Natura nie oszczędziła mnie w kwestii skóry pod oczami –podpuchnięcia, sińce i popękane naczynka dają mało ciekawy, ale za to bardzo kolorowy efekt. Odcienie fioletu zdecydowanie wolę jednak na górnej powiece. Po przetestowaniu kilku korektorów zdecydowałam się na Phytocernes, ponieważ nie tylko sprawdza się tuszując mankamenty, ale również posiada właściwości pielęgnacyjne. Dodatkowo po raz kolejny uwiódł mnie typowy dla Sisley'a zapach - leśny, ziołowy, jakby drzewny, lekko osłodzony miodem. Ulatnia się jednak zaraz po nałożeniu.
Korektor mieści się w zgrabnej, małej 15 ml tubce zakończonej skośnym ujściem - wygląda ono zupełnie jak opakowanie błyszczyka do ust. Sposób aplikacji jest niezwykle istotny dla osiągnięcia optymalnego efektu. Należy wklepywać małe ilości preparatu od wewnętrznego kącika za zewnątrz. Jeśli nałoży się go zbyt hojnie lub będzie usiłowało wsmarować czy rozetrzeć, korektor będzie wyglądał nienaturalnie, podkreśli wszystkie defekty urody i stworzy plamy na skórze. Kosmetyk ten jest silnie napigmentowany, bardzo dobrze kryje a zarazem subtelnie rozświetla. Nie ściera się, nie zbiera w załamaniach i bardzo ładnie wygląda przez cały dzień. Co ważne nie wysusza suchej skóry, jaką posiadam. Mam kolor 02, który idealnie stapia się z jasną cerą dobrze zakrywając naczynka i sińce, skóra pod oczami już nie odcina się od reszty i od razu buzia wygląda zdrowiej.
Jest to szalenie ekonomiczny korektor. Ma dość treściwą, kremową, lecz nie za gęstą konsystencję. Dla uzyskania odpowiedniego efektu wystarczy odrobinka. Mimo iż często używam go jako bazy pod cienie (znakomicie koi i wyrównuje koloryt, przez co makijaż wygląda lepiej) ubywa go bardzo powoli.
Dostępne 4 odcienie są ciekawe i odpowiednie dla różnych defektów i karnacji skóry. Odcień nr 1, który miałam okazje wypróbować jest niezwykle jasny i mocno rozświetlający, co w połączeniu z moimi „fioletami” dawało iście upiorny lila-róż. Będzie on natomiast moim zdaniem idealny do korygowania cieni pod oczami. Nr 2 zaspokoi potrzeby jasnej i średniej karnacji. Nr 3 jest odcieniem żółtawym, bez kropli różowości a 4 będzie odpowiedni dla osób z ciemną karnacją.
Przy regularnym stosowaniu w troszkę zmniejsza sińce i podpuchnięcia, co jak na korektor jest nie lada wyczynem. Mam na myśli zwłaszcza walkę z sińcami, która u mnie jest walką z wiatrakami.
Ingredients: water, butylene glycol, mineral oil, cetyl phosphate, isopropyl pamitate, glyceryl sterate, oleyl alcohol, propylene glycol, ginko biloba leaf extract, isodecyl neopentanoate, triethanolamine, vacinium myrtillus extract, glycyrrhiza glabra extract, equissetum arvense extract, boron nitride, vp/hexadecene copolymer, stearyl alcohol, pvp, arginine, carbomer, phenoxyethanol, sorbic acid, tetrasodium EDTA, methylparaben, cupressus sempervirens oil, juniperus communis fruit oil, rosmarinus oficinalis leaf oil, butylparaben, ethylparaben, propylparaben.