Brakowało mi wieści o kosmetykach, które są rozchwytywane na Wyspach, w związku z czym wzięłam sprawę w swoje ręce i zaczęłam je testować. Pierwsza na odstrzał poszła odżywka głęboko nawilżająca z serii Andrew Collinge'a.
Jasnofioletowa tubka, z wyglądu nic specjalnego, mieści 200 ml. Produkt przeznaczony do włosów suchych, zniszczonych farbowaniem, błagających o nawilżenie. Włosy miały być lśniące, mięciutkie, podatne na układanie. Fajnie, pomyślałam, że w sam raz dla mnie. Producent proponuje pozostawić odżywkę na jedną minutę na włosach, a dla mocniejszego podreperowania - na 5 minut. Chwyciłam ją jak diabeł duszę i porwałam do domu...
Niestety, nie powąchałam jej wcześniej a to był błąd. Odżywka pachnie, bowiem jak salon dentystyczny, co całkiem mnie rozwaliło. Chciałam jej jednak dać szansę. Fakt, włosy są po niej gładkie, ale specjalnego nawilżenia to niestety nie zauważyłam. Może lepsze efekty daje razem z szamponem, ale tego to bym chyba nie ryzykowała, bowiem już po samej odżywce skóra zaczęła mnie swędzieć, w związku, z czym jak do tej pory nakładam ją tylko na końce, raz bądź dwa razy w tygodniu. I jak do tej pory, męczę się z tą tubką już chyba dwa miesiące.
Czy polecam? Każdy ma inny rodzaj włosów, co skutkuje różnym działaniem preparatów. Ja się zawiodłam, zwłaszcza, że to cudo kosztuje normalnie około 6,50 Euro... Przypuszczam tylko, że moja ciekawość podkusi mnie by mimo wszystko próbować dalej.
Producent | Andrew Collinge |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: do włosów suchych i zniszczonych |
Przybliżona cena | 25.00 PLN |