W tej efektownej i eleganckiej buteleczce kryje się największy bubel, z jakim miałam do czynienia (przynajmniej ten 110 sweet facets). Skusił mnie śliczny, neutralny, różowy kolor oraz delikatne opalizujące paseczki w środku. Jakże się jednak myliłam - te drobinki to porażka! O ile zatopione w lakierze w opakowaniu wyglądają bardzo niewinnie, to na paznokciu wyglądają po prostu strasznie. Nie trzymają się paznokcia, nawet sam lakier nie potrafi ich okiełznać. Wygląda to jakbyśmy oprószyli sobie paznokcie opiłkami żelaza, które zawijają się na końcówkach. Efekt jest bardzo nieestetyczny. Dziwi mnie, że L’Oreal wyprodukował coś takiego. Sam lakier schnie dosyć szybko i ciężko się go zmywa.
Pojemność to 6 ml.
Osobiście nie polecam.