Swoją przygodę z marką Biotherm rozpoczęłam już spory kawałek czasu temu od tzw. startera, czyli zestawu miniaturek. Niestety żel do mycia twarzy Biosource był jedynym z serii, na który nie zdecydowałam się w wersji „pełnej”.
Pachnący zieloną herbatą żel ma być pierwszym krokiem w pełnej pielęgnacji cery normalnej i mieszanej, ma oczyszczać i przygotowywać skórę do dalszych zabiegów. I robi to, owszem, ale niestety nie na poziomie zadowalającym moją mieszaną cerę. Jest przesadnie delikatny i pozostawia wrażenie skóry umytej samą wodą, tym samym nie narusza płaszcza lipidowego skóry, ale nie zupełnie o to chodzi. Można się uprzeć nawet, że nawilża – a nawilżenia spodziewam się nie na tym etapie pielęgnacji skóry. Pojawia się coś, czego nie znoszę zwłaszcza po całodziennym noszeniu makijażu, czyli uczucie niedomycia.
Kolejny kłopot – konsystencja. Jest strasznie rzadka, ucieka przez palce a na dokładkę przezroczysty żel bardzo słabo się pieni – trudno więc powiedzieć o nim, że jest wydajny. Opakowanie w postaci tuby (150 ml) z klapką na dole jest więc zupełnie nietrafione.
Być może moja ocena byłaby inna, gdyby kosmetyk ten kosztował 10 razy mniej, a tak, jedne stwierdzenie cisnące się na usta to, że absolutnie nie jest wart swojej ceny. Więc nie polecam!
Skład: aqua, glycerin, coco-betaine, sodium cocoyl glycinate, peg-120 methyl glucose dioleate, lauric acid, zinc gluconate, copper gluconate, manganese gluconate, magnesium gluconate, potassium chloride, sodium chloride, triethanolamine, tetrasodium edta, phemoxyethanol, chlorphenesin, methylparaben, parfum, hexyl cinnamal, linalool, limonene, citronellol, (F.L. B26911/1).
Producent | Biotherm |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Żele i pianki do mycia |
Przybliżona cena | 75.00 PLN |