Zimny, wyrafinowany, prosty i przejrzysty. Taki jest Eau de Cartier. W letnie, duszne popołudnia zabiera nas górską, leśną ścieżką, przy której rośnie lawenda, powietrze jest mroźne a niebo krystalicznie czyste.
Wrażenie czystości potęguje buteleczka z przezroczystego szkła bez korka, ozdobiona jedynie srebrnym wykończeniem i bardzo przydatną tarczą, która będąc w trybie „on” umożliwia nam używanie perfum a gdy przekręcimy ją do pozycji „off” możemy być spokojni, że nic się nie wyleje w torbie.
Pierwsza uderza w nozdrza cytryna, która tylko nieznacznie wybija się z bukietu lawendy, bergamotki i pieprzu. Zapach nabiera kobiecości dzięki pobrzmiewającym w oddali kwiatom. Bazą perfum jest piżmo, paczula oraz ambra, ale nie należy się spodziewać typowego dla tych nut bazy zapachu - one jedynie tworzą podstawę pozostawiając na skórze coś pierwotnego, zbliżonego do zapachu skóry osypane czarnym pieprzem.
Warto zaznaczyć, że perfumy nie rozwijają się zbytnio, z pewnością nutka cytrynowa jest nieco bardziej wyczuwalna w trakcie pierwszych 30 minut niż później, ale generalnie zapach pozostaje taki sam od początku do końca: świeży, czysty, lekko gorzki i elegancki. Otoczenie zawsze reaguje na niego pozytywnie, sam zapach natomiast nigdy nie narzuca się. Sprawia, że nosząc go czuję się znakomicie i mimo że nie ma w sobie ani krzty powodującej zawrót głowy słodyczy działa na moje zmysły uwodzicielsko.
W polskiej perfumerii za 50 ml zapłaciłam 160 zł. Dokładnie rzecz biorąc jest to woda toaletowa z gatunku unisex, więc jest adresowana zarówno dla pań jak i panów a dostępna nawet w 200 ml potężnej butli.
Producent | Cartier |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 160.00 PLN |