Po maskę ochronną Blask Koloru z Farmonowskiej serii Radical sięgnęłam zachęcona efektami działania szamponu z tej właśnie serii. Do zakupu przyczyniły się również peany „wyśpiewane” na jej cześć przez miłą panią z zielarni.
Opakowanie (plastikowy słoiczek o pojemności 150 ml) jest… delikatnie mówiąc nieciekawe i na pewno nie stanie się ozdobą łazienkowej półeczki. Zawartość, na pierwszy rzut oka, też nie wygląda zachęcająco - bardzo gęsta maź w kolorze, który kojarzy mi się z bezbarwną pastą do butów… Zapach, mimo że wyraźnie ziołowy, jest zdecydowanie mało przyjemny dla nosa.
Ale może działanie rekompensuje te wszystkie minusy? Otóż nie do końca. Maska przeznaczona jest do regeneracji włosów zniszczonych zabiegami fryzjerskimi. Jednak nie sądzę, by te z Was, które mają z tym spore problemy, były zadowolone. Stwierdzam kategorycznie, że na miano maski to ten kosmetyk na pewno nie zasługuje. Na miano porządnej odżywki do częstego stosowania tak, ale nic poza tym.
Mazidło nakłada się na mokre włosy i pozostawia na 5 minut, po czym spłukuje. Niewielka ilość wystarczy, by pokryć włosy na całej długości. Dzięki swej konsystencji nie spływa, jednocześnie nie ma trudności z porządnym spłukaniem. Przy tej czynności, pod palcami czuć, że włosy są miękkie i gładkie. Po wyschnięciu uczucie miękkości i elastyczności pozostaje, od mycia do mycia nie pojawia się uczucie obciążenia fryzury. Jak po dobrej odżywce. Jednak naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, by zniszczone, potrzebujące głębokiej regeneracji włosy były zadowolone z takiego „odżywienia”. Sądzę po prostu, że ten kosmetyk jest za lekki.
Muszę przyznać, że na tle szamponu ten „twór” wypada dość blado. Nie mogę powiedzieć, że ta maska (a raczej odżywka) jest kompletnie nieudana, jednak komfort aplikacji nie jest zbyt wysoki, co stawia pod wielkim znakiem zapytania to, czy ponownie wejdę w jej posiadanie…
Producent | Farmona |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: podtrzymujące kolor |
Przybliżona cena | 14.00 PLN |