Błyszczyków powiększających usta raczej unikam - po prostu się ich boję! Już nie raz zdarzyło mi się posmarować usta testerem takiego cudeńka i wychodzić ze sklepu z ustami, jakby mi ktoś ostro przyłożył. "Dla urody trzeba cierpieć" - czy wygląd naprawdę jest wart bólu? O, nie! Za to ciekawość - to co innego. Często jest pierwszym stopniem do kosmetykowego piekła, ale czasami i nieba!
Jak było tym razem? Producent obiecuje nam "sexier and fuller look". Mnie do zakupu skusił raczej nie napis, a to, że w brytyjskim outlecie kosztował jedynie funta. Jego cena w normalnym sklepie jest wyższa tylko o kolejnego. Dostępny jest niestety tylko w wersji bezbarwnej.
Opakowanie to różowa tubka (8,4 ml) z akcentami czarnego i ściętym czubeczkiem. Błyszczyk nie wylewa się. Jest przezroczysty, dość płynny i nie klei się wcale. Prawie nie pachnie - jego aromat określiłabym jako bardzo lekką, ale chemiczną miętę - ulatnia się szybko.
Wykonując próbę, przygotowana byłam na najgorsze - pieczenie, swędzenie i opuchnięcia. Po posmarowaniu poczułam jednak przyjemne, miętowe odświeżenie, a żadnego bólu się nie doczekałam. W lusterku zobaczyłam swoje usta pokryte bezbarwnym błyszczykiem - były całkowicie naturalnej wielkości.
Rozczarowanie? Raczej nie. Nie powiększa, trzyma się raczej krótko, ale cudownie chłodzi i jest lekki - idealny na lato.
Niestety, jest niedostępny w Polsce. Wystarczy mi go do końca lata, pożegnam go bez żalu, bo wkrótce nadejdą zimniejsze dni. Powrócę do niego, gdy zjawią się nowe upały.
Polecam!
Producent | W7 |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |