Nie wierzę w drogie szampony – trudno jest mi pojąć, jak składniki aktywne miałyby działać w ciągu tych 30 sekund, kiedy mają styczność z moimi włosami i skórą głowy. Odżywki to co innego – zostają na włosach dłuższą chwilę, czasem nawet do następnego mycia. Do tej pory byłam zdeklarowaną fanką odżywek w sprayu, stosowanych bez spłukiwania. Dlatego gęsta ciecz, która wyjrzała z butelki z odżywką Timotei, jakoś nie nastroiła mnie zbyt optymistycznie. Niesłusznie. Okazało się bowiem, że jest to produkt, który warto brać pod uwagę, wybierając odżywkę, której zadaniem ma być ułatwienie rozczesywania włosów oraz podtrzymanie ich dobrego wyglądu.
Producent zaleca, żeby odżywkę trzymać na głowie minutę, a jeśli już kompletnie brak czasu – nałożyć ją tylko, przeczesać palcami włosy i spłukać. Wypróbowałam obydwa sposoby. Nie widzę dużej różnicy – jeśli więc każdy poranek to dla Ciebie wyścig z czasem, spokojnie możesz tylko na chwilę nakładać tę odżywkę. Dzięki temu włosy będą się rozczesywać bez problemu. Podobnie jak szampon, odżywka raczej średnio radzi sobie z ochroną koloru farby na włosach – ale jeśli chodzi o och ogólny stan, nie mam żadnych zastrzeżeń.
Butelka jest wygodna – odżywki nie trzeba z niej wytrząsać. To też oszczędza parę sekund.
Nie twierdzę, że to najlepsza odżywka na świecie i panaceum na wszelkie dolegliwości włosów. Niemniej jednak, dla osób, których włosom nic nie dolega i chcą utrzymać ten stan, jest to świetny produkt.
Producent | Timotei |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: podtrzymujące kolor |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |