie musi tak pachnieć.
O dziwo - pieni się dobrze, mile rozprowadza i pewnie starczy mi na lata. Po spłukaniu przeżyłam szok - buzia była niemiła w dotyku, strasznie napięta. Całe szczęście to uczucie szybko mija po wytarciu ręcznikiem - twarz staje się gładka, jest nieprzesuszona i czysta.
Po dłuższej obserwacji zauważyłam, że szare mydło faktycznie dobrze nadaje się do skór wrażliwych i tłustych. Nie podrażnia, nie wysusza i, o dziwo, twarz długo jest po nim świeża oraz matowa. Po umyciu nie uwydatnia wyprysków. Czasami zdarza mi się nim umyć nawet całe ciało - efekt odświeżenia jest ok, żadnych podrażnień, ale brakuje mi jakiegoś ładnego zapachu. Sam zapach mydła szybko się ulatnia.
Eksperymentów takich jak mycie włosów czy robienie prania szarym mydłem nie robiłam - może kiedyś... Wiem tylko, że starte na tarce i delikatnie rozmoczone w wodzie idealnie nadaje się do lepienia figurek.
Polecam!
Cena dotyczy opakowania z jedną kostką.
Producent | Barwa |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Mydła |
Przybliżona cena | 2.00 PLN |